Recenzje mang
Bezgłowe rzeźby
Autor: Junji Ito
Wydawnictwo: JPF
Ilość tomów: 1
Cena okładkowa: 44,99 zł
Junji Ito jest dla mnie dość kontrowersyjnym mangaką. Moje opinie na temat jego twórczości są bardzo skrajne. Z jednej strony wprost nie mogłam oderwać się od lektury „Uzumaki”, która zachwyciła mnie klimatem, rysunkami oraz fabułą. „Uskok na górze Amigara” czy „Tomie” również trafiły w mój gust. Z drugiej strony ogromnie rozczarowałam się po przeczytaniu „Gyo”, które według mnie poza obrzydliwością nie miało nic do zaoferowania. Po tej lekturze zrobiłam sobie przerwę od komiksów Ito. Aż do teraz.
„Bezgłowe rzeźby” to siódmy tom z krótkimi opowiadaniami grozy. Jako że tytuł wydał mi się interesujący, a i okładka wyglądała zachęcająco, postanowiłam po raz kolejny sięgnąć po mangę tego autora. Nie jestem w stanie opisać całego tomu, bowiem zawarte w nim historie nie są one w żaden sposób ze sobą powiązane. Każda ma odrębną fabułę oraz bohaterów, są także bardzo zróżnicowane. Znajdziemy tutaj opowiadania, w których, jak to zazwyczaj w horrorach bywa, pojawiają się zombie czy demony, ale nie zabraknie też takich, gdzie główną rolę odgrywają choćby strachy na wróble.
Bardzo chciałabym napisać, że któraś z historii mnie zachwyciła, zapadła w pamięć czy przyprawiła choćby o mały dreszczyk emocji, jednak niestety tak się nie stało. Mimo że każda z historii ma duży potencjał, ponieważ pomysły na fabułę są naprawdę oryginalne, to jednak w trakcie czytania wydawało mi się, że czegoś w niej brakuje. Zakończenia często były oczywiste lub pojawiały się zbyt nagle, zanim akcja na dobre się rozkręciła.
Postacie wykreowane przez Ito często idealnie wpasowują się w klimat komiksu, jednak tym razem byłam już trochę zmęczona, widząc w każdym opowiadaniu podobne twarze. Bohaterowie wydawali mi się bezbarwni, pozbawieni jakiegokolwiek charakteru, przez co po przeczytaniu mangi nie pamiętam ani jednego imienia, które się w niej pojawiło. Nie odczuwałam również żadnych emocji związanych z postaciami: ani im nie współczułam, ani nie kibicowałam, żeby wyszli cało z opresji. Były mi całkowicie obojętne.
Żadne z opowiadań nie było dla mnie straszne. Żadne też nie trzymało w napięciu. Owszem, na początku każda z historii wydawała mi się ciekawa czy tajemnicza, jednak wraz z zbliżaniem się do końca, traciła swój potencjał, a zakończenie okazywało się banalne. Nie chcę jednak nikogo odstraszyć od lektury „Bezgłowych rzeźb”. Sądzę, że każdy powinien wyrobić sobie własną opinię na temat tych opowiadań. Lecz osobiście czuję pewien niedosyt i rozczarowanie po ich przeczytaniu. Myślę, że Junjiego Ito stać na coś więcej.