Gdzie można spotkać wiedźminów, anielskie istoty z „Dobrego Omenu”, koszykarzy z „Kuroko no Basket”, Doomguy’a i Freddiego Mercury’ego w jednym miejscu? Takie zwariowane połączenie jest możliwe oczywiście na konwencie fantastyki, a z tą nietuzinkową mieszanką mieliśmy do czynienia na 10. edycji Opolconu, największej multifandomowej imprezy w Opolu. Wydarzenie miało miejsce w Zespole Szkół Elektrycznych im. Tadeusza Kościuszki. Jak Opolski Klub Fantastyki Fenix sprostał oczekiwaniom fanów literatury fantastycznej, kogo gościł konwent w ramach swojej jubileuszowej edycji i z czym mogli się zetknąć odwiedzający? Sprawdziliśmy to sami!
Jak rozpalać wyobraźnię
Opolcon jest w swoich założeniach klasycznym konwentem fantastycznych inicjatyw, otwartym na wszelkie gałęzie zainteresowań. Od wielu edycji przyciąga coraz większy przekrój gości oraz uczestniczących w zabawie fanów fantastyki. Nie inaczej było podczas tegorocznej edycji, co silnie podkreślono w bogatym programie tego wrześniowego wydarzenia. Miłośnicy klasycznej literatury fantasy mogli liczyć na obecność autorów licznych powieści oraz autorskie spotkania. Kluczowe dla tej gałęzi programu było pojawienie się Grahama Mastertona, brytyjskiego pisarza powieści grozy, który wielokrotnie już odwiedzał polskie imprezy. Pośród zaproszonych gości znaleźć mogliśmy również Jarosława Dobrowolskiego, Magdalenę Kucenty, Michała Gołkowskiego, Jacka Inglota i wielu innych. Informacje o wszystkich punktach atrakcji dało się znaleźć w kilku miejscach – na fanpage'u wydarzenia na Facebooku, na oficjalnej stronie www, na wydrukowanym programie oraz w aplikacji Konwencik. Niestety na samej aplikacji rozkład atrakcji wystartował z lekkim opóźnieniem.
Obok literatów mieliśmy także zajęcia z animacją kultury jako blok atrakcji skierowany do najmłodszych. Starszych uczestników mogły zainteresować panele, które zawierały w sobie zarówno elementy kultury dalekowschodniej, jak i popkultury zachodniej, a i nasze rodzime podwórko nie zostało potraktowane po macoszemu. Prelekcje przygotowano dla szerokiego spektrum odbiorców, a zakres tematyczny sięgał japońskich animacji, języków, czy rysowania ilustracji mangowych. Dostaliśmy nawet prelekcję o historii polskich królów, konwencją sięgającą do odgrywanego LARP-a, czy przegląd historii szamanizmu w fantastyce. Bogactwo tematyczne opolconowego programu nie pozwalało się nudzić. Udało nam się odwiedzić tylko kilka prelekcji i warsztatów, ale każdy z prowadzących oddawał dużo serca w przekazywanie swojej wiedzy uczestnikom. Nowością na tle poprzednich edycji było otwarcie kilku dodatkowych sal prelekcyjnych w osobnym budynku szkolnym w ramach sobotniego dnia programowego. Odbywały się tam głównie prelekcje o tematyce kultury dalekowschodniej oraz poszczególne turnieje. Niektóre atrakcje wypadały z programu w ostatniej chwili, zaś inne wydłużyły się, jednak z korzyścią dla prowadzących.
Zgodnie z mottem imprezy rozpalana była nie tylko wyobraźnia, ale i wieczorne niebo pod szkołą – w planie znalazł się prawdziwy pokaz ogni w wykonaniu grupy Mantikora. Mieliśmy możliwość spotkać wielu autorów fantastyki i posłuchać o ich doświadczeniach. W przerwach między panelami na szkolnych korytarzach można było spotkać autorów powieści polskiej fantastyki, stawiających pierwsze kroki w tym biznesie. Piętra opolskiej szkoły wypełniono stoiskami sprzedażowymi z wyrobami popkultury, na których artyści prezentowali swoje rękodzieła. Obok klasycznych ozdób w postaci pocztówek, naklejek, przypinek i ilustracji natrafiliśmy na gorącą egzotyczną herbatę, specyficzne kosmetyki, wełniane rękodzieła i niecodzienne rodzaje biżuterii. Znalazło się także miejsce dla promocyjnego stoiska, oferującego zupki Oyakata. Pośród tak wielu płomiennych wrażeń nasze pragnienie mogliśmy ugasić dzięki bubble tea w punkcie gastronomicznym, rozkoszując się przy tym widokiem społecznych spotkań cosplayerów, którzy urządzali sesje zdjęciowe, tańce belgijki i inne aktywności, takie jak improwizowane występy muzyczne czy udawane walki odgrywanych postaci.
