Wiele kontrowersji w środowiskach powiązanych z konwentami i imprezami pokrewnymi budzi fakt robienia zdjęć i publikacja bez zgody na upublicznianie wizerunku. Z drugiej strony często przez konwentowiczy, cosplayerów, a nawet fotografów, naruszane są prawa autorskie i niepisane zasady etyczne. Głównie przez usuwanie znaków wodnych, brak podpisów, oznaczeń i linkowania (zarówno fotografów jak i cosplayerów na zdjęciach). Właściwie każda grupa ma swoje zdanie na ten temat i broni swoich dzieł, co jest godne pochwały. Niestety, bardzo wiele osób nie ma pojęcia o tym, co tak naprawdę regulowane jest przez prawo oraz co wolno i nie wolno, czy co powinno i nie powinno robić się w temacie zdjęć. Zarówno ze strony fotografów, fotografowanych, a nawet osób przygotowujących ludzi do zdjęć. Postanowiłem rozwiać większość - jeżeli nie wszystkie - wątpliwości, tworząc rozbudowany tekst o tematyce fotografii. Głównie konwentowej i związanej z innymi imprezami tego typu, bo to najbardziej interesuje naszych czytelników. Niemniej jednak zgromadzona tu wiedza i cytowane przepisy prawne mogą się przydać także poza branżą konwentową. Mam nadzieję, że tekst ten pomoże się Wam odnaleźć w zawiłościach prawa autorskiego do zdjęć.
O fotografach słów kilka
Fotografowie na konwentach są różni. Nie jest to może jakieś epokowe odkrycie, ale należy o tym wspomnieć. Podstawowym zadaniem pracownika redakcji dzierżącego aparat, jest zrelacjonowanie przebiegu imprezy. Tutaj ludzie dzielą się, ze względu na to, co przeważnie znajduje się na zdjęciach. Czy będą to głównie cosplayerzy w strojach, czy ludzie w różnych sytuacjach, czy też sale, stoiska i obiekty, nadające wydarzeniu jakiś szczególny charakter. Dobry fotoreporter powinien znaleźć złoty środek między tymi wszystkimi aspektami, zachowując przy tym jakiś sensowny limit zdjęć. Nie jest on w żaden sposób z góry określony i nie ma jednej prostej odpowiedzi jak osiągnąć konsensus. Są także fotografowie niezrzeszeni, których nie obowiązują zasady fotorelacji, a jedynie ich własne bądź ustalone z organizatorami. Najczęściej i najłatwiej spotkamy ich w studio fotograficznym, gdzie można sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie wykonane profesjonalnym sprzętem przez doświadczonych ludzi (o ile uda nam się przebić przez grupę czekających na swoją kolej cosplayerów). Oczywiście nie tylko tam spotkamy osoby robiące zdjęcia. Jest też niemało pasjonatów robiących zdjęcia do portfolio, żeby się wprawić, lub zwyczajnie na pamiątkę. Większość z wyżej wymienionych publikuje swoje dzieła w sieci. I tu właśnie zaczynają się spory...
Publikacja zdjęć a zgoda na wykorzystanie wizerunku
„Proszę usunąć to zdjęcie. Źle na nim wyszedłem/wyszłam”. Taka sytuacja jest dosyć powszechna. Powody są różne. Ktoś może nie lubić jak się mu robi zdjęcia, inna osoba stwierdziła, że brzydko wyszła, a jeszcze inna ma po prostu taki kaprys. Sprawę tę można rozwiązać na kilka sposobów, zależnie od zdjęcia i osoby, która się na nim znajduje.
Najpierw zacytujmy odpowiednie przepisy prawne. Z artykułu 81 o prawach autorskich i prawach pokrewnych:
1. Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie.
2. Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku:
1) osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych;
2) osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza.
Co to oznacza? Jeżeli zapłaciliśmy za sesję lub osoba na zdjęciu wystawiła nam pisemną zgodę na publikację, problem nie istnieje. Możemy zrobić co chcemy. Jeżeli się nie zabezpieczyliśmy... No cóż. Ciężko nam będzie udowodnić, że to my mamy rację, choć nie jest to niemożliwe. Rozmowa w prywatnych wiadomościach na Facebooku, wymiana maili lub rozmowa „face to face” też jest zobowiązująca, choć oczywiście pisemna umowa jest o wiele łatwiejsza do udowodnienia i w takim dokumencie możemy uregulować wszystkie aspekty, nie pozostawiając niedomówień.
