Recenzje mang
Miecz zabójcy demonów (tomy 1-4)
Autor: Koyoharu Gotouge
Gatunek: akcja, przygoda, fantasy, komedia
Wydawnictwo: Waneko
Liczba tomów: 8+
Cena okładkowa: 22,99 zł
Recenzja została napisana po przeczytaniu 4 tomów
Manga „Kimetsu no Yaiba”, czyli w polskim tłumaczeniu „Miecz zabójcy demonów”, bije rekordy popularności zarówno w Kraju Kwitnącej Wiśni, jak i na całym świecie. Z pewnością lwią część sukcesu zawdzięcza ekranizacji, ale w samej tylko Japonii w 2020 roku kupiono ponad 82 miliony tomów tej mangi, dzięki czemu stała się najlepiej sprzedającym się tytułem w tym czasie. Co takiego kryje w sobie „Miecz zabójcy demonów”, że podbija serca czytelników na całym świecie?
Akcja rozgrywa się w erze Taisho, która przypada na lata 1912-1926. Główny bohater, Tanjirou Kamado, jest zwykłym chłopakiem żyjącym skromnie w górach wraz z mamą i licznym rodzeństwem. Jako najstarszy syn stara się zapewnić swojej rodzinie pieniądze na pożywienie, sprzedając węgiel w wiosce znajdującej się u podnóża góry. Pewnego dnia, wracając rano z wioski, zastaje przerażający widok. Całą jego rodzinę zamordowano z zimną krwią. Jego siostra, Nezuko, nadal oddycha, więc chłopak czym prędzej chce sprowadzić dla niej pomoc. Jednak na jego drodze staje Zabójca Demonów, Giyuu Tomioko. Twierdzi on, że siostra Tanjirou została zamieniona w demona i trzeba ją zabić. Tanjirou stara się obronić jedyną osobę z rodziny, która przeżyła atak. Gdy okazuje się, że Nezuko nie jest typowym demonem, który łaknie ludzkiej krwi, lecz broni swojego brata, Giyuu pozwala jej żyć, ale pod jednym warunkiem: Tanjirou musi zostać Zabójcą Demonów i nie może pozwolić, by Nezuko skrzywdziła jakiegokolwiek człowieka. Od tego momentu celem młodego chłopaka staje się odnalezienie demona, który zamordował jego rodzinę, a my śledzimy podróż młodego człowieka, który zrobi wszystko, by uratować swoja siostrę i przywrócić jej ludzką postać.
Pierwszy tom skupia się głównie na morderczym treningu oraz egzaminie, który Tanjirou musi zdać, by zostać Zabójcą Demonów. Później towarzyszymy mu przy jego pierwszych misjach, podczas których musi zmierzyć się z demonami w prawdziwej walce na śmierć i życie. Poznajemy również innych Zabójców, którzy zdawali egzamin razem z Tanjirou. Pierwszy z nich, Zenitsu, jest płaczliwym chłopakiem, który ma niezdrową obsesję na punkcie małżeństwa. Później, podczas walki z demonem, poznajemy również nieokrzesanego Inosuke, który przez większość czasu nosi wydrążoną głowę dzika. Te dwie postacie zdecydowanie wprowadzają do historii największą dawkę humoru.
Schemat opowieści wydaje się bardzo dobrze znany i oklepany. Główny bohater musi stać się silniejszy, by osiągnąć swój cel. Jednak w przeciwieństwie do wielu podobnych tytułów „Miecz zabójcy demonów” nie jest przeznaczony dla młodego czytelnika. Bardzo często przewija się tu motyw śmierci, ponieważ Zabójcy nie są w stanie uratować wszystkich ludzi.
Jeśli chodzi o wizualną część mangi, to podczas czytania pierwszego tomiku miałam wrażenie, że autor jeszcze nie do końca przyzwyczaił się do rysowania postaci. Wyglądały trochę koślawo, zwłaszcza Tanjirou, ale na szczęście z rozdziału na rozdział prezentowały się coraz lepiej. Od drugiego tomu widać już, że autor osiągnął pewną wprawę. Kreska jest przyjemna dla oka, a mangaka pokusił się o kilka kadrów, w których widać duże przywiązanie do szczegółów – naprawdę robią one wrażenie.
„Miecz zabójcy demonów” wydaje w Polsce wydawnictwo Waneko. Tłumaczenie jest bardzo zgrabne, a wszelkie nawiązania do folkloru czy kultury japońskiej zostały wyjaśnione w przypisach. To, co najbardziej podoba mi się w polskim wydaniu, to okładki – pierwsza, która znajduje się na kolorowej obwolucie, i druga, która kryje się pod nią. Nie zdradzę wam, co się tam kryje – dowiecie się, kiedy sami sięgniecie po tomik, do czego was serdecznie zachęcam, bo naprawdę warto!