Recenzje książek fantastycznych
William Gibson- „Wypalić Chrom”
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 216
Cena okładkowa: 29 zł
William Gibson powszechnie znany jest nam jako ojciec cyberpunku i twórca słowa „cyberprzestrzeń”. Z serii Artefakty pojawiły się już inne utwory autora – powieści, takie jak „Neuromancer”, „Graf Zero” i „Mona Liza Turbo” (Trylogia Ciągu). Teraz do tego grona dołączył zbiór, w którym poznamy krótsze teksty.
„Wypalić Chrom” to krótkie opowiadania, w których autor przedstawia nam swoją wizję przyszłościowego, cybernetyzowanego świata. Na antologię składa się zestaw dziesięciu oddzielnych tekstów. W każdym mamy szansę poznać inny aspekt wizji futurystycznego świata dzięki bohaterom i ich problemom. Dotyczą one zarówno miłości, osamotnienia, jak i sensu życia. Trzeba jednak przyznać, że przyszłość zarysowana w tekstach Gibsona jest ponurą wizją, którą ciężko nam sobie wyobrazić.
Chciałabym najpierw zająć się poruszonymi przez autora dylematami, ponieważ w mojej opinii są one sednem sprawy. Przeczytanie pojedynczego opowiadania skłania nas do refleksji nad naszymi własnymi problemami, które są bliźniaczo podobne do tych zawartych w tekście. Jedynie realia się zmieniają. Autor w bardzo umiejętny sposób przenosi zagadnienie ze znanej nam rzeczywistości w przyszłość i dopasowuje je do dostępnych elementów danego świata. Świetnym przykładem jest „Starcie” napisane wraz z Michaelem Swanwickiem. Deke – główny bohater – dociera do salonu gier, gdzie odkrywa swoje nowe zainteresowanie. W międzyczasie poznaje zdolną studentkę Nance, która pomaga mu wejść w biznes i staje się jego przyjaciółką. Wydaje się, że to opowiadanie jest o wiele bliżej naszej współczesności niż reszta i prawdopodobnie przez to czyta się wszystko o wiele prościej. Autor zadaje nam pytanie dotyczące moralności: „Czy warto używać innego człowieka jako środka?” i pokazuje, jaką cenę trzeba zapłacić za nadużycia. Z kolei w tekście „Zimowy Targ” ważnym elementem jest gomi (z japońskiego: odpady, śmieci), które wykorzystuje się do tworzenia. Czytając to opowiadanie, możemy zacząć rozważać sens i cel życia, a także nasze miejsce oraz znaczenie w świecie. Szarość, spowodowana wiecznie padającym śniegiem, podkreśla tylko wymiar problemu, który na tym tle wydaje się mieć jedynie dramatyczne rozwiązania.
Autor wrzuca nas w treść opowiadań bardzo gwałtownie. Nic nie tłumaczy ani nie wprowadza. Bez żadnej wiedzy stajemy przed surowym bohaterem, wokół którego kręci się fabuła. Jedyne wyjaśnienia oraz opisy, które dostajemy, powstają po drodze – poznajemy je razem z bohaterem. Sądzę, że dzięki temu można wczuć się lepiej w historię. Zabieg ten sprawia, że opowiadanie staje się bardziej uniwersalne i nie trzeba zastanawiać się w jakich dokładnie czasach toczy się akcja.
Ksiażka po raz pierwszy wyszła w 1986 roku, więc oczywistym jest, że czytelnik inaczej odbierze ją obecnie. Jesteśmy z technologią lepiej oswojeni niż wtedy i mamy do niej inny stosunek. Jeśli dodać do tego specyficzny styl autora, opowiadania stają się dość ciężkimi tworami do przebrnięcia, a zwłaszcza te napisane bez współpracy z innymi autorami. Bardzo często musiałam czytać niektóre z nich po dwa razy, aby zrozumieć fabułę, a i tak jestem przekonana, że wiele szczegółów mi umknęło. William Gibson używa rozbudowanych zwrotów opisujących futurystyczne technologie, do których trudno jest się przyzwyczaić i na początku odpychają od lektury. Ma się wrażenie, że trochę „rozmazują” innowacyjne wizje wykreowane przez autora oraz utrudniają nam zrozumienie ich.
„Wypalić Chrom” Williama Gibsona zdecydowanie nie jest lekturą relaksacyjną. Zrozumienie jej wymaga skupienia i pełnego zaangażowania, przez co dla początkujących czytelników literatury science fiction może to być ciężka przeprawa. Jednak zdecydowanie jest ona warta przeczytania, na przykład po to, aby poznać oryginalną wizję autora.