Recenzje książek fantastycznych
„Dobro złem czyń - Antologia”
Autorzy: Magdalena Kucenty, Dorota Dobrzyńska, Łukasz Trykowski, Filip Laskowski, Istvan Vizvary, Karolina Cisowska, Maciej Oleszek, Justyna Lech, Sylwia Finklińska
Wydawnictwo: Genius Creations
Liczba stron: 367
Cena okładkowa: 29,99 zł
Kiedy w 2015 roku wydawnictwo Genius Creations ogłosiło start pierwszego ze swoich konkursów literackich, blisko stu pięćdziesięciu młodych (przynajmniej stażem) adeptów pióra zwietrzyło swoją szansę na debiut na fantastycznej scenie, do dnia zamknięcia zbierania prac – 31 października – nadsyłając aż sto siedemdziesiąt osiem tekstów. Jeśli wierzyć wynikom na stronie wydawnictwa, walka była w większości wyrównana, a czoło stawki wyprzedzało resztę o pojedyncze punkty. Wreszcie, po ponad roku, możemy zapoznać się z efektami tych zmagań, odbywających się pod hasłem przewodnim „Dobro złem czyń” – również taki tytuł nosi zbiór dziesięciu wyróżnionych w nich opowiadań.
Pierwszym, co rzuca się w oczy podczas lektury, jest bez wątpienia dość imponująca rozpiętość tematyczna. W zbiorze przeważa przede wszystkim modne ostatnio dystopijne science-fiction (siedem, a nawet osiem na dziesięć tekstów), teksty mocno różnią się jednak sposobami autorów na interpretację motywu przewodniego – jak sugeruje tytuł antologii, był nim wątek osiągania dobra za pomocą mocno dyskusyjnych, nieetycznych metod. Mamy więc opowiadania opierające się na głośnych problemach współczesnej etyki, jak aborcja i eutanazja, klasyczną już problematykę poświęcenia jednego istnienia dla ratowania innego, dziesięciorga innych, a nawet całego porządku społecznego, padnie też pytanie o cenę, jaką jesteśmy gotowi zapłacić za sprawiedliwość.
Zbiór otwiera zwycięski tekst Magdaleny Kucenty – „Algorytm mniejszego zła”. W ponurym świecie przyszłości, gdzie oparta na elektronice cywilizacja runęła wskutek jednej burzy słonecznej, bezlitosna sztuczna inteligencja, Saloma, uważnie obserwuje myśli i uczucia każdego z ludzi za pośrednictwem Nimrodów – biomechanicznych implantów, w jakie wyposażony jest każdy. Agentami Salomy są nadzorcy, ludzie niezdolni do odczuwania emocji. Jeden z nich, główny bohater opowiadania, zostaje obarczony zadaniem odnalezienia Kasandry, młodej kobiety spodziewającej się dziecka – i nakłonienia jej, wszelkimi dostępnymi środkami, do usunięcia ciąży. Jednak to właśnie Kasandra stanowi klucz do rozwikłania zagadki tajemniczych urywków wspomnień, jakie kołaczą się w jego głowie. Mimo interesującej kreacji świata przedstawionego, dobrego warsztatu pisarskiego autorki i interesującego sposobu prowadzenia fabuły, nie podbiło ono mojego serca – być może ze względu na niezbyt głębokie ujęcie tematu.
Kolejne, „Duchy Ziemi Obiecanej” Doroty Dobrzyńskiej, jedno z dwóch moich faworytów w całym zbiorze, przenosi nas na ziemską kolonię na drugim końcu galaktyki. Tytułowa Ziemia Obiecana miała być ratunkiem dla ludzi z umierającej planety, a okazała się śmiertelną pułapką – przybysze z Ziemi już dawno porzucili marzenia o nowej cywilizacji, teraz starając się jedynie pozostać przy życiu. Agnes, główna bohaterka tej historii, ma osobliwy dar widzenia osób zmarłych. Kiedy z pośmiertną wizytą odwiedza ją Katrina Torn, pilot frachtowca obwiniająca Agnes o odebranie jej męża, medium staje się ostatnią nadzieją dziesiątki pasażerów rozbitego statku, zagrzebanych w piaskach na powierzchni planety. Jednak czy butna, egoistyczna pani pilot będzie w stanie poświęcić resztki wspomnień, dzięki którym jeszcze istnieje, aby ocalić swoich pasażerów? Świetnie nakreślone sylwetki bohaterów, wszechogarniający klimat mrocznej space opery, a także niezła historia z przekonującym podwójnym dnem są dokładnie tym, co czyni z tego opowiadania najmocniejszą część tego zbioru.
„Od nagłej i niespodziewanej...” Łukasza Trykowskiego jest lekkim, pisanym nieco z przymrużeniem oka tekstem o przyszłości, w której wielka korporacja odkryła sposób na nieśmiertelność, rozpowszechniła go, a potem... skomercjalizowała śmierć. Tajny agent Watykanu wyrusza z misją, podczas której będzie musiał zaryzykować piekielne męki, aby wyzwolić od wiecznej egzystencji pełnej cierpienia całe miliardy – poprzez znalezienie sposobu na masową eutanazję nieśmiertelnych mimo woli. Opowiadanie jest zdecydowanie lżejsze od swoich poprzedników, miałem jednak wrażenie, że mieszanka elementów poważnych i humorystycznych nieco zaszkodziła jego spójności.
