gyo odor smierci

Gyo - Odór śmierci

JPF

Autor: Junji Ito
Wydawnictwo: JPF
Ilość tomów: 1
Cena okładkowa: 44,99 zł


Na wstępie muszę was ostrzeć – „Gyo” to nie jest manga dla ludzi, którzy nie przepadają za horrorami i przesadną obrzydliwością. Jeśli nie możecie znieść smrodu i robactwa, to lepiej uciekajcie jak najdalej od tego tytułu. Natomiast jeśli jest zupełnie przeciwnie i szukacie dobrej pozycji z gatunku horroru, to ta manga was nie zawiedzie. Junji Ito to bardzo specyficzny mangaka i czytając jego historie nieraz zastanawiałam się, skąd ten człowiek bierze pomysły i co sie dzieje w jego głowie.
Para młodych Japończyków – Tadashi i Kaori – spędzają wakacje na Okinawie. W pewnym momencie dziewczyna zaczyna czuć straszny smród. Na początku ani ona, ani jej towarzysz nie zdają sobie sprawy, że pochodzi on od dziwacznego stworzenia – ryby z odnóżami. Kiedy sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli i coraz więcej śmierdzących stworzeń pojawia się na wyspie, Okinawa pogrąża się w chaosie. Tadashi i Kaori uciekają z wyspy i wracają do Tokio. Gdy wydaje im się, że są już bezpieczni, dziewczyna znów czuje ten okropny odór. Cały kraj zalewa fala ohydnych stworzeń.
„Gyo” to tytuł przepełniony obrzydliwością i myślę, że to najlepsze określenie. Przez pierwszą połowę świetnie się czytało, wydarzenia wciągały i odrzucały zarazem. W drugiej połowie zaczęło robić się już trochę zbyt irracjonalnie, autora chyba za bardzo poniosła wyobraźnia, bo w moim odczuciu całość zaczęła tracić sens. Zakończenie też wypadło bardzo przeciętnie wobec tego, jak obiecująco zaczynał się ten tytuł.
Inną kwestią jest rysunek – i tu nie mam żadnych zastrzeżeń. Świetne kadry, bardzo dobrze rozrysowane postacie, robactwo i wszelkie szczegóły. Jest kilka kadrów, które zajmują całe dwie strony i są fenomenalne. Czasem zanim przeszłam do następnej strony zatrzymywałam się na niektórych ujęciach i dokładnie się im przyglądałam. W dodatku wydawnictwo JPF, które wydaje mangi Junjiego Ito na polskim rynku, świetnie się spisało jeśli chodzi o jakość druku – kartki są śnieżnobiałe, a tusz czarny jak smoła, co tylko wspomaga i tak wspaniałą kreskę Junjiego. Obwoluta również jest genialna, mroczna i ze świetnie dopasowaną czcionką tytułową.
„Gyo” to nie jest tytuł idealny pod każdym względem, ale opisana historia jest wciągająca i bardzo dobrze przedstawiona. Nie wzbudza strachu, raczej obrzydzenie, więc jeśli wam to nie przeszkadza, to warto się z nią zapoznać.

Tagged Under