jacek piekara

Jacek Piekara

Rok urodzenia: 1965
Miasto pochodzenia: Kraków
Rok pierwszej wydanej książki: 1987
Fanpage: Jacek Piekara

 

 

 

Wywiad

Arkady Saulski: Cykl inkwizytorski jest jednym z najdłużej trwających cykli w historii polskiej literatury fantasy. Proszę powiedzieć – czy zasiadając do pierwszych prac lata temu zakładał Pan, że to wszystko się tak rozbuduje, rozwinie?

Jacek Piekara: Z całą pewnością nie zakładałem, że z opowieści o inkwizytorze żyjącym w alternatywnym świecie powstanie bestseller na wiele lat. Opowiadania zostały ciepło przyjęte, ale ja wtedy koncentrowałem się bardziej na pracy dziennikarza i redaktora. Jednak w pewnym momencie, kiedy popularność cyklu i nakłady książek stawały się coraz większe, pomyślałem: a może by przejść na zawodowe pisanie? Nie trzeba będzie odpowiadać za pracowników, chodzić codziennie do pracy, będę „sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem”, a przede wszystkim zyskam możliwość mieszkania tam, gdzie chcę i będę mógł się „odkleić” od Warszawy. I tak właśnie wszystko się dalej potoczyło. Dodam tylko, że pomiędzy poszczególnymi tomami inkwizytora pisałem również inne książki, zazwyczaj kompletnie odmienne od nich zarówno w warstwie stylistycznej, jak i merytorycznej.
Oczywiście nic z tego wszystkiego by nie było, gdyby nie tkwiła we mnie samym chęć i potrzeba opowiadania stworzonej historii. Ja naprawdę lubię tworzyć opowieści, chociaż nie zawsze przepadam za samym technicznym aspektem pracy literata, czyli spędzaniem godzin na stukaniu w klawiaturę. Kiedy całą historię mam już w głowie i dokładnie wyobrażoną, to samo jej zapisywanie bywa jak przepisywanie książki. No ale na szczęście nie zawsze tak jest. Czasami pisanie jest nie tylko przepisywaniem z pamięci wcześniej ułożonych kwestii i sytuacji wcześniej wymyślonych, lecz procesem żywej kreacji. Wtedy jest dla autora ciekawiej.

AS: Mordimer wraca w „Przeklętych Kobietach” – czego możemy się spodziewać po tej nowej odsłonie jego przygód?

JP: „Przeklęte kobiety” to kontynuacja „Przeklętych krain”. Środkowa część odpryskowego minicyklu, który nazywam „ruską trylogią”, a który zostanie zwieńczony „Przeklętym przeznaczeniem”. W sumie około 1200 stron maszynopisu, więc kawał solidnej opowieści. Notabene, trzeci tom jest już napisany i kończą się prace redakcyjne nad nim. Chyba zobaczymy go na rynku czerwcu i wtedy właśnie czytelnicy zakończenie przygód inkwizytora na dalekiej Rusi i dowiedzą się, co stało się ze wszystkimi bohaterami, których poznaliśmy w tej dzikiej krainie.
Gdybym miał krótko nazwać ten cykl, to powiedziałbym, słowami urugwajskiego pisarza Horacio Quirogi, że jest o opowieść „o miłości, szaleństwie i śmierci”.

AS: W jaki sposób „Przeklęte kobiety” wpisują się w poboczny cykl „Płomienia i Krzyża”?. No i – kiedy tom czwarty tegoż?

JP: W czwartym tomie „Płomienia i krzyża” pojawią się wątki nawiązujące do całej „ruskiej trylogii”. Ale nie będzie to tak, że trzeba znać „ruską trylogię”, by w ogóle zrozumieć, o co chodzi. To raczej będzie bonus dla czytelników, którzy zobaczyli Ruś oczami Mordimera. Teraz będą mogli przekonać się, co o tym wszystkim, co się wydarzyło, sądzą inni bohaterowie. Ostatnie sceny czwartego tomu „Płomienia i krzyża” wyślą nas bezpośrednio w czas epidemii. Czwarty tom ukaże się na Gwiazdkę tego roku, a po nim w roku 2021 pojawi się właśnie „Czarna śmierć”, która opowiada o umierającej cywilizacji i szalejącej zarazie. W powieści czytelnicy dowiedzą się również, czy Mordimer przeżyje ten straszny czas i co w ogóle stanie się z całym światem.

AS: Proszę zdradzić – jest Pan raczej literackim ogrodnikiem, pozwalającym by historia podczas pisania ewoluowała własnym torem, czy też architektem – mającym zaplanowane powieści co do zdania?