„Kapelusz, garnitur i płaszcz z gabardyny” Filipa Laskowskiego to drugi z moich faworytów tego zbioru. W odległej przyszłości syntetyczny człowiek nazwiskiem Kerkoliac mieszka w Warszawie i trudni się handlem dziełami sztuki. Lukratywne zlecenie od starego antykwariusza, Azdavooda, zmusi go do poszukiwań prawdy o mężczyźnie utrwalonym na portrecie sprzed dwustu lat. Nie chcę zdradzać wiele więcej, dodam więc tylko, że tekst kusi i intryguje niepowtarzalnym klimatem i unikalną wizją świata, jest kapitalny pod względem warsztatu, a zakończenie wprowadza nieco zamieszania i zmusza do tego, by przeczytać całość jeszcze raz – zasługuje na uwagę choćby dlatego, że to sztuczka, która rzadko się udaje.
„Papierowe dusze” są drugim nagrodzonym w konkursie tekstem Magdaleny Kucenty. Ponownie mamy niezłą kreację świata przedstawionego i ciekawą intrygę kręcącą się wokół fali tajemniczych morderstw w futurystycznym świecie, w którym wirtualna rzeczywistość stanowi wygodną nakładkę na tę prawdziwą, ciut mniej piękną i kolorową. Chociaż to dopiero piąte miejsce, czytało mi się je zdecydowanie lepiej niż „Algorytm”, tutaj również jednak brakowało mi czegoś, co wzbudziłoby zainteresowanie losami głównej bohaterki, która faktycznie wydawała się jakby zrobiona z papieru.
„Wkład Własny” Istvana Vizvary wyłamuje się z całej plejady utworów science fiction, serwując nam raczej coś w rodzaju mocno nietuzinkowego urban fantasy. Poważnie – ile znacie opowiadań, w którym główną siłą napędową fabuły jest morderczy ekspres do kawy? Absurdalna fabuła i swobodny, humorystyczny sposób pisania cechujący autora mocno kontrastują z poważną tematyką zawartych w tekście rozważań – a te dotyczą problemów zaskakująco bliskich każdemu z nas. Trudno jest połączyć jedno z drugim w sposób, który sprawiłby, że całość da się przeczytać – stąd moje zdziwienie, że tekst Vizvary zajął dopiero szóste miejsce. Zdecydowanie jest to jedna z najmocniejszych pozycji w zbiorze.
„Sklepik z motylami” Karoliny Cisowskiej jest tekstem co najmniej osobliwym, przepełnionym akcją i zapierającym dech widowiskowością świata przedstawionego. Wyczuwałem tu – może mylnie – pewną inspirację tekstami Jacka Dukaja, szczególnie powieścią „Inne Pieśni”, może za sprawą stylistyki dającej się opisać słowem „arcanepunk”. I chociaż opowiadanie jest dobre językowo i technicznie, wydawało mi się, że szczątkowa fabuła stanowiła tu jedynie pretekst dla efektownego opisu starcia.
Ósmym opowiadaniem w zbiorze jest „Dobra robota” Macieja Oleszka, powrót do science fiction i klasyczna historia dobrego gliny, który zstępuje na złą drogę, aby osiągnąć szczytny cel. Kaprys losu sprawia, że w czasie rutynowej interwencji Thomas Holloway trafia na trop tajemnicy, której odkrycie będzie wymagało od niego coraz większych poświęceń i czynów coraz bardziej ohydnych. Tekst nieźle opisuje to spiralne staczanie się w dół głównego bohatera, ale poza tym ma do zaoferowania nieco naciąganą, niezbyt angażującą fabułę, z której tak naprawdę niewiele zostaje wyjaśnione – nie wiemy, kim tak naprawdę są uczestnicy konspiracji i dlaczego, poza osobistą motywacją w postaci zemsty, główny bohater robi to, co robi.
„Poławiaczka pięknych grzechów” Justyny Lech jest opowiadaniem dużo mniej przyziemnym, balansującym nieco na krawędzi narkotycznego snu, jednak równie niejasnym i enigmatycznym. Dzieje głównej bohaterki, zwiedzającej mroczne zakamarki Warszawy w odległej przyszłości i żywiącej się historiami z życia napotkanych społecznych wyrzutków oparte są może na interesującym pomyśle i mają gęsty, obcy klimat – na mój gust jednak okazały się nieco zbyt pretensjonalne.
Zbiór zamyka „Serendypia kontra skopolamia” Sylwii Finklińskiej, lekka i przyjemna historyjka o detektywie obdarzonym niezwykłym talentem uzyskiwania niezbędnych informacji na drodze... ślepego trafu. Los zetknie go z Wierą – której moce zmuszają wszystkich wkoło, łącznie z nią samą, do mówienia wyłącznie prawdy – i skłoni do poszukiwań jej siostry, Swiety, porwanej przez miejscowy gang. Szybko okazuje się jednak, że z pozoru prosta misja ratunkowa stanowi ledwie preludium do nieco grubszej afery.
„Dobro złem czyń” pozostawiło mnie z mieszanymi uczuciami. Różnie to bywa ze zbiorami opowiadań – częstym chwytem jest stawianie tekstów świetnych w jednym szeregu z zupełnie miernymi, aby te pierwsze jakoś sprzedały te drugie. Tutaj jednak poziom całości jest zaskakująco wysoki – nie ulega wątpliwości, że uczestnicy konkursu dali z siebie wszystko. I chociaż nie wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu, nie sposób odmówić im ani technicznej biegłości, ani tego, że każde z nich ma w sobie coś oryginalnego, nietypowego, nawet jeśli gdzieś wcześniej widzianego, to chociaż przedstawionego w nowym, interesującym świetle. Choćby z tego powodu po nowy zbiór Genius Creations warto sięgnąć – ale nie tylko dlatego. Młodych pisarzy po prostu trzeba wspierać, zwłaszcza tych, którzy mają zadatki na to, by w przyszłości stworzyć coś, czym będzie się zachwycać kolejne pokolenie fantastów.