W tym roku, 4-6 listopada odbyła się XVII (siedemnasta) edycja festiwalu fantastyki FALKON. Oczywiście ponownie miejscem wydarzenia były Targi Lublin oraz niedaleko położona od nich Szkoła Podstawowa nr 20 przy ulicy Jarosława Dąbrowskiego. Nocleg zapewniony został w Szkole Podstawowej nr 31 przy ulicy im Lotników Polskich, około 2 kilometry od Targów. Tym razem motywem przewodnim byli wszelkiej maści superbohaterowie. Jako że poprzednią edycję festiwalu odwiedziłem jako sędzia PMM (Puchar Mistrza Mistrzów), to nie mogłem w pełni poczuć ducha imprezy, która w tym roku przyciągnęła około 9500 uczestników. Teraz postanowiłem to nadrobić i opowiedzieć Wam, czy warto odwiedzić Lublin w listopadzie.
Późne początki
FALKON zaczynał się już w piątek, niestety z kilku względów na miejsce mogłem dotrzeć dopiero około godziny 23:00. Długo też nie byłem pewien, czy na pewno uda mi się w ogóle pojechać. Jeszcze w drodze dopinałem sprawy organizacyjne z osobami odpowiedzialnymi za media na festiwalu i tutaj muszę po raz pierwszy (ale nie ostatni) pochwalić Cytadelę Syriusza. W krótkim czasie udało mi się za pośrednictwem Facebooka załatwić zaległe sprawy z noclegiem i parkingiem, i to już w trakcie trwania imprezy, gdzie przecież roboty nie brakuje. Tego się nie spodziewałem.
Pierwsze problemy pojawiły się po przyjeździe, kiedy nie mogliśmy sforsować bramy broniącej wstępu zmotoryzowanym na tereny targowe. Ochroniarz zniknął, pozostawiając po sobie otwarte drzwi stróżówki, co przywodziło na myśl nieco postapokaliptyczne skojarzenia i nikt, włącznie z informacją, nie był w stanie powiedzieć, gdzie ów jegomość się podział. Rosnący sznur samochodów przy wjeździe i wyjeździe w końcu ruszył po 20 minutach, kiedy brama została otwarta (prawdopodobnie na odległość, bo zaginionego nadal nie było). Po długiej, kilkugodzinnej podróży żwawo ruszyliśmy do akredytacji, która o tej porze była wyludniona. Proces przebiegł szybko i przyjemnie, i w jego wyniku otrzymałem ładny informator w formie książeczki ze śliską, kartonikową oprawą, dodatkowy w formie A4 z tabelą programową, mapkami i najważniejszymi informacjami, identyfikator i opaskę w kolorze czarnym oraz gumową osłonkę na ten pierwszy. Smyczy zabrakło, mimo że zarezerwowane były właśnie dla osób funkcyjnych (organizacja, helperzy, twórcy programu, VIP-y, media itd.). Trochę dziwna sytuacja przy osobach ściśle policzonych, ale trudno, poradziłem sobie, dopinając plakietkę do własnego identyfikatora medialnego. Uczestnicy dostawali plastikowy identyfikator z klipsem i agrafką. O tej godzinie hala wystawców była zamknięta. Jedynym czynnym miejscem był Games Room. Program nocny praktycznie nie istniał (ostatnie punkty programu kończyły się ok. 1:00 w nocy), postanowiłem więc zwiedzanie odłożyć na jutro, po tym jak się wyśpię. Tutaj tylko dorzucę od siebie, że nie udało mi się. Ktoś zabrał ze sobą niedźwiedzia, chrapiącego tak głośno, że czułem wibracje przez dmuchany materac (poważnie).
