Już od blisko roku nosiłem się z zamiarem napisania tego tekstu, jednak potrzebowałem oficjalnych danych, by móc przygotować materiał merytorycznie, a nie bazując na plotkach bądź informacjach zdobytych z niepewnych źródeł. W tym celu napisałem do organizatorów opisywanych tutaj imprez z prośbą o wyjaśnienie metod zliczania uczestników, na podstawie których powstają dane przedstawiane nam na planszach promocyjnych. I o ile z Pyrkonem nie było żadnych problemów i informacje otrzymałem w ciągu trzech dni, o tyle Warsaw Comic Con ignorował jakiekolwiek próby komunikacji, a musicie wiedzieć, że próbowałem naprawdę wszystkiego: od oficjalnych maili, poprzez wiadomości na fanpage i inne media społecznościowe, aż po pisanie na prywatne konta na Facebooku i dzwonienie na zdobyte numery telefonów do poszczególnych organizatorów. Wreszcie, po niemal roku, udało się uzyskać oficjalną informację i ten tekst może ujrzeć światło dzienne.
Czy można porównać Pyrkon i Warsaw Comic Con?
Na początku należy odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie. Jak się właściwie mają do siebie te dwie imprezy i czy w ogóle można je porównywać?
Pyrkon to wydarzenie, którego pierwsza edycja odbyła się 19 lat temu. Konwent odwiedziło wówczas około 600 uczestników i chyba nikt nie przewidział, że niecałe dwie dekady później będzie to taki kolos. Szczególnie że impreza zaczęła pęcznieć zaledwie kilka lat temu, po przeniesieniu jej na Międzynarodowe Targi Poznańskie w 2011, gdzie z roku na rok przybywało niemal dwukrotnie więcej uczestników, aż liczba ta przekroczyła 43 tysiące.
Na początku był to konwent fantastyki i głównie wokół tego tematu obracała się cała impreza. Od paru lat można spokojnie nazywać ją festiwalem popkultury, gdyż atrakcje, stoiska oraz cosplay są związane z tematami takimi jak kultura japońska, komiksy, gry i e-sport, filmy czy seriale.
Na Pyrkonie możemy uczestniczyć w setkach prelekcji i wykładów, spotkaniach z autorami zarówno polskiej, jak i zagranicznej fantastyki i komiksu, a od niedawna także zagrać w najnowsze produkcje czy wziąć udział w turniejach e-sportowych lub gier planszowych. Z racji konwentowych korzeni wydarzenia ludzie stawiają mocno na kwestie związane z interakcjami społecznymi, które wzmacnia możliwość noclegu na miejscu, obecność stref gastro oraz ogólna otwartość uczestników wobec siebie wyniesiona z mniejszych imprez.
Warsaw Comic Con ma swoje początki w 2017 roku, czyli zaledwie dwa lata temu. W czerwcu odbyła się pierwsza edycja tego wydarzenia, a zaledwie 5 miesięcy później, w listopadzie, zaatakowano nas drugą. Od tamtego czasu odbywają się dwie edycje WCC w roku. Od początku była to popkulturalna impreza targowa, skierowana głównie do fanów seriali i filmów. Nie było mowy o noclegu na miejscu, co jest normalne na tego typu wydarzeniach za granicą. Ponadto od pierwszych edycji, podczas wielu akcji promocyjnych, mogliśmy dostać bilet za darmo.
Pod względem marketingu WCC przebiło chyba każdą imprezę związaną z popkulturą w Polsce. Wszechobecne plakaty na przystankach, wielkie billboardy w najróżniejszych zakątkach kraju, reklamy w radiu i wielu mediach ogólnopolskich czy też gigantyczne pieniądze wyłożone na promocję w social mediach... Można powiedzieć, że warszawski Comic Con atakował nas nawet po otwarciu lodówki. Jednak z racji odmienności wydarzenia od tego, co znaliśmy dotychczas, nie zawsze trafnej i celnej komunikacji z uczestnikami i podmiotami współpracującymi oraz kilku mniejszych i większych wpadek organizacyjnych, mimo naprawdę szybkiej progresji, WCC nie cieszy się najlepszą opinią. Ale to już temat na osobny artykuł, więc na tym zakończymy ten aspekt.
Podczas WCC możemy wziąć udział w kilkunastu/kilkudziesięciu prelekcjach i spotkaniach z autorami (w zeszłym roku pojawił się na przykład Andrzej Sapkowski) oraz obejrzeć jedną z wielu wystaw czy zrobić zakupy na wybranym stoisku. Pojawiają się tutaj przedstawiciele stacji telewizyjnych (AMC i HBO) oraz cała gama firm związanych z grami i e-sportem, a to dzięki wydarzeniu towarzyszącemu – Good Game Warsaw (obecnie Warsaw Games Show). Ponadto tylko tutaj możemy spotkać zagranicznych aktorów serialowych i filmowych o światowej sławie. Zarówno tych pierwszo-, jak i drugoplanowych. Za dodatkową opłatą możemy też liczyć na autograf, a nawet zdjęcie z naszym idolem grającym rolę w „Grze o Tron”, „Pamiętnikach Wampirów”, „Władcy Pierścieni” i wielu innych dziełach kinematografii.
Jak więc sami widzicie, są to wydarzenia o podobnym, choć zawierającym też wiele różnic, profilu. Skracając do kilku słów, Pyrkon jest festiwalem/konwentem, na którym atrakcje i social grają pierwsze skrzypce, Warsaw Comic Con to targi, gdzie bardziej liczą się wystawy czy możliwość zdobycia autografów od ludzi, których raczej nie spotkamy na ulicy podczas spaceru.
