Czy da się zrobić konwent, który odbywa się raz na kwartał i za każdym razem skupia na innej tematyce? Częstochowski Dzień Fantastyki miał już swoje edycje w klimatach „Wiedźmina” czy Tolkienowskiego Śródziemia. Podczas najnowszej odsłony, która odbyła się 13 maja, organizatorzy postanowili zabrać nas do odległej galaktyki – mowa oczywiście o „Gwiezdnych Wojnach”.
O tym, że trzecia edycja częstochowskiego minikonwentu skupi się na uniwersum George'a Lucasa, wiadomo było już w lutym zaraz po zakończeniu poprzedniej. Zapowiedziano również zmianę lokalizacji, która ostatnim razem okazała się zdecydowanie za mała, by wygodnie pomieścić wszystkich chętnych.
TYM RAZEM PRZYTULNIE, A NIE CIASNO
Nowy lokal okazał się strzałem w dziesiątkę. Event pozostał w formie minikonwentu, ale tym razem miejsca było pod dostatkiem. Podobnie jak przy poprzedniej edycji, nowa lokalizacja również była pubem, tylko że znacznie większym. Duże podwórko pozwalało w spokoju porozmawiać i przekąsić coś z menu lokalu. Strefy atrakcji podzielono na dwa bloki. Blok A tworzyła większa niż dotychczas sala dla wystawców, co umożliwiło zaproszenie solidnej gamy sprzedawców z różnorodnymi towarami – od książek aż po świece sojowe. Na piętrze, które składało się z sali połączonej ze sporym tarasem, zorganizowano warsztaty z malowania figurek, warsztaty rysunku, strefę gier planszowych oraz sesje RPG w systemach „Age of Rebellion” i „Coriolis”.
Blok B przeznaczono w pełni na prelekcje, konkursy i spotkania autorskie. Nawiązywały oczywiście do tematu przewodniego – między innymi mogliśmy dowiedzieć się, jakie specjalne zabiegi zostały wykorzystane przy tworzeniu pierwszych części „Gwiezdnych Wojen” oraz czy Zakon Jedi przypomina historyczne zakony rycerskie. Oprócz prelekcji w bloku B zorganizowano spotkania autorskie z tłumaczką Anną Hikiert-Berezą i pisarką Martą Sobiecką. Po południu można było wziąć udział w konkursach. Niestety, w sali znajdował się bar, którego praca czasami zagłuszała prelekcje, ale dało się to znieść.
A KOMU TO POTRZEBNE?
Konwent odwiedzili również członkowie organizacji kostiumowych Polish Garrison i Eagle Base, którzy swoimi cosplayami zachwycali nie tylko konwentowiczów, ale i zwykłych przechodniów. Warto wspomnieć, że nowa lokalizacja znajdowała się zaraz przy jednej z głównych alei miasta, dzięki czemu na uczestnictwo w Częstochowskim Dniu Fantastyki zdecydowali się nie tylko miłośnicy „Gwiezdnych Wojen” czy szeroko pojętej fantastyki. Nie zabrakło rodzin z dziećmi, czy zupełnie przypadkowych osób.
W moim odczuciu CDF ma naprawdę unikatowy, lokalny klimat. Świetnie nadaje się na jednodniowy wyjazd ze znajomymi, zwłaszcza dla tych, którzy mieszkają w okolicach Częstochowy. W dodatku 20 złotych za wejściówkę to prawie nic, patrząc na obecne standardy. Konwent nie jest raczej przeznaczony dla fanów mangi i anime, natomiast pasjonaci fantastyki świetnie się odnajdą – tym bardziej fani tematu przewodniego edycji. Kiedy pisałem tę relację, organizatorzy zapowiedzieli, że następna odsłona CDF odbędzie się już we wrześniu. Ciekawe, które uniwersum zaprezentują tym razem.