„Far Cry: Łzy Esperanzy”
Scenarzysta: Mathieu Mariolle
Ilustrator: Afif Khaled & Salahdin Basti
Tłumacz: Nika Sztorc
Wydawnictwo: Egmont
Cena okładkowa: 59,99 zł (twarda oprawa)
Zasiadając do lektury komiksu „Far Cry: Łzy Esperanzy”, spodziewałem się podobnych odczuć jak po ograniu gry z tej serii, tj. świetnej zabawy, ładnych widoków, potężnej rozwałki oraz, niestety, słabej fabuły. I jeśli ktoś przystępuje do czytania tego tworu z podobnymi oczekiwaniami, wcale się nie zawiedzie, bo taki właśnie jest ten komiks. Całkiem ładny i ciekawy wizualnie, ale przeciętny fabularnie.
Sam komiks jest oczywiście prequelem do gry „Far Cry 6”, której akcja ma miejsce w Yarze, rodzinnym kraju dzisiejszego bohatera. Właściwa opowieść zaczyna się, kiedy to uzależniony od mocnych wrażeń Juan Cortez przylatuje na niestabilną ustrojowo wyspę Santa Costa, na której można wyszczególnić 3 zwaśnione obozy: trzymającą władzę juntę wojskową na czele z Generałem Di Stefano, grupę idealistycznych rebeliantów pod wodzą profesora Purillo oraz bogate elity, które popierają córkę poprzedniego przywódcy kraju – Raquelę Romagnoli.
Niestety cała wyżej wymieniona trójka to bardzo generyczne postacie, które wyglądają jak stworzone od szablonu. Cortez za to błyszczy jak diament, zawsze ma na podorędziu jakiś cięty komentarz, szalony pomysł lub wyjście z niebezpiecznej sytuacji. Jednakże czego można było się spodziewać po tym nałogowym partyzancie, który dodatkowo w całym zamieszaniu chce ugrać dla siebie jak najwięcej? Juan jako mądry człowiek zdaje sobie sprawę, że takie wojny rządzą się swoimi prawami. Nie boi się zagrać nieczysto, żeby wyjść na swoje, dzięki czemu jest on właśnie najjaśniejszą postacią w tym komiksie.
Warto zadać sobie ważne pytanie: „dlaczego człowiek takiego pokroju w ogóle pojawił się na tej wyspie?” Otóż dla najbardziej oczywistej rzeczy na świecie – pieniędzy. Wcześniej wspomniany przywódca rebelii zlecił poczciwemu Cortezowi wyeliminowanie generała, który rządzi w kraju za pomocą terroru. Jako iż Max Purillo jest uważany przez swoich ludzi za proroka i szlachetnego człowieka, nie może on pozbyć się Di Stefano samodzielnie. Do tego celu zatrudnia naszego szalonego najemnika, któremu do pomocy zostaje oddelegowana tytułowa Esperanza. Oczywiście jak się później okazuje, nie wszystko jest takie proste, jakie się wydaje. Końcowy twist fabularny nieźle zaskakuje, przez co sama historia zyskała trochę w moich oczach. Dodać trzeba, iż twórcy przygotowali parę smaczków dla fanów serii.
Co się zaś tyczy rysunków, są one dość nierówne. W całym komiksie przewija się parę ładniejszych scen, natomiast szczegółowość postaci pobocznych lub elementów tła już niestety nie powala. Ogromnym plusem jednak jest gra kolorami i cieniami, dlatego właśnie ona zasługuje tutaj na wyróżnienie. Niejednokrotnie zdarzyło się na łamach tej opowieści, że całość skąpana była tylko w dwóch lub trzech kolorach i muszę przyznać, że wywarło to na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Żałuję, że twórcy nie pokusili się o stworzenie wszystkich scen tylko w paru bazowych barwach, bo sądzę, że wyszłoby to komiksowi na dobre.
Na zakończenie warto dodać, że jest tu sporo brutalności i krwi, przez co młodszy czytelnik może się trochę nie odnaleźć. Podsumowując, „Łzy Esperanzy” nie są na pewno dla każdego, niemniej sądzę, że fanom świata „Far Cry” ta lektura podejdzie do gustu i włączą ją w poczet swojej kolekcji. Przyjemnym dodatkiem na zakończenie komiksu są na pewno szkice koncepcyjne zarówno postaci, jak i co poniektórych kadrów.