W dniach 8-10 kwietnia odbyła się kolejna edycja Festiwalu Fantastyki Pyrkon w Poznańskich Halach Targowych - w sumie to już szesnasty raz, a dla mnie po raz drugi. Począwszy od pierwszej edycji wiele się zmieniło, gdyż z czterystuosobowego konwentu Pyrkon urósł do imprezy na skalę europejską. W tegorocznym wydarzeniu wzięło udział około czterdziestu tysięcy uczestników. Jak było tym razem? Zapraszam do krótkiej lektury.
W Poznaniu pojawiłem się z lekkim poślizgiem. Planowo mieliśmy być o 11:30, ale nasz pociąg miał półgodzinne opóźnienie. Na peronie wrocławskiego dworca PKP był duży tłok, większość udawała się właśnie do Poznania. Bilety na pociąg kupiłem dwa tygodnie przed Festiwalem i już wtedy nie było miejsc siedzących. Udało mi się jednak w miarę komfortowo spędzić podróż, gdyż jeden ze znajomych zajął mi miejsce w rowerowni. Ścisk panował w całym pociągu, a opóźnienie spowodowane było podczepieniem dodatkowego wagonu w Gliwicach - gdyby nie to, nie byłoby szansy na pomieszczenie wszystkich pasażerów. Poznań 12:00, tabor ludzi wylał się z pociągu i większość ruszyła w kierunku Poznańskich Hal Targowych, położonych kilkaset metrów od dworca. Tym razem, jako zwykły uczestnik, udałem się do zajęcia odpowiedniego miejsca w kolejce, ale… no właśnie, gdzie koniec kolejki?
Przed halami panował ogromny tłok, był chaos. Ktoś krzyczał coś o wejściu, ktoś inny mówił przez megafon (ciszej od krzykacza). Ruszyłem w kierunku wejścia, w środku już jakiś ogonek był, trzeba było się tam tylko dostać. Udało się. Okazało się, że obrotowymi drzwiami wchodzą ludzie z akredytacją wykupioną wcześniej i mogą wejść na teren Festiwalu bez kolejki, ale powoli, bo wszyscy na raz nie dadzą rady. My musieliśmy cierpliwie czekać, jednak ze względu na bałagan, jaki panował, czas oczekiwania na dostanie się do środka udało się skrócić do trzydziestu minut. Szczęśliwy udałem się do pawilonu 5 (jak to NanoKarrin żartobliwie ujęła w piosence „Dwugwiazdkowy obóz dla uchodźców”). Sama akredytacja mieściła się w holu wschodnim. Uczestników przybywało, a sytuacja przed wejściem powoli zaczynała nabierać kolorów i została w miarę opanowana przez organizatorów.
Przed noclegownią wystraszyłem się kolejną kolejką, ale niepotrzebnie. To był tylko sznur ludzi z wykupioną wcześniej akredytacją. Tak, ci uczestnicy, których „ominął” zator przed wejściem głównym, musieli odstać ponad godzinę w kolejce do wymiany swoich akredytacji na identyfikatory, bo bez tego nie mogli wejść do noclegowni. Co mieli w zamian za wykupioną wcześniej akredytację? To samo, co my: informator, identyfikator, kolejkę.
Jedynym bonusem dla nich były kupony zniżkowe i pyrkonowa kostka do gry z datą PYRKON 2015. Wydawałoby się, że powinni mieć jakiś większy bonus za to, jak chociażby kolorowy dokładny informator (jak w zeszłym roku). Niestety, nie tym razem.
„Dwugwiazdkowy obóz dla uchodźców”
Już o 12:30 wyzwaniem było znalezienie wolnego miejsca dla większej grupki osób. Ścisk na hali był duży, ale w ostateczności każdemu udało się znaleźć swój kącik.
W sobotę organizatorzy zdecydowali się na otwarcie dodatkowego pawilonu, który został przeznaczony na nowy sleeproom. Dzięki temu miało się trochę rozluźnić w noclegowni, jednak mało komu chciało się przenosić, a za to nowi przybysze mieli miejsce do spania.
Atrakcje, prelekcje i goście
Przede wszystkim Pyrkon to jedna wielka atrakcja sama w sobie. Duża ilość ludzi z podobnymi zainteresowaniami, miejsce do spania i jedzenie. W takim zgromadzeniu już sami dla siebie jesteśmy atrakcją. Spotkania ze znajomymi, sesje zdjęciowe z cosplayerami, nudzić się nie powinniśmy. Najwięcej atrakcji mieściło się w pawilonie 3A.
Znajdowały się tam wioski Fantasy, obozy SF, Postapo, Ścieżka Smoków. Również mieściła się Arena, na której odbywał się turniej Juggera oraz sektor gier elektronicznych wraz ze sceną BGE.
Dodatkowo w 3A znaleźć można było Strefę Fantastycznych Inicjatyw (tak trochę bardziej ukrytą). To właśnie tam mieściło się nasze redakcyjne stoisko, gdzie mogliście z nami porozmawiać o naszej „pracy” w redakcji, a raczej hobby, czymś od fanów dla fanów, a także nabyć smycz KP.
