Warsaw Comic Con to pierwsze takie wydarzenie w naszym kraju. Niekoniecznie największe z tych, na których się pojawiamy, ale na pewno jedyne w swoim rodzaju i klasie. Można pokusić się o porównanie do Festiwalu Fantastyki Pyrkon, ale byłoby to niezbyt sensowne. Takich gości, jakich mogliśmy spotkać w Nadarzynie, nie spotkamy nigdzie indziej. Jest to też impreza z zupełnie innym podejściem do uczestnika i właściwie całej branży. Daleka jest od tego, co zwykliśmy widywać na konwentach czy festiwalach organizowanych w Polsce, a związanych z popkulturą czy węższym zakresem jak fantastyka, manga i anime etc.

Ptak Warsaw Expo podczas Warsaw Comic Con: Spring EditionByła to już trzecia edycja, mimo że pierwsza odbyła się zaledwie 10 miesięcy wcześniej (moją relację znajdziecie TUTAJ) i nie dała o sobie zapomnieć przez potężną machinę marketingową, na którą wydano grube i rzadko widziane w branży pieniądze. Przy autostradach co rusz można było natknąć się na wielkie billboardy promujące pierwszy polski Comic Con, na przystankach wielu miast zagościły plakaty, w trakcie różnych wydarzeń wręcz potykaliśmy się o rozdawane darmowe wejściówki i nawet w radiu mogliśmy usłyszeć o nadchodzącej imprezie. Czy przełożyło się to na jakość? Jaką drogę przebył Ptak Warsaw Expo jako organizator między pierwszą a trzecią edycją? I, co najważniejsze, czy warto odwiedzić podwarszawski Nadarzyn 26-28 października by wziąć udział w czwartej edycji Warsaw Comic Con? Spróbujmy odpowiedzieć na te i inne pytania.

Dojazd do Nadarzyna

Mieliśmy kilka sposobów, by dostać się na teren wydarzenia. Można było skorzystać z darmowego autobusu (a właściwie dwóch), które kursowały między centrum Warszawy a Nadarzynem co 15, 30 i 45 minut, zależnie od pory dnia, lub skorzystać z jednej z kilku możliwości transportu miejskiego. Zaletą pierwszego sposobu było oczywiście obcięcie kosztów, jednak w zamian otrzymywaliśmy ścisk, duchotę oraz możliwość, że nie uda nam się zmieścić do zatłoczonego busa. Gdybyśmy jednak postanowili wydać kilka złotych, unikniemy tych niewygód, z tym że podróż zajmie nam minimum dwa razy więcej czasu, gdyż dojazd zajmował nieco ponad godzinę, podczas kiedy pojazdy WCC zamykały kurs w około 25-30 minut.

Akredytacja

W tym wypadku będzie krótko. Wydawaniekolejka na Warsaw Comic Con: Spring Edition wejściówek (głównie w formie opasek - z tego, co zauważyłem, część nie miała identyfikatorów i podejrzewam, że wynikało to z rodzaju posiadanej akredytacji) odbywało się bardzo sprawnie i kilka stanowisk bez problemu podołało falom ludzi, regularnie atakującym budynki Ptak Warsaw Expo.

Dwie wielkie hale, a w nich…

...trzy wydarzenia naraz! Tak, dobrze czytacie. Imprezami, które towarzyszyły trzeciej edycji Warsaw Comic Con były ROKO Good Game oraz Warsaw Book Show. W pierwszej z hal, oznaczonej literką „E”, odbywały się atrakcje i umieszczono tam stoiska związane z wydarzeniami towarzyszącymi, czyli część komiksowa, spotkania z autorami czy cała strefa e-sportowa. W samym budynku także był jasny podział na elektroniczną rozrywkę oraz część dlafoodtrucki na Warsaw Comic Con: Spring Editionfanów czytelnictwa i bez większego problemu mogliśmy wybrać odpowiadającą nam część hali. Nieco dalej, w przejściu między halami, pod słonecznym niebem, znajdowała się spora strefa gastronomiczna z całą flotą foodtrucków oferujących dania niemal każdej kuchni. Niestety, jak na foodtrucki przystało, ceny były niemałe.

Budynek „F” to właściwa część Warsaw Comic Conu, gdzie znaleźć mogliśmy największe i najbardziej imponujące w swoim rozmachu stoiska, takie jak AMC, strefa postapo, Star WarsOldTown na Warsaw Comic Con: Spring Editioni Nocarzy, czy choćby Universal z mocną promocją nadchodzącego „Jurassic World: Upadłe Królestwo”. Na samym końcu znaleźć mogliśmy także scenę główną, strefy autografów oraz stoisko HBO. To tutaj mieliśmy szansę spotkać gości z takich serii jak:

  • Gra o Tron
  • The Vampire Diares
  • Teen Wolf
  • The 100
  • The Hobbit
  • Pirates of the Caribbean.

Ostatnim z budynków, nie do końca branym pod uwagę w tym zestawieniu, jest hala „D”, gdzie w boksach mieścił się sleeproom. To spora zmiana w stosunku do poprzednich edycji, pozwalająca za niewielką, dodatkową opłatą skorzystać z kawałka podłogi, by spędzić noc między kolejnymi dniami wydarzenia. Szerzej o warunkach napiszę w akapicie niżej.