Inaczej sytuacja się ma w przypadku punktu drugiego, który odnosi się między innymi do... cosplayerów. Cosplayer na konwencie jest osobą publicznie znaną, wykonującą czynność, z której zasłynęła (oczywiście mając na sobiestrój). Oznacza to, że na konwentach mamy prawo uwieczniać osoby przebrane i publikować ich zdjęcia do woli. Im bardziej taka osoba dąży do bycia rozpoznawalną (a oczywista większość marzy o wiecznej sławie i chwale), tym łatwiej będzie to udowodnić drogą sądową (o ile ktoś podjąłby się tak drastycznych kroków). Jednakże jak zaznaczałem i będę to robił nadal, istnieje jeszcze savoir vivre i niepisane zasady, które zobowiązują nas do nie bycia wrednym bucem i w razie prośby o usunięcie fotki, która po prostu kiepsko wyszła. Nie powinniśmy robić problemów. Warto też wspomnieć, że ten sam punkt można podciągnąć pod niektórych twórców programu lub organizatorów… Choć to już jest szyte grubymi nićmi ;-).
Trzecią sytuację reguluje ostatni zapis, który interpretujemy następująco. Jeżeli zdjęcie ukazuje pojedynczą osobę i właśnie ona jest głównym jego tematem, nie ma przebacz. Musimy usunąć fotkę z publikacji w wypadku prośby osoby na niej. Jeżeli jest to grupa osób lub dany człowiek znajduje się jedynie w tle ujęcia, i - gdyby go tam nie było, to zdjęcie nadal przedstawiałoby daną rzecz, obiekt albo powszechnie znaną osobę, bez pogorszenia jakości zdjęcia - nie mamy obowiązku go usuwać.
Niemniej jednak dochodzą tutaj (znowu) jeszcze zasady savoir vivre i zwyczajna uprzejmość. Jeżeli ktoś naprawdę paskudnie wyszedł na zdjęciu, to co nam szkodzi je usunąć? Albo, jeżeli mamy zdjęcie grupy, w której ktoś wyszedł okropnie lub nie życzy sobie z jakiegokolwiek powodu, by ta fotka była dostępna publicznie, dobrze będzie je usunąć. Jednak to już zostawiam Wam i Waszemu sumieniu.
Oznaczanie, linkowanie, znaki wodne
W przypadku konwentów, fotograf zazwyczaj robi setki zdjęć, na których nierzadko występuje kilkudziesięciu cosplayerów. Każdy z nich chciałby być oznaczony. Najlepiej jako fanpage, który prowadzi. Nie musisz tego robić, ale wypada. Niemniej jednak czasem nie jest to możliwe, bądź zwyczajnie nie chce ci się oznaczać 500 fotek, szukając godzinami, który to cosplayer i jaki ma fanpage. My na przykład nie praktykujemy oznaczania zdjęć. Jak to rozwiązać? To proste. Przecież można oznaczyć fanpage w komentarzu pod zdjęciem. Jeżeli komuś na tym zależy, to może poświęcić swój czas i się samemu zareklamować.
Częsta jest sytuacja, kiedy zdjęcie zrobione przez fotografa nam się spodoba i chcemy umieścić je na swoim fanpage czy stronie. Co zrobić w takiej sytuacji? Najlepiej napisać do autora fotki z prośbą o pozwolenie na wykorzystanie, ale nikt się raczej nie obrazi, jeżeli po prostu zastosujemy się do tego co napisane jest dalej. NIE WOLNO wycinać w żaden sposób znaku wodnego umieszczonego na zdjęciu. Jeżeli chcemy koniecznie wykadrować, poprośmy o to fotografa, lub za jego zgodą wytnijmy fotkę do swoich potrzeb i umieśćmy znak wodny ponownie na już obrobionej fotce. Wymogiem jest też podanie źródła w postaci podpisu pod zdjęciem z linkowaniem do strony lub fanpage twórcy. Nagminne są sytuacje zwykłej kradzieży dzieł, czy to na swoje profilowe, czy nawet do portfolio. Takie zachowanie jest jawnym i bezprawnym naruszeniem ustawy o prawach autorskich.
Tutaj od razu zamieszczę wyjaśnienie do używania fotek w portfolio. Jakby nie patrzeć, jest to wykorzystanie komercyjne, a na to pozwalają jedynie dwie licencje CC. Znów zamieszczając cytat:
CC0 – Oznacza, że autor zrzekł się wszelkich praw autorskich (majątkowych! Osobiste, które odnoszą się do uznania twórcy dzieła, są niezbywalne) i umożliwia nam tym samym wykorzystywanie, kopiowanie, rozpowszechnianie, modyfikowanie bez zgody autora.
CC-BY – Również pozwala na kopiowanie, zmienianie, rozprowadzanie, przedstawianie oraz wykonywanie utworu, ale tylko pod warunkiem, że za każdym razem oznaczymy jego autora.
Domyślnie zdjęcia bez podanej informacji o licencji są objęte pełnymi prawami autorskimi i każdorazowo trzeba prosić o zgodę na ich użycie. Jak już wspomniałem, nikt nie powinien się obrazić o udostępnienie fotki gdzieś dalej na Facebooku, przy oznaczeniu fotografa itd., jednak warto zapytać, w celu uniknięcia nieporozumień.
