Recenzje książek fantastycznych
Ramez Naam - „Crux”
Autor: Ramez Naam
Wydawnictwo: Drageus
Liczba stron: 528
Cena okładkowa: 39,90 zł
Niespełna rok po tym, jak Kaden Lane i współtowarzysze udostępnili nową wersję systemu operacyjnego dla najpowszechniejszego nanonarkotyku świata - Nexus, umożliwiającego bezpośrednie połączenie ludzkich umysłów - świat zmienia się nie do poznania... I z pewnością nie jest to zmiana na lepsze. Front Wyzwolenia Postludzi odkrywa lukę w zabezpieczeniach, która pozwala na przejęcie kontroli nad użytkownikiem Nexusa i zmienienie go – dosłownie! - w chodzącą bombę. Seria zamachów terrorystycznych wywołuje masową panikę i niechęć do tych, którzy dali się zaszczepić. Niepokoje pomiędzy ludźmi i ludźmi 2.0 zaczynają urastać do niebezpiecznych rozmiarów i tylko Lane może je powstrzymać, zanim dojdzie do ogólnoświatowej rzezi. Byłoby to dużo prostsze, gdyby nie fakt, że na Kadena poluje obecnie każda większa organizacja na świecie. Wszyscy chcą dostać klucz do Nexusa – klucz, który ma jedna osoba na Ziemi. Tak można z grubsza przedstawić główny wątek „Crux", drugiej powieści Rameza Naama oraz kontynuacji „Nexusa".
„Crux", podobnie jak wcześniej „Nexus", to science-fiction z prawdziwego zdarzenia i widać to już od pierwszych stron – futurystyczna otoczka nie jest tylko i wyłącznie dekoracją, a konstrukcja świata przedstawionego w utworze jest w zadowalający sposób dopracowana. Wynalezienie nano-narkotyku Nexus było dla świata ważnym i przełomowym wydarzeniem, które wpłynęło na wiele sfer ludzkiej egzystencji, a Naam uznał za konieczne przedstawienie tak wielu jego aspektów, jak to tylko możliwe. Od buddyjskich mnichów korzystających z Nexusa, by wreszcie dotknąć ideału jedności w pustce, poprzez przełomy w terapii różnych schorzeń psychicznych, kończąc na radości rodziców dzieci chorych na autyzm, którzy mogą wreszcie porozumieć się ze swoimi pociechami, otrzymujemy kompletną, spójną wizję świata, w którym bezpośrednia wymiana myśli i uczuć jest nie tylko możliwa, ale wręcz bardzo łatwa. Zaletą jest nie tylko spójność, ale też mocny pozór prawdopodobieństwa – Ramez Naam bazował rozwój technologii w swojej wersji przyszłości na faktycznych odkryciach naukowych, które ekstrapolował na rok 2040. Jakie to odkrycia? Możemy dowiedzieć się tego z bardzo informatywnego posłowia.
Tak szeroka prezentacja świata wymagała wprowadzenia wielu różnorodnych bohaterów, zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych oraz epizodycznych. Zabieg ten powiódł się, choć jak na mój gust tylko częściowo. Różnorodność ta, owszem, jest zaakcentowana dość mocno, a jednak mimo to znaczna większość obsady wydała mi się dziwnie pusta i bezosobowa, zaś dialogi z jej udziałem niedostatecznie charakterne, by przyciągnąć mnie i zaciekawić dalszymi losami postaci. Sprawiło to, że historię w „Crux" śledziło mi się z pewnym trudem, którego nie osłodziły nawet kapitalne zabiegi na polu kreacji świata.
Poza paroma drobnymi szczegółami nie można za to przyczepić się do narracji. Naam bardzo umiejętnie zmienia styl i rytm tworzenia opisów, w interesujący sposób oddając różne stany świadomości towarzyszące bohaterom. Bardzo przekonała mnie scena przesłuchania jednego z nich, kiedy w czasie podtapiania uległy awarii złącza umożliwiające mu kontrolę własnych emocji i zachowanie spokoju – w jednej chwili wyważony tok rozumowania ustąpił miejsca istnemu strumieniowi świadomości pełnemu paniki, wulgaryzmów i urywanych zdań – świetny zabieg. Nieco mniej trafny wydał mi się dialog wewnętrzny autystycznego dziecka, które straciło ojca w czasie nawiązywania z nim łączności przez Nexus – miał w sobie mnóstwo emocji, to prawda, ale sposób prowadzenia narracji bardziej zbliżył go do naćpanej wiewiórki z ADHD niż do osoby cierpiącej na zaburzenia ze spektrum autyzmu, co w moim odczuciu trochę złamało imersję.
Fabularnie mamy do czynienia z całkiem niezłym technothrillerem, aczkolwiek fabuła zdecydowanie potrzebuje trochę czasu, by nabrać tempa – na początku, owszem, dzieje się bardzo dużo, ale wydarzenia te po prostu nie wydają się ze sobą powiązane. Kogoś gdzieś torturują, ktoś ucieka przed ochroną, jest zamach na prezydenta... Ale wszystko to sprawia wrażenie mocno chaotycznego i dopiero na półmetku wyłania się z grubsza spójny obraz tego, o co chodzi. W ogólnym rozrachunku intryga jest niezła, przemyślana, choć nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że napięcie jest pompowane trochę na siłę, a rozwinięcie do momentu, w którym akcja przybiera konkretny kierunek mogłoby być nieco krótsze.
„Crux" to całkiem udana kontynuacja niezłego „Nexusa" i myślę, że fanom pierwszej części mogę go z czystym sumieniem polecić. Z drugiej strony raczej odradziłbym lekturę komuś, kto nie poznał poprzednika – wyłapanie zawiłości i zależności z samego tylko kontekstu wypowiedzi okazuje się w tym wypadku raczej kłopotliwe. Finalny werdykt brzmiałby więc: bez wahania czytajcie „Crux", ale zdecydowanie najpierw przeczytajcie „Nexusa".