„Dawno, dawno temu, a może i nie tak dawno, za siedmioma górami, za siedmioma lasami i za siedmioma rzekami, w niewielkiej górskiej kotlinie leżała niewielka mieścina zwąca się Wleniem. Mieszkańcy tej krainy byli bardzo szczęśliwi, ponieważ prowadzili spokojne życie nie przeszkadzając nikomu ze swoich sąsiadów, a pomagając sobie nawzajem.
Pewnego dnia, a miało to miejsce dnia czternastego, miesiąca ósmego, roku 2015 do krainy tej zawitały przeróżne stwory - elfy, krasnoludy, wiedźmini, księżniczki, a nawet potwory rodem z najczarniejszych koszmarów - by na trzy dni zburzyć spokój mieszkańców i wprowadzić ich do świata baśni. Wszyscy oni przyjechali na I edycję FotoConu w malowniczej miejscowości Wleń.”
Wleń?
Wleń to niewielkie miasteczko położone w Parku Krajobrazowym Doliny Bobru na Dolnym Śląsku, aktualnie liczące 1855 mieszkańców. Nad miastem górują ruiny zamku, nadając mu niecodziennego charakteru i uroku. W okolicy nie brakuje przepięknych miejsc, można było między innymi wybrać się nad zaporę, oraz Zalew Pilchowicki przez nią właśnie utworzony. W samym Wleniu również nie brakowało ciekawych miejsc, znajdujące się tam: Pałac Książęcy, opuszczony tartak, nowo odrestaurowany ratusz, czy zabytkowy neogotycki kościół z XIXw, aż zachęcają do zdjęć. Cała okolica Wlenia jest jednym wielkim malowniczym plenerem, ponieważ to niewielkie, bogate w historię miasto jest otoczone na przemian lasami, łąkami i górami otaczającymi miasteczko z każdej strony. Nie na darmo w końcu te okolice nazywają Krainą Wygasłych Wulkanów.
FotoCon? Cóż to takiego?
FotoCon jest to pierwsza na świecie darmowa impreza, bądź konwent, jak wiele osób już ją nazywa, dla fotografów i cosplayerów z Polski i zagranicy, skupiająca się głównie na sesjach fotograficznych w plenerze. Jest to istny raj dla uczestników, ponieważ jej ideą jest umożliwienie fotografom i cosplayerom dzielenie się swoim doświadczeniem, wiedzą i umiejętnościami, a jej nadrzędnym celem są piękne i bajkowe zdjęcia. Organizatorem FotoConu była Fundacja Nasz Wleń, a rolę współorganizatora przyjął na siebie Urząd Miasta i Gminy Wleń. Całość jednak nie miałaby miejsca, gdyby nie grupa młodych ludzi, która wyszła z taką inicjatywą.
Zdjęcia z FotoConu, będzie można znaleźć nie tylko na fanpage’ach fotografów i cosplayerów, ale również na fanpage samej imprezy: https://www.Facebook.com/fotokonwent
Dojazd - największa wada?
Dojazd do Wlenia jest niestety największą wadą tego konwentu, ponieważ do samego miasta można było dojechać bezpośrednio niemal tylko z Jeleniej Góry, a do tego miasta najłatwiej było się dostać przejeżdżając przez Wrocław. To wszystko czyniło podróż do miejscowości dosyć czasochłonną, dlatego zdecydowanie łatwiej mieli Ci, którzy zdecydowali się przyjechać na FotoCon własnym środkiem transportu.
Akredytacja i uczestnicy.
Jako, że niemal jedynymi uczestnikami byli zaproszeni wcześniej goście, a ich liczba nie była wysoka, akredytacja przebiegła błyskawicznie. Każda z osób biorących udział w FotoConie miała dla siebie osobny identyfikator w zależności od tego, czym się zajmowała, a ich jakość i różnorodność wprawiała w zdumienie, biorąc pod uwagę, że była to pierwsza edycja tego konwentu.
Uczestników było prawie stu, co budziło nieprzychylne uczucia wśród niezaproszonych cosplayerów, ale niestety podyktowane to było skromnym budżetem imprezy, co doprowadziło również do ostrej selekcji zaproszonych gości. Osobiście mam nadzieję, że limit miejsc zwiększy się w kolejnych edycjach, ponieważ ta impreza może się zmienić w konwent tylko dla niewielkiego grona znajomych.
Sleep, czyli szkoła noclegowa.
Organizatorzy wynajęli dla uczestników pół szkoły, oraz całą halę. Jest to wielki zadbany budynek, który mimo że ma 16 lat wciąż prezentuje się naprawdę dobrze. Każdy z zaproszonych gości miał swój własny przydział: cosplayerzy, goście, oraz wizaż - całą halę mogącą pomieścić chyba 500osób tylko dla siebie; fotografowie - 3 duże klasy sleepowe; a helperzy oraz organizacja miała do dyspozycji szkolną aulę.