Oznaczanie, linkowanie, znaki wodne - sesje
No dobra, mowa o konwentach, ale co z sesjami? Sprawa wygląda prawie tak samo, jak wyżej. Nie ma obowiązku oznaczania kogokolwiek. Ale czy na pewno? Nie do końca. Zależy to przede wszystkim od ustaleń z cosplayerem i... makijażystą/ką. Tak, wiele osób zapomina o tych ostatnich, a przecież według prawa, makijaż również może być objęty prawem autorskim, które wymaga zgody na publikację, a co najmniej odniesienia do źródła/autora. Oczywiście za całym tym procesem czasem kryje sie więcej osób/grup. Ktoś musiał zrobić strój, jeszcze inna osoba mogła wymyślić choreografię (w przypadku filmów) itd. Dlatego najlepiej dla świętego spokoju ustalić wcześniej ze wszystkimi stronami warunki i - z czystej przyzwoitości - oznaczać i linkować do strony/fanpage'a zarówno modela, jak i osoby pracującej nad odpowiednim jego/jej wyglądem.
Poniżej kolejny wyciąg z ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (makijaż podpada pod dzieło plastyczne).
Art. 1. 1. Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór).
2. W szczególności przedmiotem prawa autorskiego są utwory:
1) wyrażone słowem, symbolami matematycznymi, znakami graficznymi (literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne oraz programy komputerowe);
2) plastyczne;
3) fotograficzne;
4) lutnicze;
5) wzornictwa przemysłowego;
6) architektoniczne, architektoniczno-urbanistyczne i urbanistyczne;
7) muzyczne i słowno-muzyczne;
8) sceniczne, sceniczno-muzyczne, choreograficzne i pantomimiczne;
9) audiowizualne (w tym filmowe).
Kilka ciekawostek i rad na koniec plus podsumowanie
Prośba o usunięcie zdjęcia czy też zakaz publikacji nie oznaczają, że zdjęcie trzeba usunąć z prywatnych zbiorów. Fotografować możemy kogo i kiedy chcemy (poza sytuacjami kiedy narusza to inne prawa), jednak upublicznianie wizerunku już zależne jest od osoby, która jest na zdjęciu.
Brak zakazu publikacji wizerunku nie oznacza zgody. Każda fotka portretowa, przedstawiająca daną osobę (nie licząc osób publicznych) powinna posiadać zgodę osoby przedstawionej. Niestety, w praktyce uzyskanie takiej zgody od wszystkich przy okazji fotoreportażu jest zwyczajnie niemożliwe. Dlatego też stosujemy zasadę usuwania zdjęć przy zwróceniu uwagi. Często też istnieje w regulaminie punkt, o którym przeczytacie poniżej.
Część imprez zabezpiecza się wpisem w regulaminie, który brzmi mniej więcej tak:
„Każdy uczestnik wydarzenia wyraża zgodę na wykorzystanie wizerunku w celach promocyjnych oraz na rzecz relacji akredytowanych mediów”. Może to brzmieć nieco inaczej lub być bardziej rozbudowane, ale mam nadzieję, że więcej organizacji zwróci uwagę na swój regulamin i dopisze do niego rzeczoną zasadę. Ułatwiłoby i rozwiązałoby wiele problemów związanych z pracą fotografa konwentowego. Ciężko zrobić porządną fotorelację, nie naruszając niczyich praw wizerunkowych.
Dosyć popularną praktyką stosowaną przez cosplayerów chcących sobie dorobić, jest sprzedaż printów. Są to wywołane fotki w strojach, wykonane najczęściej przez profesjonalnych fotografów, opatrzone autografem. Każde zdjęcie wymaga zgody fotografa. Jest to w końcu sprzedaż jego dzieła, do którego posiada wszelkie prawa autorskie. Najlepiej określić warunki takiej praktyki umową.
Nie bądź bucem! Większość sporów można rozwiązać na spokojnie, po prostu dogadując się. Nie trzeba od razu rzucać przepisami czy grozić sądem. To jest ostateczność w przypadku, kiedy ktoś ma naprawdę twardą głowę. Zawsze też możesz komuś wysłać ten artykuł do przeczytania ;-).
Szanuj cudzą pracę i stosuj się do tego co napisano w artykule odnośnie oznaczania, znaków wodnych itd. Wielu z Was włożyło mnóstwo pracy w to co robi i każdy chciałby zostać doceniony. Cosplayerzy za swoje kreacje, wizażyści za swoją wiedzę i pracę włożone w przygotowanie człowieka do zdjęć oraz fotografowie, którzy muszą poświęcić masę czasu na naukę technicznego obchodzenia się ze sprzętem oraz wiedzy, jak właściwie wykonać dobre ujęcie. Dlatego też, niezależnie od tego czy jesteś kimś z wymienionych czy konwentowiczem, który został po prostu złapany w kadr, pamiętaj o tym, że jest to czyjaś praca i teksty typu „Daj spokój, nie rób hecy dla kilku lajków”, czy „Co ci szkodzi, to tylko jedno zdjęcie” są nie tylko nie na miejscu, ale są też zwyczajnym łamaniem prawa i chamstwem.