Podczas Pyrkonu nie zabrakło również prelekcji, które odbywały się w Pawilonie 15. Był on oddalony jakieś 10 minut drogi od 3A. W sumie to byłem tylko na dwóch pogadankach w sali komiksowej. Pierwsza to „Punisher”, a druga „Komiksy, którym warto dać szansę”. Obie uważam za bardzo interesujące, a sposób prowadzenia prelekcji został utrzymany na wysokim poziomie.
Pawilon 15 cieszył się dużym zainteresowaniem, a sale pękały w szwach. Liczba miejsc w pomieszczeniach była ograniczona, a chętnych na niektóre atrakcje tak wielu, że konwentowicze czekali przed wejściem z nadzieją, iż ktoś opuści miejsce i będą mogli wejść. W piętnastce również mieściła się Sala Ziemi (scena główna), na której odbyła się „Maskarada”. Nie wziąłem w niej udziału, nie dałem rady. Tuż obok znajdował się punkt rozdawania autografów, gdzie swoje dyżury mieli: Witold Vargas i Paweł Zych, Michał Gołkowski, Wiktor Noczkin, Andrzej Pilipiuk, Jakub Ćwiek, Mark Rein-Hagen, Maciej Parowski, Oksana Pankiejewa, John Wick, David Weber, Michał Cholewa oraz Miroslav Žamboch.
Dodatkowo cały pawilon 5A, który w zeszłym roku służył za gastronomiczny, podczas tegorocznej edycji został przeznaczony na gry planszowe i karciane. Kolejki do wypożyczenia gier i rejestracji nie malały niemal cały czas, a znalezienie wolnego stolika graniczyło z cudem. Na każdym kroku dało się odczuć, jak wiele jest nas na festiwalu.
Pawilon 3
Moim pierwszym punktem w tym pawilonie było stoisko Yatty, bowiem to tam swoją premierę miała manga Fairy Tail. Oczywiście wziąłem udział w konkursie na prenumeratę, ale się nie udało. Tutaj też wspomnę o ludzkiej głupocie, a mianowicie: zabawa polegała na zebraniu czterech pieczątek z FT, trzeba było pobiegać po terenie festiwalu, a ostatnią można było zdobyć, gdy zrobiło się zdjęcie z Happym. Jednak wróćmy do pieczątek, które samemu trzeba było przybić na kartkę - znajdowały się one w punktach na szafkach/stolikach. Wszystko w porządku, ale czemu ludzie zamiast na kartki, przybijali te pieczątki na stoliki? Albo na ścianę? Nie rozumiem tego i pozostawię bez oceny, a jak to wyglądało - zobaczcie sami.
Podczas Pyrkonu miało miejsce dość sporo premier, ukazały się między innymi wspomniane wcześniej Fairy Tail, Adventure Time, Kakifly, "K-on!", Log Horizon Light Novel, Golden Time, Highschool DxD, Ajin.
Pawilon 3 był zdecydowanie największy i okazał się istnym rajem dla fanów gadżetów, książek, mang i wszystkiego, co można dostać na stoiskach. Panował tam nieustający tłok. Największe stoisko posiadała Yatta. Do tych większych zaliczali się również Q-Workshop, Rebel, Black Monk, Maginarium, Blue Box, Kakuzu, Waneko, JPF, Kotori, Miohi, a oprócz tego nie zabrakło wielu mniejszych wystawców. Nie zabrakło stoisk oferujących różne specjały: BubbleTea Yoppo, Hidamari Sushi, Taiyaki House, WYSPA.
To, co misie lubią najbardziej - JEDZONKO!!!
Główna część gastronomiczna mieściła się w pawilonie 4 oraz „ogródku piwnym”. Każdy strudzony wędrowiec mógł tutaj odzyskać siły i miło spędzić czas ze znajomymi przy kuflu piwa. Ceny za jadło, jak to zwykle bywa na takich imprezach, nie należały do najniższych, z tego też powodu część z nas szukała innych miejsc, gdzie moglibyśmy się zaopatrzyć w jedzenie.Szukać nie trzeba daleko, bowiem nieopodal festiwalu przy dworcu znajduje się galeria z dość bogatym wachlarzem sieci gastronomicznych, do tego mieliśmy do wyboru kilka supermarketów. Ja w sobotni poranek wybrałem się po świeże pieczywo i słodkie bułki do piekarni, a w sumie to do dwóch, które znajdowały się w pobliżu Biedronki (10 minut drogi). Poza tym można było zamówić pizzę z gratisową dostawą na teren festiwalu. Na jedzenie nikt narzekać nie powinien, ponieważ mieliśmy dostęp praktycznie do wszystkiego.
