W tym samym miejscu i czasie, tj. w Elektronicznych Zakładach Naukowych mieszczących się przy ul. Braniborskiej we Wrocławiu, odbyły się w dniach 1-2 grudnia 2018 roku dwa konwenty. Połączenie dwóch różnych imprez było czymś niecodziennym dla polskiego fandomu. Czy taki zabieg rzeczywiście był dobrym pomysłem?
Powód
Powodem organizacji dwóch konwentów naraz był niespodziewany pobyt main orga NiuConu w szpitalu. Nagła niedyspozycja organizatora uniemożliwiła przeprowadzenie eventu w pierwotnie planowanym terminie. W związku z tym postanowiono połączyć ostatnią, pożegnalną edycję NiuConu z X-Mas Time 2018, zgodnie z duchem świątecznej szczodrości i serdeczności.
2 w 1 od strony technicznej
Konwenty miały osobne strony wydarzenia na Facebooku, na które niemal symultanicznie wrzucano posty o tej samej tematyce (np. rozpoczęcie zbierania zgłoszeń do punktów programu), czasem jedno wydarzenie udostępniało grafikę drugiego. Na miejscu uczestnicy otrzymywali identyfikatory z logiem NiuConu lub X-Mas Time. Również w programie zaznaczono podział na dwie osobne sale dla obu projektów.
Oprócz powyżej wymienionych elementów konwent z punktu widzenia uczestnika niczym innym nie różnił się od zwyczajnego, pojedynczego wydarzenia.
Program
Standardowo dostępne były również sale: koreańska, Dorigami, warsztatowa (w której oprócz tematyki artystycznej pojawiły się panele na temat filmów i animacji) oraz fantastyczna. Na jednym ze szkolnych korytarzy przeprowadzono również szkolenie z podstaw walki mieczem.
Na pochwałę zasługuje szeroki wybór nocnych atrakcji – konwentowicze mieli okazję legalnie obejrzeć anime (dzięki Crunchyroll), MV k-popowych zespołów, a także wziąć udział w maratonie azjatyckich horrorów oraz zagrać w mafię.
Gry – spóźnione i na czas
Od początku do końca imprezy uczestnicy mogli zagrać w „RockBand” lub w jedną z wielu gier w sali z planszówkami oraz konsolami. Można było także spróbować swoich sił w turnieju gier „Naruto”, „Beat Saber”, „Tekken” oraz „Mortal Kombat”.
Pomimo tego, że impreza rozpoczęła się o godzinie 8, a o godzinie 10 startowały pierwsze panele, niektóre gry przez bardzo długi czas nie były dostępne. Do „spóźnionych” gier zaliczają się niestety najbardziej popularne atrakcje konwentowe, tj. DDR oraz Ultra Star. Skonfundowani uczestnicy, którzy nie wiedzieli nawet, gdzie szukać owych atrakcji (nie były oznaczone na konwentowej mapce), nie mogli uzyskać żadnej konkretnej informacji od osób z punktu akredytacyjnego, które same próbowały ustalić, co się dzieje. O godzinie 15 dostępna była tylko jedna mata do tańczenia z „Dance Dance Revolution” oraz ubogi wybór map. Fakt, że tylko jedna osoba naraz mogła grać, odbierał sporo radochy, nie mówiąc już o potrzebie czekania na swoją kolej. Z czasem pojawiła się druga mata, która jednak nie działała. W niedzielę jedyna pozostała „przy życiu” plansza nie odczytywała nacisku na boczne strzałki.
Lokalizację UltraStara dane było nam poznać dopiero około godziny siedemnastej. Trzeba było jednak zaczekać na załadowanie się piosenek.
Organizacja
Pochwalić należy ludzi stale obecnych w punkcie akredytacyjnym, którzy o każdej porze udzielali różnego rodzaju informacji czy też sprzedawali nowo przybyłym wejściówki.
Zdobytą w konkursach walutę konwentową można było wymienić na przedmioty dostępne w konwentowym sklepie. Miłą odmianą był (oprócz komiksów, mang, przypinek i kubków) szeroki wybór literatury.
Na pochwałę zasługuje współpraca z Ar-barem, w którym pełnoletni uczestnicy eventu po okazaniu identyfikatora mogli otrzymać zniżki czy bonusy.
Wadą organizacyjną był brak wcześniejszego poinformowania zgłaszających atrakcje o odrzuceniu ich punktów programu. Wiadomość zwrotną otrzymali jedynie autorzy zaakceptowanych propozycji. Oznaczało to, że wiele osób tydzień przed konwentem dowiadywało się, że niepotrzebnie przygotowywało prelekcje.
Atmosfera
Na konwencie obecne były różnego rodzaju ozdoby świąteczne oraz odbywały się tematyczne warsztaty, prelekcje i pokazy. Spotkać można było również kilku cosplayerów w strojach w bożonarodzeniowej wersji. Czegoś jednak w tej atmosferze brakowało. Możliwe, że powodem było niezorganizowanie pokazu cosplay, podczas którego w okresie świątecznym wiele scenek nawiązuje do wigilijnych motywów.
Konwencja imprezy była jednak widoczna i zapewne przez wielu uczestników odczuwalna.
Wystawcy
Oprócz wielotematycznych stoisk, na których można było zaopatrzyć się w rozmaite gadżety, zorganizowano aleję artystów. Wśród niezależnych twórców znalazło się sporo zarówno znanych, jak i tych mniej rozpoznawalnych wystawców, dzięki czemu mieliśmy szeroki wybór rzeczy z oryginalnymi grafikami oraz szanse na zamówienie prac z wybraną przez siebie postacią czy widokiem.
Wśród stoisk zabrakło niestety Pako-chan, oferującego paczki ze słodko-słonymi azjatyckimi przekąskami, oraz wydawnictwa Yumegari. Pomimo zarezerwowanych dla nich miejsc obie firmy nie zjawiły się.
Jedzonko
Na najniższym piętrze budynku w dwóch kawiarenkach można było kupić ciepłe napoje i jedzenie, przekąski, słodkie wypieki oraz energetyki. Była tam również możliwość uzyskania niezbędnego do przeżycia konwentu wrzątku.
Podsumowanie
Niestety, impreza miała trochę wad, wśród których najbardziej zauważalną był brak przez bardzo długi czas karaoke, które stanowi ważny element rozrywki wielu konwentowiczów. Połączone NiuCon i X-Mas Time nie wyróżniały się na tle wielu podobnych do nich małych eventów, jednak nie przeszkadzało to uczestnikom w zawieraniu wielu nowych znajomości oraz dobrej zabawie.
W obliczu przedstawionych na początku relacji okoliczności stworzenie wydarzenia 2 w 1 wydaje się dobrym rozwiązaniem.