W Pałacu Książęcym we Wleniu, dzięki uprzejmości właściciela i zniżce 25% dla uczestników FotoConu na nocleg, można było wynająć sobie pokój na czas trwania imprezy w przepięknym hotelu, którego wnętrze było nie z tej epoki. Dodatkowo, było to również jedno z miejsc, w których fotografowie mieli możliwość robić zdjęcia, z czego skwapliwie skorzystali.
Są trzy rzeczy, które mogą wprawić w zdziwienie, jeżeli przyjrzeć się szkole. Pierwszą jest darmowe wifi na terenie obiektu, drugą foto studio, które nie zostało nawet rozłożone ze względu na całkowity brak zainteresowania, a trzecią, aż 5 działających pryszniców, to daje chyba o jeden więcej niż na tegorocznym Niuconie...
Aprowizacja, sklepy, oraz żywieniowe gusta
Organizacja zadbała o wyżywienie uczestników w swoim skromnym zakresie, a więc mieli oni do dyspozycji DARMOWE (really?) zimne śniadania w weekend, zimną kolację w piątek, oraz gorący obiad (kawałek kurczaka z ziemniakami i warzywami przygotowanymi przez specjalnie do tego celu sprowadzoną kucharkę) i grilla w sobotni wieczór. Niestety, nie wzięli pod uwagę wegetarian, ani wegan i Ci musieli się podczas grilla zadowolić chlebem z rusztu, oraz własnymi zapasami, jeżeli takie były. Ratowały organizatorów od blamażu jedynie DARMOWE (really?) dwie duże kraty lokalnego piwa, które były całkowitą niespodzianką dla uczestników.
Jeżeli komuś było tego mało, mógł skorzystać z pizzerii mieszczącej się kilkadziesiąt metrów od szkoły noclegowej, czy utopić swoje smutki w zupkach chińskich dzięki czajnikom, które były wcześniej przygotowane przez organizację.
Wleń, który jako małe miasteczko, powinno mieć najwyżej jeden, czy dwa sklepy, okazał się całkowitą niespodzianką, dla uczestników FotoConu. Nie tylko były tam sklepy warzywne, ogólnospożywcze, monopolowe i wielobranżowe, ale również w odległości kilkudziesięciu metrów od szkoły był market Dino, który mógł zapewnić większość ich zachcianek. Problemem była jedynie sobota, która ze względu na Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny była dniem wolnym od pracy, ale jednak szybko okazało się, że były otwarte w tym czasie dwa sklepy, oraz czynna stacja benzynowa do 22 godziny.
Goście, goście
Wśród uczestników imprezy, oprócz takich polskich sław jak Studio Zahora, czy MLC Foto wśród fotografów, a Madlencia, czy Calypsen wśród cosplayerów, znalazła się również Pugoffka z Ukrainy, która jest nie tylko jednym z bardziej znanych fotografów cosplayowych w Europie, ale również sama jest nieprzeciętną cosplayerką. Zgodziła się ona również wykonać zdjęcia każdemu cosplayerowi, który podejdzie do niej w wyznaczonych godzinach. Oprócz niej była również cosplayerka z Czech Tawii Szöllösy, oraz z Niemiec otaku with camera. Z naszych źródeł wynika, że mieli się tam również pojawić fotografowie z Czech, Szwecji oraz Anglii, ale z powodu wypadków losowych nie mogli się niestety na imprezie pojawić. Swoją osobną klasę miały również dwie utalentowane makijażystki, wizażystki i charakteryzatorki: Agata Wielocha – MakeUp oraz Karla Kolumba, z usług których za darmo mógł skorzystać każdy cosplayer.
Impreza, czy ciężka harówka?
Dla zwykłego konwentowicza FotoCon nie zapewniał żadnych atrakcji, nie było tutaj też paneli dyskusyjnych, oraz wystawców. No i przede wszystkim: nie było tutaj zwykłego konwentowicza.
Już od wczesnych godzin porannych w piątek (wejść do szkoły i zostawić swoje rzeczy można było już o 7 rano) fotografowie zapoznawali się z terenem miasta i gminy Wleń, a wszystko to zostało znacznie ułatwione, dzięki specjalnej mapce z zaznaczonymi dobrymi lokacjami pod zdjęcia, przygotowanymi wcześniej przez organizatorów. Każdy cosplayer miał też już z góry umówione sesje w wybranych wcześniej godzinach, więc mógł bez obawy przygotowywać się właśnie na nie, zamiast spędzać cały dzień w cosplayu i męczyć się przy wysokiej temperaturze, a wszystko to dzięki stronie stworzonej do umawiania się na sesje między fotografami i cosplayerami i oddanej do użytku pół miesiąca przed imprezą.