Moje nogi…
Teren Poznańskich Hal Targowych jest ogromny, niestety w tym roku dało się to odczuć bardziej niż w zeszłym, bowiem zamieniono część budynków. W zeszłym roku mieliśmy do dyspozycji pawilony, które były położone bliżej siebie 7, 7A, 8, 8A, 6A, w którym przebywali wystawcy, 6 - który zastępował tegoroczną iglicę, gastronomia w 5A oraz pozostałe pawilony z tymi samymi funkcjami, co w tym roku 5, 14 i 15. Trudno mi ocenić czy tegoroczne hale, które były dostępne, są większe od tych zeszłorocznych, jednak możliwe, że dzięki takiemu rozmieszczeniu mieliśmy trochę więcej przestrzeni. Wszystkim najbardziej było szkoda, że w tym roku „krzyżak” był dla nas niedostępny, a jest to zdecydowanie jeden z atrakcyjniejszych pawilonów. Dodatkowo żeby przebyć drogę z pawilonu 3A do 15 (uwierzcie mi, naprawdę nabiegałem się między tymi dwiema halami), takim spokojnym tempem potrzeba było około 10 minut. Pogoda nie sprzyjała - co prawda obyło się bez deszczu w dzień, ale było dość chłodno, co cosplayerom w skąpszych strojach nie przeszkodziło w dobrej zabawie i dzielnie pozowali do zdjęć. Atmosfera na Pyrkonie była naprawdę gorąca, a w pewnym momencie prawie że "wybuchowa".
Lepiej dmuchać na zimne
Najprawdopodobniej jeden z uczestników pozostawił, zgubił albo zapomniał swojego bagażu, przez co zrobiło się niemałe zamieszanie. Na pewien czas teren przy pawilonie 10 został odgrodzony i wyłączony z użytku.
Całość zabezpieczała policja wraz ze strażą pożarną oraz ochroną Pyrkonową. Na miejsce zamieszania przyjechali saperzy i w gotowości czekało pogotowie ratunkowe. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, a pozostawiony bagaż okazał się tylko pozostawionym bagażem. Był to fałszywy alarm, ale organizatorzy zachowali się profesjonalnie zważywszy na to, co dzieje się obecnie na świecie. Całe zamieszanie umknęło części uczestników i nie doszło do ogólnej paniki.
Powiew świeżości
Jak na każdej tego typu imprezie, zwracam szczególną uwagę na czystość. Przy tak ogromnej ilości uczestników uważam, że była zachowana wzorcowo, z pominięciem kabin prysznicowych. To, co się w nich znajdowało, wymaga szczególnej uwagi. Zachowanie i głupota ludzi nie zna granic. Otóż wchodząc pod prysznic powinniśmy go zostawić w takim stanie, w jakim go zastaliśmy, ale niektórym ciężko jest po sobie pozbierać swoje rzeczy, niech ktoś inny to zrobi, od czego są helperzy… Brak słów. W kabinach nagminnie pozostawiane były: puste, a w niektórych wypadkach nawet pełne, butelki po żelach do mycia, szamponach, do tego puste mydelniczki, rozdeptane mydła, wata do demakijażu, czyste podpaski, które rozsypały się jakiejś dziewczynie, włosy, które zatykały odpływy… Że komuś spadł kolczyk i nie zauważył albo z kieszeni wypadło kilka groszy to jeszcze mogę zrozumieć, ale co z resztą? No ludzie, zapychacie prysznice, wydłużacie tym samym kolejki do mycia, bo z użytku odpadają zatkane kabiny, nikt nie wejdzie do stojącej wody po kimś… Co się z wami dzieje? Trochę kultury. To, że jesteśmy w tłumie nie oznacza, że jesteśmy anonimowi. Zadbajcie o porządek po sobie, a będzie czyściej i przyjemniej.
Na zakończenie słów kilka
Pyrkon jest zdecydowanie największym festiwalem zrzeszającym „Fantastów”. Organizatorzy zadbali o to, by każdy znalazł coś dla siebie i zapewnili wiele wspaniałych atrakcji. Nie ma przedziału wiekowego, są po prostu wszyscy i każdy dobrze się bawi. Sądząc po tym, jak festiwal z roku na rok odwiedza coraz więcej ludzi, to zapewne i w przyszłym padną kolejne rekordy frekwencji. Tutaj też pojawia się pewien problem: ludzi coraz więcej, a liczba kabin prysznicowych wciąż taka sama… Dodatkowo w większej części bez ciepłej wody. To jest główna kwestia i jedna z najważniejszych, którą organizatorzy zdecydowanie powinni poprawić. Jak zwykle były też problemy podczas akredytacji, początkowy chaos przed wejściem i dezinformacja (po pewnym czasie zostało to opanowane). Podwójne kolejki - jedna przed wejściem i druga na terenie Festiwalu. Są to rzeczy, które można usprawnić.
Pomimo kilku niedociągnięć, cały Festiwal prezentował się naprawdę wspaniale. Jedyne co mogę powiedzieć, to żałuję, iż nie jeździłem na wcześniejsze edycje Pyrkonu. Zdecydowanie jest to impreza, na którą powinien wybrać się każdy fan fantastyki. Do zobaczenia w przyszłym roku.
Ocena ogólna: 8,5/10
Lokalizacja: 10/10
Organizacja: 9/10
Ocena uczestników:8/10