W dniach 18–20 sierpnia, od piątku do niedzieli, odbyła się już siódma edycja Pilkonu. Konwent, który przez ostatnie dwa lata był wydarzeniem dwudniowym, powrócił do swojej dawnej trzydniowej formuły. Czy Pilkon jest w stanie zapewnić swoim gościom dni pełne atrakcji? Jak organizatorzy poradzili sobie z temperaturą podczas jednych z najgorętszych dni w roku? Czy opłacało się pojechać do Piły, nawet jeśli nie mieszkamy w okolicy? Na start zaznaczam, że relacja będzie odnosiła się jedynie do „środkowego” dnia wydarzenia.
To gdzie ten konwent?
Pilkon po raz kolejny odbył się w Nadnoteckim Instytucie UAM w Pile, który, choć jest dobrym obiektem do organizowania konwentów, znajduje się na peryferiach miasta, a na dotarcie do niego spacerem z dworca trzeba poświęcić około godziny. Na szczęście na fanpage’u Pilkonu udostępniono szczegółowy poradnik objaśniający, jak dotrzeć na miejsce konwentu.
Powiedzieć, że na zewnątrz, jak i w budynku było gorąco, to nic nie powiedzieć. Klimatyzacja w niektórych salach prelekcyjnych spełniała swoje zadanie, a w innych nie do końca. Na zewnątrz zainstalowano rozpylacz mgiełki, co stanowiło małe, choć bardzo przyjemne udogodnienie. Uczestnikom udostępniono darmowe pole namiotowe, które okazało się fajną alternatywą dla sleeproomów.
Bilet trzydniowy kosztował rozsądne 70 złotych. Niestety, nie było możliwości zakupu biletów na poszczególne dni, oprócz niedzieli. Organizatorzy wyjaśniali zaistniałą sytuację testowaniem nowego systemu sprzedaży biletów online. Zapowiedzieli również, że w następnym roku uwzględnią podział na wszystkie 3 dni.
W Pile było jak w Chile
Wspominałem już, że Nadnotecki Instytut UAM jest dobrym miejscem na konwent. Nie jest to jednak spowodowane tylko sporymi rozmiarami obiektu czy dużą liczbą sal konferencyjnych. Budynek otoczony jest terenami zielonymi, na których bez problemu zmieściły się wioski tematyczne.
Konwent odwiedziło słowiańsko-wikingowe Bractwo Rycerzy Bezimiennych, postapokaliptyczny Radioaktywny Pingwin i rzymskie Legio XXI Rapax. Na placu przed instytutem odbywała się część atrakcji, między innymi te organizowane przez wspomniane wcześniej wioski. Według mnie okazały się jednym z najciekawszych elementów konwentu, wzbudzały duże zainteresowanie tak starszych, jak i młodszych uczestników.
Skoro już o młodszych konwentowiczach mowa, to tradycyjnie dla Pilkonu dzieci mierzące do 140 cm wchodziły na konwent za darmo. Owocowało to sporą frekwencją rodzin chętnych spędzić w ciekawy sposób wakacyjny weekend. W pobliżu Piły nie ma wiele podobnych eventów, dlatego dla ludzi mieszkających w okolicy jest to jedyny sposób na odwiedzenie konwentu bez konieczności dalszego wyjazdu.
Atrakcji część dalsza
Na konwencie pojawiła się spora liczba wystawców oferujących szeroką gamę produktów. Zorganizowano trzy sale z prelekcjami, a dużą aulę przeznaczono na konkursy czy warsztaty.
Odbył się też konkurs cosplay z łączną pulą nagród wynoszącą ponad 1000 złotych. Cosplay podzielono na trzy kategorie: dla osób z kostiumami stworzonymi własnoręcznie, dla wszystkich powyżej 16. roku życia, bez znaczenia czy kostium kupiło się, czy pożyczyło, oraz dla młodszych, tych poniżej 16. roku życia.
Nie zabrakło również sali do gry w RPG, z grami retro, flipperami, planszówkami oraz fotostudia oferującego profesjonalne sesje fotograficzne. Zorganizowano też strefę dziecięcą, która – biorąc pod uwagę zwiększoną liczbę najmłodszych uczestników na konwencie – okazała się bardzo przydatna. Słowo Boga-Imperatora w swojej strefie i poza nią głosiła grupa cosplayowa Segmentum Polonia. Uczestnicy mogli wziąć udział w pilkonowej grze terenowej, będącej fabularną kontynuacją tej z zeszłorocznej edycji. Poza wymienionymi atrakcjami znalazło się jeszcze sporo innych, dlatego zdecydowanie można powiedzieć, że było co robić.
Nawigowanie po budynku nie było problematyczne, wszystkie sale zostały czytelnie oznaczone, a na każdym piętrze znajdowały się mapki z rozpiskami atrakcji na 3 dni.
Gastronomię zapewniały cztery food trucki zaparkowane przed budynkiem, zabrakło jednak wśród nich food trucka serwującego zimne napoje, na przykład bubble tea, który okazałby się zbawienny, zważywszy na pogodę. W napoje można było się zaopatrzyć w oddalonym o 20 min drogi piechotą Lidlu.
Czapki z głów
Organizacja Pilkonu spisała się świetnie, nie mam żadnych zastrzeżeń, oprócz wcześniej wymienionych drobnostek. Pilkon to nie tylko wydarzenie regionalne – polecam je odwiedzić nie tylko wtedy, gdy mieszkacie w okolicach Piły. Mnogość wiosek i solidna porcja prelekcji doprawiona klasycznymi konwentowymi atrakcjami zachęcają do przyjazdu kowentowiczów z całej Polski. Dzięki polu namiotowemu wyjazd na 3 dni nie jest niczym trudnym czy kosztownym. Sam odwiedziłem Pilkon po raz drugi i cieszę się, że tam wróciłem.