Recenzje gier planszowych i karcianych
Wsiąść do Pociągu: Europa
Wydawca: REBEL
Autor: Alan R. Moon
Rodzaj: Familijna
Poziom skomplikowania rozgrywki: Łatwa
Losowość: Niska
Gra składa się z:
- planszy
- 246 kolorowych figurek wagonów
- 15 kolorowych figurek dworców
- 110 kart pociągów
- 46 kart biletów
- 5 drewnianych znaczników punktacji
„Wsiąść do Pociągu” to jedna z tych gier planszowych, które szybko zdobyły rozgłos i popularność. Nawet osoby, które niekoniecznie interesują się tematem gier bez prądu, nierzadko kojarzą ten tytuł. Można uznać, że jest częścią kanonu gier podstawowych, które warto ograć choć kilka razy, gdzieś na początku swojej przygody choć kilka razy ograć. Ale dlaczego tak jest i czy jest to pozycja naprawdę godna polecenia? No i czy jest warty swojej ceny? Dzięki uprzejmości wydawnictwa REBEL mam możliwość zrecenzowania tytułu i tym samym wyjaśnienia kilku kwestii.
Zawartość i wykonanie
Od razu po otwarciu pudełka zauważamy swoistą solidność i ergonomię opakowania. Zaraz po tym, jak zdejmiemy górną część opakowania, naszym oczom ukazują się instrukcja i plansza złożona na sześć części z uwagi na jej naprawdę wielki rozmiar. Mam specjalnie zakupiony stolik do grania w planszówki i z zaskoczeniem stwierdziłem, że po rozłożeniu gry ciężko było o jakieś miejsce na karty dla więcej niż dwóch osób oraz na talie, z których dobieramy kolejne kartoniki. Co równie ważne, planszę wykonano starannie i raczej nie powinna szybko ulec uszkodzeniu mimo swoich rozmiarów. Pod nią znajduje się plastikowe wypełnienie z przegródkami, w których umieszczono pięć woreczków strunowych zawierających plastikowe figurki dworców i wagoników w pięciu kolorach. Poza strunówkami w pudełku są także drewniane znaczniki oraz dwie przegródki na karty. Po rozłożeniu wszystkiego zauważyłem, że w zasadzie mogło być jednak nieco niższe, gdyż miejsca jest aż nadto. Szczególnie widać to po kartach, z których największa talia zajmuje tylko nieco ponad połowę dostępnej przestrzeni. Na pochwałę natomiast zasługuje idealne dopasowanie wielkości przegródek do elementów i ułatwiające dostęp wycięcia, więc nie trzeba zapuszczać paznokci, by wydobyć choćby planszę.
Pozostając jeszcze w temacie elementów – zaskakuje ich liczba i całkiem niezła jakość wykonania. Modele są schludne, plastik nie ma żadnych skaz typu odstające kawałki pozostałe po przycinaniu odlewów, a wydawca dorzucił dodatkowo zapasowe wagoniki, po trzy sztuki każdego koloru, w razie zagubienia lub zniszczenia części z nich. Po dodaniu 51 podstawowych figurek (w tym trzech dworców i trzech zapasowych wagoników) w pięciu kolorach wychodzi aż 255 elementów! Wziąwszy pod uwagę dodatkowo jakość wykonania planszy i przyrównawszy ją do ceny, otrzymamy bardzo korzystny stosunek zawartości do kosztów.
