Tegoroczna, druga edycja „Dni Fantastyki Militarnej” już za nami. Miejsce i konwencja nie uległy zmianie. Po raz kolejny był to konwent skierowany dla fanów ASG z domieszką fantastyki, w cieniu murów Muzeum Miejskiego Sztygarka. W tym roku impreza została zorganizowana 26-27 sierpnia. Zapraszam do relacji!
Czas trwania i akredytacja
Impreza zaczynała się w piątkowy wieczór. Dla tych, którzy się tam pojawili został zorganizowany konkursy muzyczny i sterta planszówek do ogrania. Odbyła się również kilkugodzinna gra terenowa, polegająca na przejmowaniu punktów na obszarze jednego z Dąbrowskich parków.
Drugi i ostatni dzień – sobota od godziny 10 aż do 19 obfitowała w prelekcje, turnieje, konkursy i spotkania z zaproszonymi gośćmi. Zwieńczeniem dwóch dni konwentu było walne rozdanie nagród.
Tegoroczna edycja tak samo jak zeszłoroczna była całkowicie darmowa. Zaakredytowany otrzymywał identyfikator, smyczkę i rozpiskę czasową atrakcji. W tym roku zjawiło się około 200 uczestników. Więcej niż rok temu, ale mimo to nie wyglądało to imponująco.
Konwencja, stoiska, prelekcje
DFM-y są jedynym znanym mi konwentem, gdzie główną grupę docelową stanowią konwentowicze z militarnym zacięciem (nie licząc dedykowanych LARP-ów, oczywiście). Było to widać – zieleń mundurów przebijała się wśród uczestników.
Militarną stronę imprezy widać było w części prelekcyjnej. Pokaz samoobrony, wykład na temat szyków bojowych, rozmowa o strukturze rosyjskiego wojska...
Na placu za muzeum organizator – Centrum Gier Fabularnych Furia – rozstawił strzelnicę ASG oraz swój kramik z szpejem (vel. osprzętem), grami wydawnictwa Portal i książkami wydawnictwa Warbook. Wyglądał zupełnie tak samo jak na innych konwentach, gdzie sporadycznie można ich spotkać. Tuż obok stoiska Furii rozstawiła się ekipa z Ingenium Gadgets – z koszulkami i bezpieczniakami (broniami do LARPów). Kąt namiotu okupowali panowie z grupy Lancet, prezentując siebie i swój arsenał broni. W wolnej chwili wymuszali karne pompki na nieudolnie rzucających lotkami do tarczy.
Blok programowy przygotowany był jedynie na sobotnią część imprezy. Na scenie rozstawionej na placu za muzeum odbywały się spotkania z zaproszonymi gośćmi (chociażby pan Robert Szmidt czy cosplayerka Sarias). W jednej z sal na parterze Michał Oracz prowadził panel autorski, a na piętrze pod koniec dnia ostatnie spotkanie miał pan Michał Cholewa. Wydaję mi się, że niestety na sporej części prelekcji pojawiała się zaledwie garstka słuchaczy. Można by mówić, że to spotkania kameralne, ale chyba wiadomo, jak to naprawdę się odbiera. Przez cały czas w głównym pomieszczeniu muzeum znajdowały się konsole, gogle VR i RetroGralnia (stare, oldschoolowe gry na konsole naszej młodości). Był to obok strzelnicy najbardziej oblegany punkt imprezy. Niedaleko znajdował się zwykły gamesroom, który był bardzo dobrze zaopatrzony.
Konkursy, atrakcje
Centrum Gier Fabularnych Furia to załoga, która w niegdyś opuszczonym budynku przemysłowym otwarła miejsce rozgrywania gier fabularnych, opartych na używaniu replik ASG. Specjalnie na potrzeby konwentu przygotowali kilka gier, które odbywały się w nie tak oddalonej kopalni. Zorganizowano również modny ostatnimi czasy escape room. Najlepsi gracze zostali pod koniec dnia obdarowani nagrodami.
Ogólnie, dla amatorów wygrywania, przygotowano naprawdę sporą ilość turniejów. Rzut do celu, strzelnica, gry planszowe na czele z Neuroshimą Hex, piątkowe zawody i oczywiście turniej Juggera. Konwent zakończył się koncertem muzyki elektronicznej, a dokładniej muzyki zainspirowanej największymi hitami z filmów s-f i fantasy.
Jak było?
Było... podobnie jak rok temu. Organizatorzy postawili na ten sam motyw, zaproponowali tą samą imprezę w tym samym miejscu. Oczywiście poprawiono to, co nie było dobre rok wcześniej. Dodano nowe elementy, które się przyjęły. Tym, co ponownie się nie sprawdziło, byli uczestnicy. Ponownie frekwencja nie wypaliła i było po prostu pusto, co samo w sobie jest zastanawiające. Moim zdaniem szkoda, ponieważ to dobra impreza, która wnosi (po raz drugi) coś nowego do środowiska. Ja bawiłem się dobrze. Poznałem kilka nowych osób, spotkałem się z tymi, których już znałem i naśpiewałem się w aucie, jadąc do Zagłębia dobrze ponad 200 km. Ot, dobrze spędzony weekend.
Konwent polecam zwłaszcza tym, którzy pojawiają się na strzelankach ASG, interesują się militariami, a na konwenty przybywają w osprzęcie i pod bronią.