Recenzje książek fantastycznych
Michał J. Chmielewski - „Złe”
Autor: Michał J. Chmielewski
Wydawnictwo: Genius Creations
Liczba stron: 306
Cena okładkowa: 29,99 zł
Czym jest zło? Według ogólnych definicji jest krzywdą wyrządzoną drugiemu człowiekowi. Krzywdą celową, dodajmy, zaplanowaną i wykonaną przez osobę doskonale świadomą konsekwencji swoich czynów. W większości przypadków jesteśmy w stanie rozpoznać, kiedy nam bądź w naszym pobliżu dzieje się coś złego. Wpajany nam od dziecka system wartości pozwala intuicyjnie ocenić poszczególne zdarzenia. Zupełnie inaczej bywa z reagowaniem – tu, chociaż sprawa w teorii powinna być prosta, w drogę wchodzi nam cały ogrom komplikacji, od wątpliwości natury prawnej, przez strach, aż do zwyczajnej obojętności, która zdarzenie pozwala zarejestrować, na tym fakcie poprzestając. Czy jednak nie reagując nie stajemy się w jakiś sposób współwinni krzywdy innego człowieka? Czy życie nie przypomni nam kiedyś, że mogliśmy przeciwdziałać złu, ale nie zrobiliśmy nic – dla własnego bezpieczeństwa, wygody, chęci pozostania neutralnymi, wreszcie: cichego poparcia dla sprawcy? Wyrządzone zło wraca, jak twierdzą wyznawcy buddyzmu, zgodnie z prawem karmanu. Szkoda, że często dociera to do nas dopiero wtedy, gdy dochodzi do tragedii.
Baskin to małe miasteczko, a rodzina Jasińskich jest w nim szeroko znana – i obchodzona szerokim łukiem. Iwona i Andrzej, kiedyś szczęśliwe małżeństwo żyjące w domu na uboczu, teraz żyją z dnia na dzień. On – bezrobotny, nałogowy alkoholik, agresywny i przepijający ostatnie grosze, ona – zastraszona, bita gospodyni domowa, próbująca wiązać koniec z końcem. W tym wszystkim trójka dzieci: szesnastoletnia Justyna, dwunastoletni Kryspin i Michał, trzylatek. Ich dom to piekło, z ojcem w roli diabła. Kiedy któryś ze szkolnych kolegów nazywa Justynę „szmatą”, ta postanawia spuścić mu lanie – co, oczywiście, źle się kończy. Dziewczyna, ostatecznie obroniona przez swojego chłopaka, z którym obecnie łączy ją tylko ciąża, będąca wynikiem jednej nocy spędzonej razem na suto zakrapianej imprezie, ma plan. Jako że szkoła jest w stanie zaproponować jej tylko kolejne kary za kiepskie zachowanie i jeszcze gorsze wyniki w nauce, postanawia uciec do Warszawy – z zamiarem ułożenia sobie życia z dala od patologii. Ze sobą chce zabrać tylko jedną osobę - i nie jest nią młody Marcin Witczak. Tymczasem do Baskin przyjeżdża Tomasz Lange – po porażce zawodowej zamierzając zakopać się w rodzinnej okolicy i nabrać sił. Przypadkiem, roztrząsając swoje smutki nad butelką piwa, spotyka Iwonę, która, po kolejnych siniakach zafundowanych przez męża, ucieka na chwilę w samotność. Stara znajomość i odrobina alkoholu rozwiązują języki – a wtedy, po kawałku, dowiadujemy się wszystkiego.
Akcję będziemy śledzić z perspektywy niemal wszystkich bohaterów na przemian – wyjąwszy tylko małego Michała. Najwięcej dowiemy się od Iwony, chociaż jej zwierzenia rozwijają się powoli, stopniowo urozmaicane bieżącymi wydarzeniami będącymi tylko bodźcem do dalszych opowieści. Justyna i Kryspin powiedzą nam, jak jest teraz, w jaki sposób radzą (a raczej – nie radzą) sobie z agresją ojca, problemami w szkole i w starciach z rówieśnikami. Że nie jest łatwo? To mało powiedziane. W tym wszystkim są świadkowie. Tomasz Lange, przegrawszy w starciu z możnymi tego świata i pozbawiony możliwości kontynuowania dziennikarskiej kariery, w koleżance z lat szkolnych, Iwonie, widzi tylko szansę na powrót do łask i temat na reportaż, za nic mając ryzyko, jakie może sprowadzić na jej głowę, publikując jej zwierzenia. Marcin Witczak – stereotypowy napalony nastolatek, próbujący uzyskać względy Justyny, nieświadomy, że i ona w nim widzi tylko narzędzie do osiągnięcia własnych celów. I Krzysztof Lewicki, młody informatyk, nauczyciel w szkole podstawowej, bardzo zainteresowany Kryspinem i chętny do pomocy – oni wszyscy wplątują się w coś, z czego nie do końca zdają sobie sprawę.