W oczekiwaniu na wybrane punkty programu odwiedzający mieli do dyspozycji kilka pięter w dwóch budynkach szkolnych ze stałymi atrakcjami oraz budynek ze strefą noclegową wraz z oddzielnym fotostudiem i strefą cichych sleepów. Osoby z patrolu konwentowego oraz obsady organizatorskiej można było spotkać na każdym kroku, dzięki czemu oprócz pozytywnej energii tego miejsca czuliśmy komfort i bezpieczeństwo. Sami prowadzący imprezę zachęcali do wspólnego uczestniczenia w stałych atrakcjach oraz wieczornych integracjach na terenie starej części miasta.
Wiele systemów gier, z których każdy czerpie radość
Aby dostać się na Opolcon, musieliśmy jedynie wpisać się na listę gości i odebrać identyfikator, nie martwiąc się o miejsce, gdyż wstęp na imprezę był darmowy. Przewidziano również opcję zakupienia cegiełki, aby otrzymać rolę wspierającego imprezę, a co za tym idzie: pierwszeństwo w większości kolejek, ozdobny merch i bardzo dobry jakościowo t-shirt z motywem przewodnim imprezy. Wpuszczanie osób na sam event rozpoczęło się niemal punktualnie, zatem mogliśmy natychmiast przystąpić do grania – a tego rodzaju rozrywki nie miało prawa zabraknąć na konwencie. Jednym z obowiązkowych punktów, jakie postanowiliśmy sprawdzić, była obfita wypożyczalnia gier planszowych, posiadająca wiele nowości, gdzie nasze serca szybko podbił tytuł „Gra Muzyka”, wydany pod egidą opolskiego Muzeum Piosenki Polskiej. Oprócz stref wypożyczalni gier bez prądu tradycyjnym i oczekiwanym punktem growej rozrywki na konwentach są sesje gier RPG i LARP. Nie zabrakło takich na Opolconie, gdyż po otwarciu programu znajdowaliśmy cały szereg sesji, podczas których uczestnicy zapraszani byli na krótkie przygody po swoich ulubionych światach – od epic fantasy po cyberpunk. Sam temat gier przemycono również w programie prelekcji, choćby na spotkaniu z Dawidem „Rathorem” Pawlicą na temat wykorzystywania gier fabularnych w szkoleniach dla przedsiębiorców, lub u Michała Gołkowskiego dzielącego się z doświadczeniem o przekładaniu RPG-owych historii na karty książek.
Mniej wymagający gracze mogli cieszyć się z udziału w klasycznej „Mafii”, bądź przystąpić do nauki całkiem nowych dla siebie systemów gier pod okiem prowadzących. Gry karciane i planszowe zagościły również w ramach turniejowych zmagań. Do planszowych rozgrywek można było przysiąść dzięki klasycznym grom jak „Carcassone”. Potteromaniacy i fani tolkienowskiego Śródziemia mieli niejedną okazję zmierzyć się w konkursie wiedzy. Pojawiły się też wiedzówki z muzyki bajek Disney’a, gry „Genshin Impact”, a nawet filmu „Miś”! Najlepsze wyniki za każdy udział w turniejach nagradzano walutą konwentową do wymiany na dedykowanym stoisku.
Fani gier elektronicznych również wychodzili zadowoleni dzięki rozgrywkom w kilku dedykowanych salach gier video. W sali pecetowej mogliśmy się zmierzyć m.in. w „Worms Armageddon”. Program wyróżniały również tytuły takie, jak „CS:GO” czy klasyczny „Icy Tower”. Sala do konsolówek oferowała multum gier dla kilku osób, od bijatyk po zręcznościowe gry muzyczne do swobodnego grania, podobnie jak salon gier retro, gdzie w ślicznie przyozdobionym pomieszczeniu ruszaliśmy w nostalgiczną podróż z kilkoma generacjami konsol i pecetów. Fani ciekawostek technologicznych mogli przyjrzeć się pracy drukarek 3D i wziąć udział w podróży w czasoprzestrzeni ze SkriBotem. Kilka paneli prezentowało różne gry logiczno-zręczościowe. Amatorzy dobrze wykonanego evil cosplayu również otrzymali możliwość wzięcia w zabawie. Styczności z cosplayem mieliśmy podczas festiwalu całe mnóstwo, jednak segment, bez którego nie możemy mówić o konwencie, to konkurs cosplay z udziałem doświadczonego jury.
