Miałem sporo obaw dotyczących Magnificonu. Choćby biorąc pod uwagę poprzednie dwa EXPO od MiOhi, które były (w kolejności od najstarszego) kiepskie i nieco lepsze, miałem wrażenie, że w tym roku będzie to zwykły konwent. Jednak zapowiedziany został kolejny evet z dopiskiem EXPO... Jak się to skończyło w tym roku? Zapraszam do czytania. Postaram się ująć jak najwięcej z tego co dane mi było oglądać.
Na początku warto wspomnieć, że mieszkam w Krakowie. Co za tym idzie - dobrze wiedziałem gdzie znajduje się conplace. Wcześniej gościłem jedynie w starej hali krakowskich targów. Był to duży budynek o dużej przestrzeni, ale absolutnie bez żadnego podziału na sale czy inne udogodnienia. Żywiłem nadzieję, że nowe miejsce jest lepiej zaopatrzone. Już w piątkowy wieczór odwiedziłem conplace z wizytą towarzyską co dało mi pogląd na sprawę. Oczywiście należy wspomnieć o mało ciekawej okolicy. Międzynarodowe Centrum Targowo-Kongresowe EXPO Kraków zostało wybudowane w miejscu starych i opuszczonych budynków Prefabetu. Część z nich wciąż stoi, kusząc łowców urbexów. Jednak okolica jest absolutnie bezpieczna. Nie ma tam mieszkańców, a całkiem niedaleko znajduje się supermarket, więc i na brak jedzenia nie można było narzekać. Wracając do budynku targów: ładny i przestronny hol wejściowy z korytarzami prowadzącymi do sal konferencyjnych, w których odbywać się miały prelekcje, zapowiadał się całkiem nieźle. W lewej odnodze znajdowało się wejście na gigantyczną halę przedzieloną na pół (mniej więcej ;-)) wielkimi płachtami materiału, dając nam tym samym miejsce dla wystawców i main ze sceną. Po obu stronach wejścia, od wewnątrz, znajdowały się schody prowadzące na pięterko z gastronomią. Można tu było dostać prawdziwy obiadek (za wcale niedużą cenę) i obserwować spokojnie wchodzących i bawiących się niżej przez przeszklone balustradki (piętro nie było „pełne"). Zadowolony udałem się do domu, by rano wrócić w pełni sił i zanurzyć się w konwentowej atmosferze przynajmniej po pas...
Na conplace wróciłem rano, ok. godziny 8:00. Akredytacje planowano na godzinę 9:00, więc przywitałem się ze znajomymi i zrobiłem kilka fotek kolejki. Tu zatrzymamy się na chwileczkę, by wytknąć pierwszą wadę imprezy. Kolejcon wytrzymał aż do godziny 16... Wiem też, że kilku moich znajomych stało bez mała 3 godziny. Nie wiem czy była to wina organizacji, czy też może kostrukcji „kas biletowych". Stanowisk było rzeczywiście mało. Z nieoficjalnych danych wynika, że na Magnificon XII EXPO przybyło 2500 - 3000 ludzi, a więc nie tak dużo, by wydłużyć akredytację do trzech godzin...
W szkole konwentowej (sleeproomy) wcale nie było lepiej. Znajdowała się dosyć daleko, jednak nie było to tak dużym problemem, jak na przykład przy okazji Krakonu, gdyż MiOhi załatwiło specjalny autobus kursujący co pół godziny rano i wieczorem między oboma budynkami! Mnie na szczęście kolejkowy problem nie dotyczył, gdyż wszedłem osobnym wejściem, gdzie osób było może z 50? Wejście dla VIPów, obejmujące prasę, atracjonistów, gości etc. Dostaliśmy ładne identyfikatory (tekturkowe) z odpowiednim kolorem paseczka (każdy status miał inny kolor) i wypisaną funkcją/rangą. Prócz tego oczywiście zeszyt z planem atrakcji, opisami i reklamami. Dodatkowo oznakowano nas opaskami na rękę. Kolejnym minusem był brak smyczy (jedynie kolorowe sznureczki). Jak udało mi się dowiedzieć, nawaliła firma... Nadszedł czas na zwiedzanie. W holu wejściowym została rozłożona gra muzyczna (Rock Band), gdzie mogliśmy drużynowo nabijać punkty jako gitarzysta, perkusista i wokalista. Nieopodal rozłożyły się stoiska z Sushi i Bubble Tea, a nieco dalej w korytarzu niesamowity automat PIU! Prawdziwa gratka dla maniaków cybertańca ;-). Hala główna sprawiała niezłe wrażenie. Wystawców nie brakowało, także tych zagranicznych. W ofercie były koszulki z setkami wzorów, przypinki, figurki, czapki, gadżety, mangi i cała masa wszelakich itemów związanych z mangą, anime i Japonią. Przeszedłszy przez gigantyczną kurtynę ujrzałem rzędy krzeseł, stanowisko oświetleniowców i reszty techników oraz scenę. Na prawo od niej umiejscowiony był sleeproom helperów. Szczerze współczuję :-). Jeszcze odwiedziłem sale prelekcyjne. Zaraz obok drzwi znajdowały się monitory z wyświetlonymi prowadzonymi właśnie atrakcjami oraz tymi, które zaraz po nich miały się odbyć. Full wypas! Same pomieszczenia były klimatyzowane z opcją ustawienia temperatury, siły klimatyzacji i poziomem oświetlenia. Ponadto posiadały rzutniki, wysuwane z sufitu ekrany, nagłośnienie i zestaw kabli. Nikomu tu niczego nie brakowało. Gigantyczny plus!