Pierwszy-drugi dzień targów
Halę wystawców otwierano o godzinie 9:00 i nieco przed tą właśnie godziną wszedłem na jej teren, uprzednio zostawiając kurtkę w sporej (bezpłatnej!) szatni. Dało mi to trochę czasu na spokojne jej zwiedzenie. Czego tutaj nie było? Chyba łatwiej byłoby to wymienić, niż opisać wszystkie dostępne towary, ale chociaż spróbuję uzmysłowić Wam, jak różnorodny był wybór i jak bardzo cierpiały portfele uczestników. Książki różnych wydawnictw, maskotki, podkładki, koszulki, bluzy i chyba wszelkie inne formy zadrukowanych materiałów, nawiązujących do seriali, gier, mangi i anime czy fantastyki, piękne kubki, kieliszki, figurki, biżuteria, gadżety mniejsze i większe… Wszystko to zobaczycie w naszej galerii zdjęć – TUTAJ. Sfotografowałem dla Was chyba każde stoisko jakie znalazłem. Poza sprzedawcami wystawiły się także wydawnictwa (choćby Fabryka Słów czy Copernicus Corporation). Była też strefa rozrywkowa, w której nie zabrakło trampoliny, areny dla odważnych i biegłych w fechtunku, strefa e-sportowa, gdzie odbywały się turnieje League of Legends i gdzie można było zagrać w Battlefield 1 na laptopach z potężnymi parametrami… Nie brakowało także wystawców promujących swoje zainteresowania (strefa z mniejszymi i większymi konstrukcjami z klocków Lego, „kącik” dla fanów Star Wars)oraz strefy promującej wydarzenia w naszym kraju. Ta zainteresowała nas najbardziej z racji przyszłych imprez, które z pewnością odwiedzimyi powiadomimy Was o ich istnieniu. Dowiedzieliśmy się trochę o nowych konwentach i uzupełniliśmy kalendarz na 2017 rok. Na samym końcu znalazło się jeszcze miejsce na kącik dziecięcy, gdzie na najmłodszych czekała masa atrakcji (w tym szkolenie ze strzelania do celu, prowadzone między innymi przez szturmowca z Gwiezdnych Wojen. Ta ironia…), strefę mangi i anime, gdzie postawiono maty do DDR (Dance Dance Revolution) oraz UltraStar, a także małe stoisko firmy Parrot, produkującej drony. Ufff… A to przecież nie wszystko, ale nie sposób opisać całości, gdyż zajęłoby to kolejne kilka stron.
Cały powyższy akapit, to zaledwie jedna hala. A przecież jeszcze były dwa namioty. Jeden służył jako spora sala prelekcyjna, natomiast drugi był strefą gastro i pomieszczeniem ze sceną jednocześnie. Oferowano tu naprawdę świetne jedzenie i wielkie, całkiem smaczne hamburgery. Gorąco polecam! Na Targach mogliśmy jeszcze znaleźć Games Room z ogromną ilością gier planszowych i karcianych (jeden z największych jakie w życiu widziałem) oraz drugą strefę gastronomiczną w formie antresoli tuż przy wspomnianej hali z grami. Znalazło się nawet miejsce na Xbox One w formie kilkunastu stanowisk, które zobaczycie na zdjęciu obok. Do tej części budynku można było się dostać na dwa sposoby: Korytarzem z namiotów, stanowiącym skrót z hali wystawców oraz idąc naokoło, wychodząc nieopodal akredytacji i mijając tym samym stoisko promujące Polcon 2017, który także odbędzie się w Lublinie, dzięki Cytadeli Syriusza.
Kilka słów o gastro-scenie
Połączenie strefy gastronomicznej ze stolikami, która zresztą zajmowała jakieś 2/3 namiotu ze sceną główną, nie było chyba najlepszym rozwiązaniem. Mam wrażenie, że organizacja potraktowała scenę jako mało znaczący i budzący niskie zainteresowanie dodatek, kiedy na spotkanie z YouTuberami czy konkurs KOSplay przyszło o wiele więcej osób niż mogło się pomieścić. Dodatkowo, mimo ogrzewania przez specjalne rury z ciepłym powietrzem, było kilka zimnych miejsc, w których człowiek po godzinie marzł na kość (szczególnie pod samą sceną). Dodatkowo opóźnienie konkursu strojów nie poprawiało sytuacji. Zdecydowanie był to najsłabszy element organizacyjny i właściwie jedyny, do którego naprawdę mógłbym się przyczepić. Na samym konkursie nie mogłem się pojawić ze względu na trzygodzinny Pokaz Mody Alternatywnej, zorganizowany przez Pracownię Gedeona, podczas którego przemarzłem na wskroś i wiem, że powtórka skończyłaby się moim przeziębieniem. Zdjęcia z niego znajdziecie TUTAJ. Niemniej redakcja nie składa się tylko z mojej osoby, więc zdjęcia z KOSplay znajdziecie w galerii Marcusa pod TYM LINKIEM. Od siebie dodam tylko, że słyszałem o wielu pomyłkach z podkładami muzycznymi, co niestety kładzie się cieniem na organizacji, która wywarła na mnie tak dobre wrażenie.
