Recenzje książek fantastycznych
Michael R. Fletcher - „Bez odkupienia”
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 533
Cena okładkowa: 44,90
Ludzki umysł podatny jest na zaburzenia psychiczne. Chory ma fałszywe pojęcie o świecie, brak krytycznej oceny, obniżony nastrój albo halucynacje. Na przykład zespół Cotarda charakteryzuje się wierzeniem w martwość swojego ciała, a w poszczególnych odmianach schizofrenii występują urojenia i omamy. Wszystko jednak dzieje się tylko w umyśle chorego. A gdyby tak przenieść wyobrażenia do rzeczywistości i ukazać je w formie materialnej? Tego właśnie możemy doświadczyć podczas czytania „Bez Odkupienia”.
Książka Fletchera pokazuje nam historię świata, w którym ważną rolę grają ludzkie złudzenia. Przyjmują one materialną, widzialną formę oraz wypaczają dobrze nam znaną rzeczywistość. Osoby zdolne do kreowania urojeń zwane są Geisteskranken. Fabuła obraca się wokół Morgena – chłopca wychowywanego w przekonaniu, że po Wstąpieniu zostanie bogiem. Jest on rezultatem ostatniego z eksperymentów najwyższego kapłana Geborene Damonen –Koniga, który przez wiele lat starał się zaprojektować boga dla wyznawanej religii. Trudno jest jednak znaleźć w otoczeniu Morgena życzliwą mu osobę. Zwłaszcza, że na Morgena czyha trzech przestępców, którzy mają wobec młodego boga własne plany. Właśnie w tym wypaczonym świecie rozpoczyna się walka z czasem, urojeniami i ludzką moralnością.
Świat Fletchera charakteryzuje się jedną bardzo istotną cechą. Balans pomiędzy dobrem a złem jest w znaczącym stopniu przesunięty w stronę zła. Uczynki niedopuszczalne w naszej rzeczywistości, w książce są na porządku dziennym. Czytelnik stopniowo przyzwyczaja się do tego przesunięcia, co sprawia, że zaczyna lepiej rozumieć rozgrywające się wydarzenia i bohaterów. Na sam koniec można nawet o lżejszych złych uczynkach myśleć jak o dobrych.
Powieści zdecydowanie nie brakuje oryginalności. Pomysł z wprowadzeniem Geisteskranken zmusza nawet zaawansowanego czytelnika do wytężenia umysłu. Nie są to magowie, elfy ani krasnoludy, których jest nadmiar w obecnych książkach fantasy. Ułudnicy, jak brzmi spolszczona nazwa, są dla nas czymś nowym, czego działanie dopiero musimy poznać. Daje to szerokie pole do popisu Michaelowi Fletcherowi, który tworzy w książce relacje pomiędzy człowiekiem a urojeniami.
W interesujący sposób wykreowane zostały postacie. Każda z nich ma unikalny charakter, który przedstawiany jest w sposób nawet odrobinę przesadny. Bohaterowie postępują w zaskakujący sposób, dobrze współgrający z atmosferą urojeń i absurdu. Trudno jest określić, kto reprezentuje zło, a kto dobro, często jedno i drugie miesza się ze sobą w jednej osobie. Dobrym przykładem jest Stehlen – brutalna kleptomanka, podróżująca wraz z Bedecktem i Wichtigiem. Mimo swoich morderczych zapędów żywionych wobec ludzi w otoczeniu, zawsze znajdzie siły na ratowanie swoich kompanów.¬¬¬ Jedynym prawym człowiekiem wydaje się Morgen, który nigdy nie miał kontaktu ze zgniłą rzeczywistością poza świątynią. Jego obecność wprowadza wyrazisty kontrast między dobrem a złem, ujawniający się podczas zetknięcia się krystalicznie czystej osobowości z brudnym światem zewnętrzny.
Niestety ujawnia się to również przez słabszą kreację postaci, reprezentujących główną siłę złą. Pośród tego, co je otacza, nie wydaje nam się tak negatywna, jaka może powinna być. Zarówno Konig, jak i Łowca Niewolników dbają o własne interesy, ścigając chłopca i zabijając lub mamiąc osoby, stojące im na drodze, ale każdy z nich jest ograniczony. Kapłan musi nieustannie uważać na swoje urojenia, które w każdej chwili mogą go pozbawić życia, a Łowca ma pod swoim panowaniem Gehirn, która cały czas traci kontrolę nad swoimi piromańskimi zdolnościami. Brakuje mocnego punktu, który odzwierciedlałby niegodziwość w takim stopniu, jak Morgen czystość.
Autor starał się nie określać dokładnie świata, w którym dzieją się wydarzenia, prawdopodobnie aby nam nie narzucić sposobu myślenia o danym miejscu. Brakowało mi jednak szczegółów otoczenia, dokładniejszego opisu zarówno świątyni, jak i miasta, gdzie dochodzi do starcia pomiędzy porywaczami, a tierantropami.
Muszę przyznać, że byłam zaskoczona całokształtem powieści po jej przeczytaniu. Nie nastawiałam się bardzo pozytywnie do niej, a otrzymałam ciekawą i oryginalną książkę pełną zwrotów akcji. Czytało się ją bardzo przyjemnie, momentami nawet trudno się było oderwać. Polecam „Bez Odkupienia” każdej osobie, która potrzebuje świeżego spojrzenia na fikcyjny świat ukryty między kartkami książki.