Scena pełna innowacji
Niepisaną atrakcją każdego konwentu jest obecność cosplayerów. Ich otwartość i kreatywność, z jaką prezentują nierzadko własnoręcznie wykonywane stroje, zawsze zachwyca nowych i niedoświadczonych uczestników konwentu. Cosplayerzy zawsze są widokówką całej imprezy i to im poświęca się kluczowy segment programu. W sobotni wieczór odbył się konkurs cosplay z łączną pieniężną pulą nagród wynoszącą 1300 złotych, gdzie 1000 złotych zasponsorowało miasto Opole, a pozostałe 300 złotych zagwarantowali organizatorzy. Wpuszczanie uczestników na salę konkursową – podobnie jak otwarcie szkoły pierwszego dnia – przebiegło niespotykanie sprawnie i profesjonalnie. Pierwszeństwo otrzymali wspierający, natomiast reszta konwentowiczów wchodziła na salę partiami aż do jej zapełnienia. Zadbano o bezpieczeństwo, utworzono korytarze życia, zagwarantowano miejsca siedzące i nie doprowadzono do przesadnego wypełnienia sali. Atrakcja rozpoczęła się z minimalnym opóźnieniem, co biorąc pod uwagę skalę przedsięwzięcia, było godne podziwu.
Nagłośnienie sali pozostawiało momentami wiele do życzenia, ale sale gimnastyczne mają to do siebie, że nagłośnić je to nie lada sztuka. Irytowały nieco wplatane pomiędzy występy reklamy sponsorów. Gdyby przeznaczono na nie osobny, dłuższy segment, nie zaburzyłyby w takim stopniu rytmu show.
Jury w składzie Margaret, Iya i LinaSakura zadecydowało o zwycięstwie Yuki w kategorii „Grand Prix” i Some Tea w kategorii Najlepsza Scenka”. River otrzymał nagrodę za „Najlepszy Kostium”, a Marcysia wygrała za „Najlepszy Debiut”.
Cosplayerzy byli klasycznym uzupełnieniem tego typu wydarzenia. Osoby będące pierwszy raz na imprezie przyglądały im się z nieukrywanym zainteresowaniem, wchodząc z nimi w pozytywne interakcje. Pośród amatorów, profesjonalistów czy wystawców Opolconu spotyklaliśmy również rodziny z małymi dziećmi prezentujące cosplayowe przebrania dzieląc w ten sposób swoje pasje z kolejnym pokoleniem. Inne osoby dorosłe przebywające najczęściej w charakterze opiekunów nieletnich uczestników otwarcie chwaliły prezentowane hobby, niejednokrotnie samemu deklarując chęć udziału w podobnej zabawie.
Szkoda, że tak późno
Potknięcia na takich imprezach są zawsze, a czujne oko zauważy wiele, ale nie jest to przytyk w stronę prowadzących. Bywały to rzeczy drobne i nieznaczące, często wynikające z czynników zewnętrznych. Kilka odwołanych prelekcji lub znikających wcześniej stoisk czy atrakcji nie mogło przeszkodzić w tak pozytywnym odbiorze imprezy. W sytuacji wyczerpania się przewidywanej puli identyfikatorów, wydawanych razem ze smyczami, organizatorzy nie załamali rąk, wydając uczestnikom plakietki, które zostały w nadmiarze z minionych edycji. Impreza doczekała się solidnej frekwencji, sięgającej niemal 3000 osób. To już na tyle poważne przedsięwzięcie, że oczywiście wymagało obecności odpowiednich służb medycznych i ochrony. Ponadto sam program zawierał numer kontaktowy w razie zaistniałych problemów, na które organizatorzy w przypadku ich wystąpienia nie pozostawali obojętni. Konwent ten był zjazdem zarówno nastoletnich, jak i dojrzałych fanów fantastyki i miały na nim miejsce międzypokoleniowe spotkania z rozrywką.
Cała impreza, choć frekwencyjnie potężna, nam jako wieloletnim bywalcom nadal dostarczała poczucia przynależności do tej lokalnej społeczności, gdzie na każdym kroku można było spotkać kogoś znajomego i czuć się jak u siebie. Po tylu miłych akcentach z jedną smutną refleksją opuszczaliśmy tereny opolskich szkół; “Szkoda, że tak późno dowiedzieliśmy się o istnieniu tej imprezy".