Metody zliczania uczestników
Tu dochodzimy do jednego z głównych tematów tego tekstu. Otóż różne wydarzenia, których organizatorzy podają nam liczbę uczestników, używają różnych metod liczenia. Małe i średnie konwenty (do 2-3 tysięcy uczestników) zwykle liczą po prostu sprzedane bilety jako osobnych odwiedzających, czyli można dosyć dokładnie określić, ile osób odwiedziło wydarzenie. Co zaś w przypadku molochów? Jak przedstawiane przez Pyrkon i Warsaw Comic Con liczby mają się do rzeczywistości? Nakreślmy sobie najpierw główne metody liczenia:
- Metoda pierwsza, polegająca na liczeniu uczestników jako wejście na teren imprezy. Oznacza to, że za każdym razem, kiedy jedna osoba przejdzie przez bramkę/ochroniarza, jest zliczana jako jeden uczestnik, co prowadzi do sytuacji, kiedy jeden człowiek zawyża liczbę odwiedzających o kilka do kilkunastu razy. Przy dużej ilości faktycznych uczestników finalna liczba może być nawet potrojona i nie będzie zbyt dokładna.
- Metoda konwentowa jest stosowana zwykle na mniejszych wydarzeniach. Polega na podaniu całkowitej liczby sprzedanych wejściówek, niezależnie od ich wartości „w dniach”, czyli każdy bilet, czy to jedno, czy dwu, albo nawet trzydniowy, oznacza jednego uczestnika. Jest to najdokładniejsza forma liczenia, a dane są najbliższe prawdzie.
- Istnieje jeszcze metoda targowa, podobna do powyższej, z tym że liczone są „sprzedane dni”, a nie konkretne wejściówki. Polega to na tym, że akredytacja trzydniowa to trzy różne osoby, dwudniowa – dwie, a jednodniowa to oczywiście jeden uczestnik.
Jak liczy Pyrkon, a jak Warsaw Comic Con?
Skoro już wyjaśniliśmy sobie podstawowe sposoby liczenia uczestników, czas odpowiedzieć na najważniejsze pytanie. Jakich metod używają organizatorzy największych imprez popkulturalnych w Polsce?
Oto oficjalna odpowiedź Marcina Chojnowskiego, dyrektora kreatywnego ds. marketingu w Ptak Warsaw Expo, na pytanie o liczenie uczestników:
Bardzo prosto - skanery zliczają każde wejście uczestnika i sumują wszystko razem. Z każdego dnia.
Mamy więc tutaj do czynienia ewidentnie z metodą numer jeden, która jest najbardziej niedokładna i powoduje, że w ogólnym rozrachunku pojawiają się spore nadwyżki.
Co ciekawe, dziś odezwał się do mnie Hubert Olkowski – koordynator ds. programu Warsaw Games Show oraz koordynator Festiwalu Youtuberów/Event Program Coordinator z Ptak Warsaw Expo. Rozmowa przebiegła następująco:
Nie wiadomo więc, czy poprzednia informacja była przypadkowym, nieautoryzowanym wyciekiem, czy sprawa ma się jeszcze inaczej.
Pyrkon natomiast, w osobie Jakuba Orłowskiego – koordynatora ds. promocji i mediów, odpowiada w ten sposób:
Dzień dobry,
liczba uczestników, która podaliśmy była zliczana tzw. "metodą konwentową", czyli jest to liczba unikalnych biletów. Dla przykładu, uczestnik, który zakupił 3-dniowy karnet jest liczony jako 1. Wynik to: 43 034
Mamy Pyrkon policzony również metodą, jaką stosuje się przy wydarzeniach targowych. Wtedy posiadacz biletu 3-dniowego jest zliczany jako 3. Wynik ten to: 95 054
Ta odpowiedź raczej nie wymaga komentarza, gdyż sama w sobie jest bardzo przejrzysta.
Co więc jest większe? Pyrkon czy Warsaw Comic Con?
Jak sami widzicie, nie da się dokładnie określić, ile osób faktycznie odwiedziło Warsaw Comic Con, gdyż metoda liczenia używana przez organizatora jest po prostu niedokładna, a sama organizacja nie wypracowała spójnej odpowiedzi na zadane pytanie. Gdyby nie mail od Pana Huberta, bez większego zastanowienia postawiłbym na Pyrkon, ale w obecnej sytuacji, nie można mieć 100% pewności. Weźmy jednak pod uwagę ilość i jakość atrakcji oraz tego, co możemy zobaczyć i otrzymać na obu wydarzeniach. Z tej prostej kalkulacji wynika, że Pyrkon jest imprezą bardziej opłacalną, szczególnie że akredytacja na oba wydarzenia jest do kupienia w podobnej cenie (niemniej Warsaw Comic Con rozdaje nadal sporo biletów jako gratisy, więc co bardziej zaradni wejdą za darmo lub za bezcen). W cenie poznańskiego kolosa mamy także nocleg, co w przypadku WCC, jeżeli nie mieszkamy w Warszawie ani okolicach, generuje dodatkowe – często niemałe – koszty. Jednak to właśnie na warszawskim/nadarzyńskim evencie spotkamy światowej klasy sławy kina. Niezależnie więc od tego, które wydarzenie jest większe, są one przede wszystkim różne i porównywanie ich jest zwyczajnie bez sensu. A Wy, jak sądzicie? I na które z nich się wybierzecie? A może na oba?
Korekta dodatkowa - Alicja „Vyar” Podkalicka.