O 14:00 na scenie głównej odbywał się konkurs cosplay dla początkujących, którego oczywiście nie mogłem opuścić. Ukradłem lustrzankę znajomej i zagnieździłem się tuż przy scenie, obok głośnika, by nikomu nie zasłaniać. Poziom strojów był rzeczywiście średni, choć i tak należą się gratulacje! Powodzenia i oby to był zaledwie początek w cosplayowym rozwoju! Uderzył mnie fakt, że mimo iż założenie tego konkursu miało na celu wprowadzenie nowych w światek przebieranek i tak widziałem tu kilka znajomych twarzy... Oj nieładnie... Po pokazie zerknąłem ponownie na rozpiskę atrakcji i zrozumiałem, że impreza jest nastawiona właśnie głównie na cosplay. Sporo osób z „branży" było gośćmi, zorganizowano też niemało atrakcji dotyczących sztuki tworzenia strojów i odbywały się aż trzy konkursy związane z wcielaniem się w różne postacie... Raj dla fotografów ;-). O 17:00 wybrałem się na kolejny z konkursów. Tym razem „normalny". I tu kolejne potknięcie organizacji... Półtorej godziny opóźnienia. Po niecałej połowie występów zarządzono przerwę na koncert japońskiej artystki Rikki (Ritsuki Nakano), która znana jest choćby ze ścieżki dźwiękowej do Final Fantasy. Po występie dokończono konkurs i rozpoczęły się eliminacje do EuroCosplay. Szczerze? Jestem zawiedziony poziomem... Mam wrażenie, że wszystkie siły zostały włożone w Love 5, a na Magnificon zostały już tylko niedobitki. Owszem, stroje były świetne! Scenkom też niczego nie brakowało. Jednak nie był to raczej poziom europejski. Gratulacje dla Zela, który zakwalifikował się jako drugi uczestnik EC z Polski :-). Zdecydowanie zasłużył. Opóźnienie programowe na mainie sięgnęło 2 godzin...
Normalnie o tej porze położyłbym się spać na chociaż godzinkę ze względu na LARP-a, którego miałem prowadzić o godzinie 2:00 w nocy. Jednak tak zwany socjal i ostatnie szlify uniemożliwiły mi to ;-). Po mojej atrakcji, którą zaliczam do całkiem udanych (świetni ludzie grali! Pozdrawiam i dzięki Wam za przyjście i uczestnictwo! Byliście super :-)) pospacerowałem jeszcze trochę po martwym o tej porze korytarzu, by w końcu ok. godziny 8:00 udać się do domu. Byłem tak zmarnowany, że a drugi dzień już nie wróciłem, za co musicie mi wybaczyć.
Podsumowując, tym razem EXPO zasługiwało na swoje miano. Mimo kilku niedoróbek, potknięć i takich tam, biorąc pod uwagę, że przecież na konwencie na wiele rzeczy trzeba przymknąć oko, oceniam go na 6,5/10. Głównymi sprawcami niskiej oceny były gigantyczne kolejki oraz obsuwa na mainie. Stwierdzam, że MiOhi w tym roku pokazało, że uczy się na błędach i z edycji na edycję, Magnificon jest coraz to lepszy. Żywię nadzieję, że nieszczęśliwa XIII będzie tą przełomową, która zasłuży na co najmniej 8 punktów w skali :-). Jestem szczerze zadowolony, nawet mimo opisanych mankamentów. A. I następnym razem więcej koszów na korytarzach i w salach ;-). Szukałem prawie 10 minut, gdzie wyrzucić puszkę.
Ocena: 6,5/10