Po pięciu latach do Wrocławia powróciło jedno ze starszych wydarzeń dla fanów fantastyki, mangi, anime i gier. NiuCon, który do 2018 roku znany był jako festiwal popkultury, w tym roku powrócił w formie targów hobbystycznych. Czy mieliśmy do czynienia z odrodzeniem się jak feniks z popiołów, czy raczej spokojnym wejściem na nowy, popandemiczny rynek konwentowy?
Znaki, znaki i jeszcze raz znaki
Targi odbywały się w połowie sierpnia, a dokładnie 12 i 13 sierpnia, w starej zajezdni Dąbie, gdzie obecnie mieści się Czasoprzestrzeń (Centrum Kultury Akademickiej i Inicjatyw Lokalnych prowadzone przez Stowarzyszenie TRATWA). To miejsce jest bardzo klimatyczne, w industrialnym stylu. Dzięki zagospodarowaniu zarówno budynków, jak i całkiem przestronnego placu na terenie zajezdni uczestnicy mogli spokojnie przechadzać się po obiekcie i wybierać z wielu miejsc na odpoczynek.
Do miejsca, w którym odbywały się targi, można było bezproblemowo dostać się za pomocą komunikacji miejskiej, a już przy przystanku dało się zauważyć miłą niespodziankę: bannery wskazujące drogę na NiuCon. Plakaty były naprawdę sporych rozmiarów i gęsto rozstawione, mimo tego, że przystanek znajdował się blisko miejsca, w którym odbywały się targi. Takie plakaty to naprawdę cenna wskazówka i warto taką inicjatywę pochwalić, gdyż nieraz eventy odbywają się w trudno dostępnych miejscach, a drogowskazów brak. Podobnie wyglądała sytuacja z oznakowaniem na terenie wydarzenia – znalezienie toalet czy konkretnych punktów programu w większości wypadków nie było trudne. Kilka dni przed wydarzeniem organizatorzy opublikowali mapkę wystawców i atrakcji znajdujących się w środku hali.
Zakupy i leżakowanie
Targi – jak to targi – cechują się dużą liczbą wystawców i sklepików, gdzie można zakupić przeróżne gadżety, przedmioty kolekcjonerskie i produkty spożywcze. Na NiuConie pojawiło się blisko 80 wystawców, a każdy z nich oferował szeroki wybór fantów, na których można było nie tylko zawiesić oko. Mimo że motywem przewodnim miało być „hobby”, królowała tematyka mangowa i alternatywna. Obecne były znane i lubiane przez konwentowiczów sklepy, takie jak Mangowe.pl, Animecraft czy Maginarium, ale nie zabrakło także „małych” artystów sprzedających swoje wyroby DIY, printy, przypinki, breloki. Pojawili się też wydawcy i pisarze promujący swoje dzieła oraz sklepiki z azjatyckimi słodkościami.
Na szczęście organizatorzy zadbali nie tylko o głód zakupowy uczestników imprezy, ale także o ten fizyczny. Po wyjściu z hali można było zakupić różnorodne potrawy i smakołyki. NiuCon nawiązał współpracę z Gastro Miasto i dzięki temu na targi zawitało wiele food trucków. Poza tym na zewnątrz wydzielono kilka stref relaksu. Na samym środku placu rozłożono sporo leżaków, które zacieniono dużymi parasolami. Tył Czasoprzestrzeni oznaczono jako palarnię, jednak bez problemu można było tam usiąść na wygodnych kanapach i odpocząć od zgiełku czy ludzi. Zostawiono też całkiem sporo przestrzeni niezagospodarowanej, gdzie uczestnicy chętnie spacerowali i integrowali się z innymi.
Wstęp, rozwinięcie i zakończenie
Targi rozpoczęły się o godzinie 10:00 w sobotę, a już dwie godziny później zaczęło robić się tłoczno. Sami organizatorzy napisali na fanpage’u, że uczestników przybyło naprawdę dużo. Ze względu na brak akredytacji niemożliwe było przeliczenie wszystkich odwiedzających, jednak „na oko” można było zauważyć, że całkiem sporo ludzi przemieszczało się po obiekcie.
Poza typową atrakcją targów, jaką są zakupy, przygotowano także inne rozrywki. Z tyłu hali wydzielono specjalną strefę, gdzie rozłożono stoiska Retrogralni, Bricks of Gore i Drużyny Odkrywców. Dzięki nim można było pograć w stare gry wideo, zbudować coś ciekawego z klocków Lego, wziąć udział w sesjach RPG lub pomalować figurki. W pewnym miejscu postawiono też obóz Łapy Niedźwiedzia, grupy LARPowej, która przygotowała ciekawe atrakcje. Niestety, nie udało mi się ich znaleźć.
W niedzielę, mimo że impreza trwała do godziny 18:00, uczestników zjawiło się zdecydowanie mniej. Działało to na korzyść osób, które chciały w spokoju zrobić zakupy – nie trzeba było przepychać się do stoiska i walczyć o uwagę sprzedawcy.
Ciekawostki od strony organizacyjnej
Na pierwszy rzut oka dało się zauważyć obecność patrolu konwentowego i medyków. Dzięki temu wzrasta poziom poczucia bezpieczeństwa uczestników.
Ze względu na wysoką temperaturę i bezchmurne niebo parasole chroniące przed słońcem były świetnym pomysłem. Jednak już w hali bywało gorzej. Brak przewiewu i klimatyzacji skutkował dusznością, która zwiększała się wraz z liczbą przebywających w niej uczestników. Jednak organizatorzy zadbali o darmową wodę dla wszystkich wystawców i twórców programu.
Nadeszła pora na kilka spraw, które można przemyśleć do następnego razu. Niecodzienną sytuacją były niezbyt puste stoiska na koniec targów. Niektórzy z wystawców skarżyli się, że nie sprzedali tyle, żeby koszt imprezy im się zwrócił. Podobnie z food truckami.
Wystawcy wpadli za to na kilka ciekawych rozwiązań – między innymi można by pomyśleć o atrakcjach, które pozwoliłyby większą część odwiedzających zatrzymać na terenie obiektu, a dodatkowo umilić czas muzyką w strefie chill.
Pierwsza edycja targów hobbystycznych mimo wszystko okazała się ciekawą odskocznią od realiów codziennego życia. Cosplayerzy zjawili się w Czasoprzestrzeni dość tłumnie i urozmaicili weekend. Młodsi uczestnicy i stali bywalcy konwentowi mogli cieszyć się czasem spędzonym ze znajomymi. Jednak osoby pamiętające NiuCon z czasów, gdy był on typowym konwentem, poczuli lekki niedosyt. Teraz nie pozostaje nic innego, jak czekać na następną edycję targów i przekonać się, jak będzie ona wyglądała za rok!