Szczerze powiedziawszy, nie bardzo wiem co mam powiedzieć o Asuconie... Wywołał we mnie wiele sprzecznych uczuć i popadał w skrajności. Sam konwent ocenił bym na 6/10. Jednak biorąc pod uwagę wcześniejsze zdarzenia i osobiste utarczki z organizacją dał bym 3/10. Ale ułóżmy to w jedną całość abyście sami mogli dowiedzieć się co właściwie się wydarzyło:-).
Przed konwentem
Pierwsza styczność z ekipą ŚKF. Wysłałem dwa zgłoszenia na LARP'y i maila z zapytaniem jakie ewentualne zniżki mi przysługują. Nieco zdziwiłem się, dostając odpowiedź niemal 3 tygodnie później i to niepełną. Odpisałem dzień później z dodatkowymi zapytaniami i na odpowiedź znów musiałem czekać dwa tygodnie... A do konwentu zostało mało czasu... Kolejnym zaskoczeniem było wrzucenie mojego LARP'a na godzinę 13:00 dnia pierwszego. Trochę za wcześnie... Ciężko zbudować mroczny klimat w środku dnia. W dodatku to jest jeszcze godzina kiedy ludzie się witają, ogarniają co gdzie jest itd. Udało się przesunąć na 14:00 za co dziękuję organizacji. Dodatkowym minusem było udostępnienie planu atrakcji ledwie 6 dni przed konwentem w godzinach wieczornych. A gdzie czas na ewentualne zastrzeżenia i prośby w ramach przydzielonych godzin? Zniżki dla Twórców też były zabójczo małe. Konwent miał dwa dni i zero atrakcji w nocy a za atrakcję, niezależnie od długości trwania przypadała zniżka 25% na jedną wejściówkę(10 zł).
DZIEŃ 1
Na konwent dotarliśmy późno bo o godzinie 9:40. Trochę ciężko było znaleźć szkołę bo była dobrze schowana:P. Pierwszy raz przyjechałem na konwent samochodem i mogłem spojrzeć na parking i dostępność miejsc. Większość miała gdzie zaparkować. Kolejka była mała i jak się okazało później, tylko dla osób bez zarezerwowanych wejściówek, bo przedpłaty były załatwiane bardzo szybko:-). Wejściówki były spore i ładnie wykonane, dodatkowo wzmacniane grubym, gumowo - foliowym... czymś:P. Niestety na dzień dobry humor zepsuła mi informacja, że mój LARP ma odbyć się na zewnątrz bez sali. Dużo gróźb i niecenzuralnych słów padło z moich ust w stronę organizacji konwentu. Starałem się uspokoić i załatwić jakoś tę sprawę. W ogr roomie trafiłem akuratnie na jakieś zebranie więc była całkiem zacna ilość ciała organizatorskiego. Przyznaję, że rozmowę zacząłem średnio uprzejmie, przez zęby wyduszając z siebie kim jestem. Jeden z szefów chyba również miał bojowy nastrój, bo podjął małą potyczkę słowną i niechybnie skończyłoby się to tragedią, gdyby nie uprzejmość innego członka wielkiej rady. Tu muszę dać gigantycznego plusa. Podszedł do mojej sprawy rzeczowo, wysłuchał, razem szukaliśmy rozwiązania i znaleźliśmy je. Znacznie poprawiło to moje patrzenie na sam konwent. LARP został przesunięty na godzinę 1:00 i informacje o tym i o sali gdzie ma się odbyć, znalazły się w całej szkole w postaci rozwieszonych kartek:-). Pierwszym, co mnie zaskoczyło była dosyć niska frekwencja ludzi na korytarzach. Nie jestem pewien, czy aż tak oblegali panele i sleeproomy, czy też po prostu było mało ludzi, ale pewne jest to, że była lekko senna atmosfera. Stoiska jak stoiska. Jedyne co można o nich powiedzieć to to, że były:-). Jak zwykle nabyć można było wszystko czego sobie może zażyczyć klasyczny konwentowicz:-). Odwiedziłem też kilka paneli i przyznaję, że nie było źle:-). Może poza jednym, ale nie chcę tu nikomu nic ujmować więc ominę tę kwestię. Cosplay był sporo spóźniony, ok. 40 minut. Sam pokaz odbył się bez większych przeszkód. Niestety nie mam zdjęć, ale będę miał dla Was coś innego do jutra, plus oczywiście zasypię fanpage wszelkimi galeriami od znanych i lubianych. Będą również filmiki, więc nic, tylko czekać:-). Tak jak pisałem wyżej, od godziny 1:00, poza mini kinem w postaci nocnego maratonu filmowego i moim LARP'em, w nocy atrakcji nie było. I tu kolejna pochwała dla administracji. Przyniesiono mi wodę w butelkach dla prowadzącego. Brawo ŚKF:-). Woda została wykorzystana w światłym celu utrzymania mojego gardła w należytym stanie i dzięki niej nie umarłem kiedy musiałem mówić do całej sali.
DZIEŃ 2
Jak zawsze, dzień wypełniło pakowanie się, pożegnania i dogorywanie po nieprzespanej nocy. Było też kilka atrakcji, które odbywały się od godziny 8:00 do 13:00. O dziwo frekwencja na nich była całkiem niezła jak na drugi dzień konwentu. W dodatku przywitało nas słoneczko, co w porównaniu do dnia pierwszego było miłą odmianą:-). Relacja jest krótka, tak jak i sam konwent. Było go mało. Na szczęście było dużo znajomych ludzi i muszę im podziękować za świetną zabawę i wspólnie spędzony czas. Czy pojawię się za rok? Myślę, że tak.
Relacja ta prawdopodobnie pojawi się także na www.Anime.com.pl. Link do niej podam w komentarzach do tego postu. Wyczekujcie zdjęć, filmików i innych dodatków z konwentu. Jednocześnie jeżeli ktoś chce wrzucić coś od siebie to zapraszam:-).
Pozdrawiam, A.
Ocena: 7,5/10