Recenzje mang
Leia. Trzy Wyzwania Księżniczki - Tom 1
Autor: Haruichi
Gatunek: Shouen, akcja, przygoda, sci-fi
Wydawnictwo: Egmont
Liczba tomów: 3
Cena okładkowa: 32,99 zł
Recenzja została napisana po przeczytaniu 1 tomu
Kiedy Egmont zapowiedział wydanie mangi ze świata „Gwiezdnych Wojen”, od razu zainteresowałem się sprawą – głównie dlatego, iż uniwersum to rzadko kiedy ma po drodze z taką formą przekazu. Moje nadzieje nie okazały się bezpodstawne, ponieważ owa adaptacja powieści Claudii Gray trzyma poziom.
Pierwszy tom zaczyna się od krótkiej, kolorowej wstawki wydarzeń, które miały miejsce 16 lat przed właściwą historią mangi, a które doprowadziły do tego, iż bliźnięta – Luke i Leia – zostali rozdzieleni na wiele, wiele lat. Po tym wprowadzeniu przychodzi czas na poznanie protagonistki trzytomowej serii. Młoda Leia szykuje się na audiencję, dotyczącą jej żądań do tronu Alderaanu, na której to planecie aktualnie rządzi jej matka, Breha, na wespół z mężem, Bailem Organą. Samo żądanie głównej bohaterki nie gwarantuje tego, iż dostąpi zaszczytu bycia przyszłą królową, ponieważ według tamtejszych praw trzeba na niego zasłużyć. Musi więc przejść trzy ciężkie próby, które udowodnią, że jest godna założyć koronę i przejąć rządy nad planetą.
Na łamach relatywnie krótkiego pierwszego tomu mamy do czynienia z tytułowymi trzema wyzwaniami, które prezentują się całkiem solidnie. Widzimy misję humanitarną na Wobani, która pozostawia po sobie gorzki posmak, kurs wspinaczkowy na różnych planetach pod wodzą dziarskiej Dowodzącej, która ma przygotować bohaterkę do wspinaczki na najwyższy szczyt Alderaanu oraz udział Lei w młodzieżowym senacie galaktycznym pod okiem wielkiego Moffa Tarkina. W ramach tej historii jest nam również dane odwiedzić planety dobrze znane fanom uniwersum, takie jak przepiękny Alderaan, całkowicie miejskie Coruscant czy wyludnione Crait.
Dodatkowo przez mangę przeplata się wachlarz postaci zarówno już przez nas kojarzonych (Amilyn Holdo oraz Wedge Antilles), jak i tych, które zaliczają tutaj swój debiut – a robią to naprawdę dobrze.
Szczerze mówiąc, nie znajdziemy w tej mandze ilustracji, których poziom dopracowania pozostawi nas z szeroko otwartymi ustami, jednakże całość narysowana jest bardzo solidnie. Pojawiło się nawet parę wstawek chibi. Zdarzają się niestety błędy pokroju słabo narysowanych pobocznych postaci w tle lub paru dziwnych cieni, niemniej nie jest to coś, co rzuca się w oczy.
Podsumowując, polecam ten tytuł każdemu, kto lubi zarówno Gwiezdne Wojny, jak i mangi, ponieważ jest to interesująca lektura z dobrymi nawiązaniami do filmów. Dzięki niej możemy zobaczyć, co też księżniczka z Alderaanu robiła przed akcją filmu „Nowa Nadzieja”.