Recenzje mang
Odrodzony jako galareta
Autor: Fuse, Taiki Kawakami, Mitz Vah
Wydawnictwo: J.P.F.
Ilość tomów: 4+
Cena okładkowa: 25,20 zł
Bohater odradzający się w innym świecie to, wydawałoby się, temat bardzo oklepany i trudno znaleźć tytuł, który prezentowałby coś nowego. Jeśli myśleliście, że już nic was nie zaskoczy w mangach z gatunku isekai, to mam dla was dobrą wiadomość – na polskim rynku dzięki wydawnictwu JPF pojawiła się manga „Odrodzony jako galareta”, która nie pozwoli wam się nudzić. Należę zapewne do grona tych niewielu osób, które nie miały przyjemności oglądania anime, więc nie będę porównywała tych dwóch wersji.
Historia zaczyna się dość standardowo – główny bohater umiera nagle w młodym wieku, lecz jego dusza, zamiast znaleźć się w niebie bądź piekle, odradza się w zupełnie nieznanym świecie przypominającym krainę z opowieści fantasy. Jednak nowe wcielenie nie jest mężnym wojownikiem, nie jest nawet człowiekiem. Jak wskazuje sam tytuł, bohater odradza się jako niebieska, płynna substancja. Tak zaczyna się jego przygoda związana z poznawaniem siebie, swoich zdolności oraz nieznanego dotąd świata. Po drodze spotyka wiele istot, które pomagają mu zrozumieć rzeczywistość, w której się znajduje. Już na samym początku swoich przygód poznaje smoka Veldorę, który został uwięziony na wieki w jaskini. Rimuru – bo tak nazywa się główny bohater – jest postacią, którą z pewnością polubicie: zabawny, rozsądny i podejmujący dobre decyzje, dzięki czemu udaje mu się bez szwanku wyjść z wielu nieprzyjemnych sytuacji. „Odrodzony jako galareta” to tytuł, który wyróżnia się przede wszystkim bardzo szybką akcją przeplataną nienarzucającym się humorem. Pierwszy tomik ma zaledwie 240 stron, a nasz bohater przeżywa kilka różnych przygód oraz poznaje wiele nowych stworzeń. Niektóre elementy są bardzo schematyczne, ale zdecydowanie przeważają rzeczy nowe oraz ciekawe.
Prócz ciekawej historii „Odrodzony jako galareta” może również poszczycić się bardzo ładną grafiką. Całość jest starannie narysowana z dobrze zaplanowanymi kadrami. Manga została wydawana w formacie A5, co sprawia, że o wiele wygodniej się ją czyta. Na końcu tomiku zamieszczono krótkie opowiadanie napisane przez Veldorę oraz kilka słów od autora. Część z opowiadaniem jest ciekawie zrobiona – aby móc w pełni swobodnie ją przeczytać, musimy odwrócić tomik tak, jakbyśmy czytali standardową książkę w języku polskim. Jeśli chodzi o stronę techniczną, nie mam nic do zarzucenia. Tłumaczenie jest dobrze wykonane i płynnie się je czyta.
Kiedy sięgałam po ten tytuł, to spodziewałam się głupiutkiej opowieści. Myślałam, że będzie to po prostu idiotyczna historia, która ma celu bawić, ale nie za bardzo jej to wychodzi. Manga „Odrodzony jako galareta” bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Łączy w sobie wszystko to, co najbardziej lubię – szybką akcję oraz humor. Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z tą historią, to gorąco Was zachęcam. Nie będziecie żałować!