Rozgrywka
Na czym polega gra? Otóż celem każdego z graczy jest zebranie jak największej liczby punktów poprzez budowanie połączeń kolejowego między kolejnymi miastami Europy. Połączenia te występują między sąsiadującymi metropoliami w różnych konfiguracjach pod względem liczby pól/długości trasy. Za każdą linię, w zależności od jej długości, otrzymujemy punkty podczas rozgrywki, ale istnieje jeszcze punktacja ukryta. Polega na tym, że na początku oraz podczas samej gry ciągniemy karty z połączeniami, za wykonanie których na koniec dostaniemy wyznaczoną liczbę punktów. Inni gracze nie wiedzą, jakie są nasze cele, a dzięki temu, że nie musimy budować jednej trasy naraz, można działać taktycznie poprze tworzenie z pozoru niezwiązanych ze sobą połączeń na całym kontynencie. Jest to o tyle ważne, że z jednej trasy może skorzystać tylko jedna osoba (chyba że między miastami występuje podwójne połączenie), więc jeżeli ktoś zajmie wcześniej interesującą nas linię, to będziemy musieli wybudować alternatywną trasę naokoło lub użyć dworca, który pozwala skorzystać z połączenia innego gracza. Jednak liczba dworców jest ograniczona do trzech, a za każdy niewykorzystany na koniec gry dostaniemy dodatkowe cztery punkty. Kolejnym utrudnieniem jest samo budowanie tras opierające się na kolorach połączeń i kart wagonów pasujących do nich pod względem liczby i koloru. Dla przykładu, jeżeli między dwoma miastami mamy trzy czerwone pola, musimy użyć trzech czerwonych kart, by móc zagarnąć trasę dla siebie i postawić na niej swoje wagoniki. Możemy także, zamiast jednej lub kilku kart wagonów w odpowiednim kolorze, wykorzystać tęczową lokomotywę, która pełni funkcję jokera i zastępuje dowolny wagonik. Ponadto na trasach występują dwa rodzaje utrudnień: tunele oraz promy. Te pierwsze to swoiste pułapki, gdyż oprócz wymaganej liczby kart w odpowiednej kolorystyce musimy mieć trochę szczęścia. Przy próbie wybudowania połączenia ciągniemy trzy karty ze stosu wagoników i za każdy w kolorze trasy dokładamy kolejny wagonik ze swojej ręki. Promy natomiast występują przy połączeniach morskich i do wybudowania trasy wymagają określonej liczby lokomotyw.
Sama rozgrywka, po zaznajomieniu się z zasadami, przebiega dosyć dynamicznie. W swojej turze mamy do wyboru jedną z czterech opcji. Wyciągnięcie dwóch kart wagonów (lub jednej lokomotywy z otwartej talii), wyciągnięcie trzech kart biletów z trasami do zrealizowania (co najmniej jedną musimy zatrzymać), utworzenie jednego połączenia między sąsiadującymi miastami lub postawienie dworca.
Gra kończy się w momencie, w którym jednemu z graczy zostaną dwa lub mniej wagoników. Wtedy każdy zagrywa swoją ostatnią turę i następuje podliczanie punktów. Za niezrealizowane bilety punkty są odejmowane zgodnie z wartością na karcie.
Wartości dodatkowe płynące z rozgrywki
Plansza przedstawia istniejące metropolie wraz z ich rzeczywistym położeniem na mapie kontynentu, co obeznanym w geografii ułatwi lokalizację kolejnych punktów, a tym mniej zaznajomionym może pomóc w nauce o stolicach i większych miastach. Ciekawostką jest przedstawienie nazw miast w pisowni oryginalnej dla danego kraju (w alfabecie łacińskim), a więc mamy tu Warszawę, London czy Bruxelles.
Same karty i plansza są przejrzyste i bardzo łatwo można się odnaleźć w sytuacji na planszy. Problem pojawia się, kiedy siedzimy po górnej stronie mapy, gdyż wtedy wszystko jest do góry nogami i nawet jeżeli jesteśmy dobrzy z geografii, odnalezienie konkretnych miast może przysporzyć nieco problemów.
Napisy końcowe
Rozegrałem kilka partii, w dwie, trzy i cztery osoby. Rozgrywka jest tym trudniejsza, im więcej uczestniczy graczy, gdyż liczba dostępnych połączeń szybko potrafi się skurczyć, szczególnie w wypadku budowania tras w tej samej części planszy. Wtedy gra staje się swoistą walką o dobre i szybkie połączenia i widoczny staje się element bezpośredniej konfrontacji. W dwie osoby gra się bardzo przyjemnie i wciąż jest to warty uwagi tytuł, który nieprędko się nudzi. Po czterech rozgrywkach gra nadal cieszy i przyciąga, a nie jest to standardem w planszówkach i karciankach.
„Wsiąść do pociągu” to świetny tytuł dla osób z praktycznie każdej grupy wiekowej czy kręgu zainteresowań. Można powiedzieć, że pozycja jest niesamowicie uniwersalna i na tyle prosta, a przy tym odpowiednio skonstruowana, że każdy może się odnaleźć i wymyślić swoją własną taktykę. I to właśnie ta uniwersalność i nieprzesadna prostota sprawiają, że w pociągi gra się bardzo przyjemnie i nie można narzekać na nudę.