„Porcelana. Tom 2: Kostna biel”
Autorzy: Benjamin Read, Chris Wildgoose
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Liczba stron: 128
Cena okładkowa: 57,00 zł
Z komiksem „Porcelana” spotkałam się pierwszy raz przy okazji premiery pierwszego tomu, wydanego w polskiej wersji przez Non Stop Comics. To był ciekawy moment, bo w tym samym czasie przyszło mi czytać i oglądać kilka tytułów, które nawiązywały mniej lub bardziej do baśni o Sinobrodym, mojej ulubionej historii z dzieciństwa. „Sinobrody”, umieszczony na końcu księgi z baśniami, od początku wywoływał we mnie fascynację, głównie dlatego, że była to jedyna z baśni, która umknęła łagodzącym wszystko dłoniom opiekunów literatury dziecięcej. W „Porcelanie” było jednak czuć jedynie lekką inspirację tym tytułem – od którego to wątku komiks odchodzi w drugim tomie.
Mała dorosła i stała się Lady. Po śmierci opiekuna przejęła jego majątek i tajemnice. Jej talent do pracy z alchemią zaklętą w porcelanę rozwinął się, ale, podobnie jak Wuj, Lady odizolowała się od reszty społeczeństwa za murami posiadłości. Ale na zewnątrz wiele się dzieje, nadciąga wojna, a dowodzący armiami, świadomi istnienia porcelanowych istot i ich zalet, nie spoczną, póki nie przekonają bohaterki, by stworzyła dla nich żołnierzy idealnych – nieodczuwających bólu ani strachu. Konfrontacja młodej alchemiczki i pani generał zakończy się po myśli tej pierwszej – niestety, tylko pozornie.
Być może Lady nie jest tak samotna, jak jej poprzednik, być może jest twardsza, odporniejsza, bardziej bezczelna. Ale też ma swoje słabe strony, które szybko zostaną wykorzystane. Podobnie jak Wuj, i ona ukrywa za drzwiami laboratorium bolesną tajemnicę, z którą wiąże się jej niechęć do oddania wojsku choć jednego Porcelana. Bardzo podoba mi się ta nowa Mała, osoba, którą ukształtowały tragicznie doświadczenia i sekret, którego nie może nikomu wyjawić. Jej skomplikowana osobowość co chwila czymś zaskakuje, trudno z nią nie sympatyzować i nie życzyć jej szczęścia. Ale szczęście to coś, na co przyjdzie jej długo poczekać.
Dynamika opowieści w „Kostnej bieli” jest nieco inna niż miało to miejsce w „Dziewczynce”. Historia jest wyraźnie bardziej emocjonalna, mroczniejsza. Tom pierwszy dawał nadzieję, drugi ją odbiera. Zdrada, poświęcenie, wątki autodestrukcyjne – odradzałabym czytanie go osobom, które są wrażliwe na punkcie kwestii związanych z samookaleczaniem. Komiks nie jest może bardzo krwawy, ale nadal jest w pewien sposób subtelnie okrutny – a tego nie spodziewa się może czytelnik, który wyniósł z poprzedniego tomu wrażenie pewnej baśniowości, choć i tam nie brakowało przecież mrocznych tajemnic.
Jeśli jednak lubi się takie historie, a może raczej baśnie, które szybko przestają być ładne, a zaczynają być ponure i okrutne, to „Porcelana” jest pozycją idealną. To mocna rzecz – zaskakuje i wstrząsa tam, gdzie trzeba, angażuje, wciąga, pozostawia w zawieszeniu i z poczuciem niedosytu. Daje trochę moralnych zagadek do przemyślenia, sytuacji bez dobrego wyjścia, mniejszego i większego zła. I ponad wszystko – bohaterkę, która jest silna, ale niepozbawiona słabości, nietuzinkową, o genialnym umyśle, ale też bardzo emocjonalną. A zakończenie – ponownie – szokuje.
Wizualnie jest pięknie. Czysta kreska, wyraźna mimika postaci i stonowane, przygaszone kolory idealnie budują nastrój. Fascynujące są postacie Porcelanów – zupełnie inne, niż gdy wychodziły spod ręki jej Wuja, smuklejsze, bardziej eleganckie. Udoskonalone. Zupełnie nie chce się wierzyć, że tak delikatne i piękne istoty, o niemal ludzkim wyglądzie, mogłyby zostać wykorzystane na wojnie. Z przyjemnością czytałam wstęp autorów, w którym opowiadali o ewolucji postaci Lady – widać, że komiks został naprawdę przemyślany i włożono w jego powstawanie wiele serca.
Wydaje się, że seria zamknie się w trzech tomach, i muszę przyznać, że jestem niesamowicie ciekawa trzeciego. Właściwie każda z dotychczasowych części mogłaby się obronić jako samodzielny komiks, jako że w swoim zakresie zamykają większość wątków, niejako tylko na koniec otwierając drzwi do kolejnej potencjalnej historii. W „Porcelanie” wątki znane z „Sinobrodego” zagrały idealnie z moją ciekawością i zamiłowaniem do mroku ukrytego pod pozorem baśniowości – jeśli masz podobnie, to od razu sięgaj po ten komiks.