Środek lata, słońce praży niemiłosiernie w sobotnie popołudnie. Siedzę w tramwaju bez klimatyzacji i jadę na ul. Horbaczewskiego, gdzie znajduje się szkoła konwentowa, w której po raz kolejny odbywa się Wonder Summer Festiwal. Czy jesteście ciekawi, jak w tym roku udała się impreza? Jeżeli tak, to zapraszam do krótkiej lektury.
Do szkoły dotarłem koło godziny 13:00. Po kolejce nie było już śladu, przy wejściu na schodach siedziało kilka osób. Akredytacja przebiegła bez problemu. Standardowo otrzymałem opaskę, identyfikator i informator, który był bardzo schludny. Program wydawał się być standardowy – ot, bez rewelacji, ale było też kilka perełek. Jednak ze względu na wysoką temperaturę i zaduch, jaki panował w salach, nie zostałem na żadnym z paneli.
Przechadzając się po szkole z Aiko, częściej spotykaliśmy innych fotografów, wystawców i osoby wspomagające konwent (organizatorów czy też helperów) niż samych konwentowiczów. Brak uczestników był zauważalny chociażby w salach prelekcyjnych, gdzie siedziało raptem po kilka, w porywach do kilkunastu osób – zazwyczaj sale pękały w szwach. I nie była to wina słabych atrakcji. W poszukiwaniu konwentowiczów udałem się do sleeproomów, które znajdowały się na drugim piętrze. Niestety, nawet tam sale też nie były nawet w połowie pełne. Z perspektywy śpiących tam osób to pewnie i dobrze, ale całej imprezie źle to wróżyło. Atrakcji było wystarczająco, wystawców wg mnie również. Stoiska były rozłożone na pierwszym i drugim piętrze. Wybór był spory: ręcznie robione poduszeczki jako breloczki, przypinki, maskotki, oryginalne grafiki czy naklejki wykonane przez młodych artystów, kubki z interesującymi obrazkami bądź po prostu mangi i różnego rodzaju gadżety z naszych ulubionych serii. Do wyboru, do koloru – każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Była również sala z planszówkami na pierwszym piętrze obok kafejki widmo, a w piwnicach znajdował się gamesroom.
Tak samo jak jedzenie, które wszyscy uwielbiają, a którego zabrakło. Gastro „Pod żurawiami” zapewniało jedzenie tylko z nazwy, w środku świeciło pustkami. Wystawca nie dojechał, ale za to była maszyna do popcornu. Tak, moi drodzy, na konwencie można było kupić popcorn oraz watę cukrową. Na szczęście mieliśmy jeszcze stoisko z Bubble Tea, która ugasiła pragnienie niejednej osoby w taki upał. Pomimo rozmiarów imprezy nie zabrakło na niej konkursu cosplay. Odbył się o godzinie 19:00, ale bez mojego udziału. Z konwentu wyszedłem o godzinie 16:00 – nie widziałem sensu, by zostawać dłużej. Jedyne, co mogę powiedzieć w związku z cosplayem, to to, że odbył się on w sali gimnastycznej na scenie zrobionej z zsuniętych razem stolików (ławek) szkolnych pospinanych trytytkami Powiecie być może, że się czepiam, ale podłoga była wyścielona linoleum, które nie przylegało najlepiej do ziemi i można było o nie łatwo zahaczyć i wylądować na ziemi.
Podczas Wonder Summer Festiwal wszystkichuczestników, wliczając w to organizatorów, wystawców i media, było trochę ponad 200. Szkoda, że w takim czasie konwent odwiedziło tak mało osób. Dla porównania – w zeszłym roku było nas ponad 400. Uważam, że organizatorzy zrobili co w ich mocy, by konwent się udał, ale coś nie wyszło. Wpadek nie było, ale bez szału. Czasu nie straciłem, powstało kilka ciekawych fotek (do obejrzenia w galerii) i spotkałem znajomych. Ot, miłe popołudnie spędzone ze znajomymi. Jak Wam się podobał konwent? Podzielcie się z nami swoja opinią w komentarzach.