Recenzje książek fantastycznych
Łukasz Orbitowski - „Wigilijne psy i inne opowieści"
Autor: Łukasz Orbitowski
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 476
Cena okładkowa: 36,90 zł
Łukasz Orbitowski, będący autorem coraz bardziej popularnym i docenianym w ostatnich latach, w swoim dorobku literackim ma naprawdę pokaźną liczbę opowiadań. Część z nich została zebrana w zbiór "Wigilijne psy" i po raz pierwszy wydana w 2005 roku. Tymczasem, po jedenastu latach, w nasze ręce trafia drugie, odnowione wydanie "Psów", wzbogacone o trzy dodatkowe opowiadania i zredagowany przez autora wstęp. Biorąc pod uwagę fakt, że o Orbitowskim wiele ostatnio słyszymy, niejeden czytelnik zobaczywszy "Wigilijne psy i inne opowieści" na półce sklepowej, postanowi po nie sięgnąć i bliżej zapoznać się z autorem. Dobrze jednak zadać sobie pytanie – czy rzeczywiście warto?
"Wigilijne psy" zawierają w sobie jedenaście opowiadań, z których tylko jedno powstało po premierze pierwszego wydania zbioru. Mamy więc do czynienia z dorobkiem artystycznym młodego, dwudziestoparoletniego pisarza, który we wstępie określił samego siebie z tamtego okresu jako "młodego, wściekłego Orbitowskiego", którego jedynym marzeniem było to, "żeby świat spłonął". W rzeczy samej, to właśnie czuje się podczas lektury – że czyta się opowiadania napisane przez młodego, wręcz nieporadnego w swojej niepokorności pisarza.
Oprawa graficzna "Psów" może posłużyć za metaforę jej treści. Na okładce i pomiędzy kolejnymi opowiadaniami widzimy szary, ponury blok mieszkalny. Stanowi on swoiste streszczenie klimatu wszystkich opowiadań zawartych w tym zbiorze – są one osadzone w niepokojącym uniwersum polskich blokowisk, w marazmie ciemnego, brudnego miasta. Czytając "Wigilijne psy", zaglądamy przez okna tych bloków do życia zarówno niezwykłych, jak i zupełnie przeciętnych bohaterów. Znajdujemy wśród nich bardzo nieliczne postacie wzbudzające sympatię i wiele sylwetek, które każdemu kojarzą się raczej nieprzyjemnie – są wśród nich ojcowie topiący szczenięta w rzekach, rewizorzy-mordercy, zaćpani dresiarze i zapici młodzieńcy mający w głowach tylko jedno.
O Orbitowskim mówi się, że prezentuje specyficzny, w pewien sposób niepokojący styl. Trzeba przyznać, że faktycznie jest w tym stwierdzeniu trochę racji – sposób jego pisania jest charakterystyczny. Autor dosyć zręcznie łączy wątki fantastyczne z elementami grozy i czarnym humorem, co nie jest łatwą sztuką. Niepokojący? Zależy od kontekstu oceny. Jeśli weźmiemy pod uwagę samą aurę opowiadań – owszem, niepokoi, ale uczucie to towarzyszy tylko pierwszym dwóm, może trzem opowiadaniom. Potem powszednieje, zaczyna nudzić i irytować powtarzającym się bez końca schematem. Jeśli natomiast uznamy, że proza Orbitowskiego niepokoi, ponieważ wskazuje na czarne chmury zbierające się nad poziomem polskiej literatury współczesnej - ja zgodzę się w pełni i entuzjastycznie przytaknę.
Jeśli rozważacie przeczytanie "Wigilijnych psów", powinniście odpowiedzieć sobie na pytanie, czego oczekujecie. Jeśli interesuje was bardzo ambitna, nasycona licznymi kontekstami kulturowymi pozycja albo jeśli preferujecie bogaty, zawiły styl i lekturę wnoszącą coś do waszego życia – nie jest to książka dla was. Jeśli natomomiast jesteście zwolennikami prostego, okrojonego wręcz pisarstwa i nie przeszkadza wam pewna przewidywalność i schematyczność opowiadań, bardzo zróżnicowanych jakościowo, ale niestety nie treściowo – "Czytajcie. A świat niech spłonie".