Szkoła programowa
Nieopodal Targów, znajdowała się jeszcze Szkoła Podstawowa, zaanektowana na potrzeby programowe. Przede wszystkim to tam odbywały się sesje RPG i LARP-y, w tym konkurs NERD. Larpy Najwyższych Lotów niestety zostały odwołane, o czym informowaliśmy TUTAJ. Niestety zauważyłem, że kilka z tamtejszych atrakcji zostało również odwołanych. Nie wiem, jaki był powód, ale kartki z informacją o usunięciu punktu programu wiszące na drzwiach przedstawiały raczej smutny widok. Dla spragnionych znalazło się też stoisko z Bubble Tea, co niestety nie było najlepszym umiejscowieniem i przekładało się na raczej niewielkie zainteresowanie. A szkoda, bo myślę, że wielu konwentowiczów skorzystałoby, gdyby lokacja była nieco lepsza.
Rzeczy, na które warto było zwrócić uwagę
Przede wszystkim mnogość sław. I myślę, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Łowcy autografów mieli co robić, odwiedzając choćby stoisko Fabryki Słów czy stolik, przy którym pełniono co jakiś czas dyżury autografowe. Jednak nie tylko autorzy książek robili furorę wśród fanów. Pojawili się także YouTuberzy czy znane persony ze świata komiksu i cosplayu. Dem, Kobieta Ślimak, Lisie Sprawy, Shappi – to tylko niektóre z osób, które mogliśmy zobaczyć na żywo, zrobić sobie wspólne zdjęcie, czy uzyskać podpis.
Technologia! O to zadbał Komputronik ze swoją strefą e-sportową, Parrot z najnowocześniejszymi dronami czy strefa z klockami Lego, gdzie część konstrukcji miała czujniki i inne bajery, i potrafiła wykonywać różne rzeczy, zaprogramowane wcześniej przez zdolnych programistów. FALKON to już nie tylko fantastyka. To wielkie wydarzenie popkultury, zrzeszające fanów wielu różnych dziedzin.
Organizacja. Przy tak wielkich wydarzeniach wpadki to coś oczywistego. To, jak wielkie i widoczne one będą, zależy od zgrania organizatorów. I tutaj muszę po raz kolejny pochwalić Cytadelę Syriusza. Raz, że kontakt z nimi zawsze był na najwyższym poziomie i nigdy nie zostałem zignorowany ani nie kazano mi czekać miesiącami na odpowiedź. Dwa, że podczas festiwalu miałem kilka spraw do załatwienia i zawsze, kiedy łapałem któregoś z koordynatorów/organizatorów, który akurat nie wyglądał jakby zaraz miał się przewrócić z niewyspania lub biegł, otrzymywałem albo odpowiedź na moje pytanie, albo był wykonywany telefon do osoby odpowiedzialnej i moja sprawa była załatwiana. Jestem pod wielkim wrażeniem, jak sprawnie działała ta wielka machina. Każdy wiedział jakie jest jego zadanie i wykonywał je z należytą starannością. Nie zostałem odesłany z kwitkiem i nawet zajęte osoby poświęcały mi minutkę, żeby chociaż przekierować mnie do kogoś wolnego. Szatnia, informacja, medycy, ochrona, helperzy/gżdacze i akredytacja. Wszystko to działało bardzo sprawnie i spełniało swoją funkcję należycie. Nie spotkałem się też z żadną nieuprzejmością.
To już jest koniec…
Zdaję sobie sprawę, że relacja jest nieco chaotyczna i nie mówi wszystkiego, ale już teraz zaczyna czwartą stronę w Wordzie i część z Was zniechęci jej długość (szczególnie po dodaniu zdjęć). FALKON jest świetną imprezą dla każdego fana. Nie tylko fantastyki, ale także i tematów pokrewnych. Wszystkich, którymi się zajmujemy. To taka kumulacja wszystkiego, która całkiem ładnie ze sobą współgra. Tak naprawdę najwięcej pokażą Wam zdjęcia, które znajdziecie w naszych galeriach. Liczę na to, że również za rok uda mi się odwiedzić Lublin, czy to z okazji Polconu czy FALKONu (o ile się odbędzie). A czego Pyrkon może nauczyć się od FALKONu? Myślę, że największym problemem tego pierwszego jest podejście do fana oraz przepływ informacji między koordynatorami i obsługą.
Ocena ogólna: 8,5/10
Lokalizacja: 7,5/10
Organizacja: 8,5/10
Ocena uczestników:9/10