Sleeproom, czystość, warunki sanitarne i inne

sleeproom na Warsaw Comic Con: Spring EditionTutaj kilka ważnych informacji i spostrzeżeń dla osób, które będą chciały skorzystać z dodatkowo płatnej opcji noclegowej podczas kolejnych edycji wydarzenia. Sam nocleg to klasyczna wersja sporego sleeprooma na hali, z tą różnicą, że tutaj dostajemy dodatkowo dywan (tylko przy ścianach i wiele on nie zmienia, a służy raczej identyfikacji miejsc dla obsługi oraz wykupujących bilety), a także podział na niewielkie boksy. Na samej hali urzędowali ludzie od wyścigów sterowanych samochodzików i większość powierzchni zajął tor do tychże. Na szczęście nie generowało to właściwie żadnych hałasów.

Do dyspozycji mieliśmy też ładną, choć niewielką ubikację z zimną wodą w umywalce oraz zewnętrzne prysznice w kontenerach. Tutaj ważna informacja – woda była gorąca! Dla nocnych marków postarano się o szczątkową rozrywkę w postaci amatorskiego kina z bardzo dobrym sprzętem audio (serio, czułem się jak w prawdziwym kinie pod względem dźwięku). Niestety, obsługa była bardzo niekompetentna i nie potrafiła nawet sprawdzić, czy ma połączenie sieciowe, a większość dzieł puszczanych widzom stanowiły shorty (krótkie, amatorskie filmy) o tematyce postapokaliptycznej czy science fiction. Kolejnym absurdem była interwencja obsługi, która uprzedziła, że kino ma działać maksymalnie do 23:00, ponieważ później obowiązuje cisza nocna. Ustalono, że po głośność zostanie zredukowana. Czy kino działało w nocy, niestety nie udało mi się ustalić, gdyż wybrałem sen.

Różnice między pierwszą a trzecią edycją

Goście na Warsaw Comic Con: Spring EditionPersonalnie odebrałem ten Comic Con jako… biedniejszy. Pierwsza edycja wykorzystywała większą przestrzeń i było na niej znacznie więcej stoisk, ciekawych stref czy atrakcji. Jednak lepiej chyba dać mniej, w zamian za lepszą jakość, bo w tej kwestii faktycznie odczułem delikatną poprawę. Przed nadarzyńską ekipą jeszcze masa pracy, natomiast da się odczuć, że reaguje się na głosy uczestników i poprawia to, co najbardziej zgrzyta. Strefa autografów była o wiele lepiej zorganizowana – mieliśmy sleeproom, o którym wcześniej mogliśmy tylko pomarzyć, busy w większości przypadków odjeżdżały i przyjeżdżały o czasie i żaden z gości nie zniknął w tajemniczych okolicznościach ;-). Ponadto zadbano o to, by pojawiły się atrakcje i strefy komiksowe, a także o większą ilość gości niezwiązanych z filmem czy serialem. Andrzej Sapkowski na Warsaw Comic Con: Spring EditionDużym wow było pojawienie się Andrzeja Sapkowskiego. Nagranie ze spotkania z pisarzem znajdziecie na naszym kanale na YouTube, pod TYM LINKIEM.

Słowo na koniec

Odnoszę wrażenie, że ta fala nienawiści, którą można zobaczyć w komentarzach odnośnie WCC, jest mocno przesadzona. Tak, tej imprezie sporo brakuje do ideału i jeszcze wiele jest do poprawy. Tylko że jest to jedyne wydarzenie o takiej skali i formie w naszym kraju, i to całkiem normalne, że musi nabrać rozpędu, zanim organizacja przygotuje się na większość ewentualnych wypadków losowych czy naszych oczekiwań. Szczególnie bzdurne wydaje mi się narzekanie na takie rzeczy jak „zapchany darmowy autobus”, „aktorzy drugoplanowi zamiast pierwszoplanowych”, „płacenie za autografy”, „opłata za sleeproom” itp. Mógłbym odpowiedzieć argumentami na każdy z tych zarzutów, udowadniając, że są one co najmniej głupie, ale nie miałoby to za wiele sensu. Za to proszę Was o zastanowienie się, czy to naprawdę są powody do bojkotowania tej imprezy i smarowania pełnych nienawiści komentarzy na każdym kroku i przy każdym potknięciu organizatorów?Cosplay mechaniczna pomarancza na Warsaw Comic Con: Spring Edition

Czy warto? To zależy. Nie każdemu przypadnie do gustu targowa i komercyjna forma wydarzenia. Mnie to specjalnie nie przeszkadzało, choć brakowało mi w tym wszystkim czegoś więcej. Czegoś, co pokazało, że WCC jest wyjątkowe. Może to dlatego, że akurat żaden z gości nie trafił w moje serce? Może to przez małą liczbę i różnorodność prelekcji? A może po prostu po blisko 100 wydarzeniach ciężko mnie czymś zaskoczyć? Wiem tylko, że naprawdę warto się wybrać się choć raz i ocenić samemu, jak to wygląda na żywo. A nuż Was urzeknie możliwość trzymania w rękach prawdziwego AK-47 u Nocarzy, obejrzenie Maula (znany cosplayer, w tym oficjalny Wiedźmina) na żywo, czy zrobienie sobie zdjęcia z którymś z aktorów. Opcji mamy tutaj naprawdę mnóstwo i dla każdego znajdzie się coś, co choć w minimalnym stopniu okaże się interesujące.