JP: Pisałem takie opowiadania, w których wszystko było zaplanowane co do szczegółu, ale pisałem też takie, w których na początku miałem zaledwie pewien zarys historii, który był jednak na tyle obiecujący, iż wiedziałem, że wykrzesam z tematu dużo więcej. W powieściach pozwalam sobie na nieco większy luz, bo nie można zapominać, że pisanie powieści to jest wiele miesięcy pracy. Całkiem zrozumiałe, że zarówno fabuła, jak i bohaterowie ewoluują w trakcie pisania. Można powiedzieć, że najczęściej mam dość dokładnie zaplanowany dom, jeśli chodzi o rozmieszczenie pomieszczeń, ale już wystrój pokoi, kolor ścian i podłóg – to wszystko może ulegać mniej lub bardziej poważnym modyfikacjom. Chociaż zdarza się też, że dobudowuję piękne, przestronne piętro. Albo ciemną piwnicę, w której trzymam szalonego goblina-malarza ;)
Zapraszam w lecie do lektury „Przeklętego przeznaczenia” – ostatniego tomu „ruskiej trylogii”. Tam w Posłowiu przedstawiam kulisy tworzenia całego utworu, coś w rodzaju „Behind the scenes”, formuły znanej w świecie kinematografii i znajdującej się wśród dodatków na płytach DVD czy Blu-Ray.

AS: Nie mogę sobie odmówić pytania o Pana najdawniejsze prace – niegdyś pisał Pan też fantasy heroiczną, nawiązującą do tradycji Howarda. Czy kiedykolwiek rozważał Pan powrót do tych klimatów? Na przykład pisząc coś w tym stylu do serii Polskie Fantasy?

JP: Dawne dzieje. Napisałem dla zabawy powieść „Pani śmierć” o sławnym Conanie Cimmeryjczyku. Cóż, to było ze trzydzieści lat temu! Zresztą, czy to tak do końca było fantasy heroiczne? Jeżeli miałbym zabrać się za coś kompletnie innego niż fantasy historyczne albo współczesne opowiadania z pogranicza horroru i fantastyki (takie jak te pochodzące z tomu „Ludzie i Bestie”), to najchętniej zabrałbym się za powieść lub zbiór opowiadań w konwencji steampunka, może połączone z domieszką świata Lovecrafta. Ale, szczerze mówiąc, nie przypuszczam, żebym miał na to czas. W tej chwili kończę „Okiem Inkwizytora” – dużą książkę publicystyczną, traktującą o uniwersum polityki, ale też poruszającą problemy społeczne ze świata kultury, sportu, analizy zjawisk historycznych. Muszę oczywiście przygotować inkwizytorów na nadejście Czarnej Śmierci i koniecznie zakończyć trylogię Szubienicznika czyli kryminalno-obyczajową, pozbawioną elementów fantastyki opowieść o Polsce szlacheckiej. Jej dwa pierwsze tomy zostały świetnie przyjęte, a tom trzeci nie ukazał się do tej pory z powodów prawnych zawirowań z wydawcą (nie chodzi tu o Fabrykę Słów ;)).

AS: Na koniec pozwolę sobie zapytać o postęp nad grą o Inkwizytorze – kiedy możemy spodziewać się nowych informacji?

JP: Prace nad grą „Ja, inkwizytor” toczą się pełną parą. W tym roku na pewno będzie gotowy filmowy trailer, przygotowany przez jedno z topowych studiów zajmujących się tworzeniem filmów. Natomiast w przyszłym roku pojawi się grywalne demo. Jednak wydawca bezpiecznie zaplanował premierę na 2022 rok, bo wiadomo, że skomplikowane gry fabularne są nie tylko czasochłonne, ale i wymagają wielu testów. Produkt firmy, która chce zacząć wielką, międzynarodową karierę nie może być niedopracowany. Na takie wpadki mogą sobie pozwolić doświadczeni producenci, a i tak przecież spotyka się to zazwyczaj z wielką falą krytyki. Dla debiutu byłby to natomiast gwóźdź do trumny. Bo pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz!

Wydane dotychczas pozycje (w chwili publikacji wywiadu):

Cykl o Haldorze:

  • Imperium – smoki Haldoru cz.1
  • Imperium

Cykl o Conanie:

  • Pani Śmierć, jako Jack de Craft

Cykl o Arivaldzie z Wybrzeża:

  • Arivald z Wybrzeża
  • Ani słowa prawdy
  • scenariusz gry komputerowej Książę i Tchórz

Cykl o Mordimerze Madderdinie:

  • Sługa Boży
  • Młot na czarownice
  • Miecz aniołów
  • Łowcy dusz
  • Płomień i krzyż. Tom 1
  • Ja inkwizytor. Wieże do nieba
  • Ja inkwizytor. Dotyk Zła
  • Ja inkwizytor. Bicz Boży
  • Ja inkwizytor. Głód i pragnienie
  • Ja inkwizytor. Kościany galeon
  • Płomień i krzyż. Tom 2
  • Płomień i krzyż. Tom 3
  • Ja inkwizytor. Przeklęte krainy
  • Ja inkwizytor. Przeklęte kobiety

Cykl Necrosis:

  • Necrosis: Przebudzenie

Cykl o Alicji:

  • Alicja tom 1
  • Alicja i Ciemny Las
  • Alicja – poprzednie 2 tomy zebrane w całość

Inne:

  • Labirynt
  • Zaklęte miasto
  • Przenajświętsza Rzeczpospolita
  • Rycerz kielichów
  • Charakternik
  • Mój Przyjaciel Kaligula
  • Szubienicznik
  • Szubienicznik. Falsum et verum

Źródło: Wikipedia

Tagged Under