Powiedzieć o bohaterach, że są jak znajomi z osiedla, to jak nic nie powiedzieć. Każdy z nich ma swoją opowieść, wszystkich łączy, oprócz wspólnego życia pod batem alkoholika, brak zrozumienia siebie nawzajem. Nie dziwimy się, że Justyna chce uciec, a Iwona nie zgłasza się do organów ścigania w celu ukarania męża – mechanizmy działania ludzi w takiej sytuacji znamy, w większości bardzo pobieżnie, z mediów lub opowieści znajomych. Nieliczni z nas przeżyli coś podobnego na własnej skórze. Dlatego początkowo trudno jest właściwie ustosunkować się do czytanych fragmentów, z których każdy opowiadany jest z innego punkty widzenia – traktujemy je powierzchownie, z nastawieniem na sensacyjną historyjkę z dreszczykiem. Współczujemy Justynie, choć nie pochwalamy jej zachowania – zrozumiemy je w pełni dopiero później. Czujemy sympatię do Kryspina, dzieciaka wykazującego wyjątkowy talent w dziedzinie informatyki – większy, niż się wydaje nauczycielom. Z goryczą śledzimy myśli Langego – czy to dobrze, czy źle, że pojawił się na drodze Iwony? Jedno jest pewne – to wszystko mogło skończyć się inaczej.
Po przeczytaniu tej książki czułam się źle. Już w trakcie wielokrotnie miałam ochotę odłożyć ją, mając wrażenie, że to już za dużo, że więcej nie zniosę, że są jakieś granice, których nie powinno się przekraczać, a właśnie przekroczone zostały. Kiedy konfrontuje się to, co się słyszy, ze szczegółową opowieścią „z pierwszej ręki”, nie sposób nie zauważyć kontrastu. Przejmujemy się tymi zasłyszanymi historiami o ludzkim nieszczęściu bardziej lub mniej, ale żeby zdać sobie sprawę, jak powierzchownie taktujemy coś takiego, trzeba przeczytać „Złe”. Dopiero wtedy będziemy w stanie zrozumieć, że nigdy, ale to nigdy nie powinno się zostawiać spraw własnemu biegowi, że nie reagowanie, gdy komuś obok dzieje się krzywda, to najgorsza rzecz, jaką można zrobić. Jasno dotrze do nas, dlaczego oni nie potrafili sami sobie pomóc, wyrwać się z tego kręgu przemocy. Przerazi nad ogrom złudzeń i wymówek, jakimi przykrywa się mroczną rzeczywistość, a momentu, w którym przestają one działać, wcale nie jest łatwo dojrzeć.
Nie mogę powiedzieć, że każdy powinien przeczytać „Złe”; wiem, że nie każdy da radę. Ogrom okrucieństwa, jaki w niej zawarto, potrafi pokonać nawet tych, którzy uważają się za odpornych. Szkopuł w tym, że trudno tak po prostu nazwać ją fikcją. Baskin może być wszędzie, a rodzina Jasińskich – nosić inne nazwisko, mieć jedno, dwoje lub pięcioro dzieci, mogą żyć w oddaleniu od innych albo tuż za ścianą. Przeczytaj, jeśli myślisz, że ciebie to nie dotyczy – a potem zastanów się, poświęć chwilę na poszukanie informacji o tym, gdzie i w jaki sposób można uzyskać pomoc, dla siebie lub dla innych, wreszcie: zapamiętaj, żeby nie być obojętnym, gdy zdasz sobie sprawę, że zło dzieje się gdzieś blisko ciebie.