Pierwsze sesje zaczęły się już w godzinach popołudniowych w piątek i żeby nie skłamać ostatnie skończyły się w niedzielę w okolicach godziny 19. Niejednokrotnie sesje nocne zajmowały ludziom czas do godzin wczesno porannych następnego dnia (3/4 w nocy) i choć samych sesji było tyle ile strojów, a nawet i więcej, to ich liczbę skutecznie ograniczał dostępny czas, który był nieubłagany. Te trzy dni były dla niektórych osób niewystarczające. Dlaczego? Ponieważ ustawienie odpowiednich parametrów, wybranie najlepszej pozy, dojście na miejsce i wiele innych rzeczy wymagało czasu, cierpliwości i wytrwałości zarówno ze strony fotografów jak i cosplayerów. Stanie w jednej pozycji przez kilka minut nie jest łatwe, tym bardziej, gdy coś nam brzęczy koło ucha i to coś ma żądło. Wytrwałość i cierpliwość to były jednak cechy helperów, którzy towarzyszyli fotografom, pomagali im przy oświetleniu i noszeniu sprzętów (uwierzcie mi na słowo, że trzymanie blendy potrafi być zabójcze, zwłaszcza jak się stoi przy kilkumetrowej przepaści nad jeziorem i wieje mocny wiatr).
Same sesje były prowadzone dosłownie wszędzie i o każdej porze, a drogi nie zawsze były łatwe i proste. Można było przeżyć wiele przygód. Tam gdzie na piechotę było za daleko, cosplayerzy udawali się wraz z fotografami samochodami, bądź wcześniej wynajętym autokarem, jak np. na zaporę w Pilchowicach oddaloną o 7 kilometrów, który kursował na zaporę trzy razy. W skrajnych przypadkach, jeżeli strój, lub brak czasu tego wymagał, to organizatorzy zawozili osobiście cosplayerów na miejsce sesji zdjęciowej.
Na szczęście pogoda podczas trwania imprezy dopisała, a więc było ciepło i słonecznie, ale nie za gorąco. Sobotnia burza z piorunami i niewielkim gradobiciem, była chwilą ulgi dla mieszkańców miasta, oraz uczestników FotoConu, a jej przejście nadało jeszcze większy urok okolicy, ponieważ wszystkie lasy wokół Wlenia parowały i wydawało się, że jesteśmy wśród mgieł Avalonu, co przepięknie ujęło Studio Zahora na swoim zdjęciu.
Ważnym momentem i w sumie "jedyną" atrakcją, przy której każdy mógł się zrelaksować i odpocząć, był oczywiście grill. Wiele kilogramów kiełbasy, jeszcze więcej litrów piwa, a wszystko to wśród znajomych i nieznajomych osób, których połączyły dwie pasje: cosplay i fotografia.
Podsumowując
Darmowe wejście, darmowy nocleg, darmowe jedzenie, oraz darmowe piwo i tylko za dojazd trzeba było zapłacić. Czy trzeba dodawać coś więcej? Myślę, że nie. Organizatorzy zaskoczyli wszystkich i spisali się na medal. Warto też pochwalić helperów, którzy czuwali nad porządkiem, przygotowywaniem jedzenia, oraz pomagali fotografom podczas sesji zdjęciowych. Higiena podczas imprezy była bez zarzutu w porównaniu z innymi konwentami, ale to można przypisać niewielkiej liczbie uczestników i charakterze imprezy.
Uważam, że FotoCon ma duży potencjał na przyszłość i z roku na rok będzie coraz większy, jednak z racji swojego charakteru, zapewne liczba miejsc będzie wciąż ograniczona. Organizatorzy mają w planach stworzenie warsztatów na temat cosplayu, oraz zastanawiają się nad sprowadzeniem kilku wystawców. Dobrym pomysłem byłoby stworzenie pokazu cosplay dla okolicznych mieszkańców, na pewno dodałoby to cegiełkę do atrakcyjności imprezy. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja w tym urokliwym miejscu, jakim jest Wleń. Trzymam kciuki i życzę powodzenia organizatorom.
PS: Na FotoCon wybrałem się, jako helper na prośbę jednego z organizatorów i naprawdę nie żałuję. Spędziłem ten weekend ze wspaniałymi ludźmi, a klimat tej imprezy i wszystko było tam naprawdę rewelacyjne. Bardzo się cieszę, że wziąłem udział w I edycji FotoCon’ u i mam nadzieję, że nie ostatniej.
Zdjęcia użyte w relacji pochodzą od:
- Tomasz Paprocki
- Pugofka
- Zahora Studio