Recenzje mang
Chainsaw Man (tomy 4-7)
Autor: Tatsuki Fujimoto
Gatunek: akcja, komedia, dramat, horror
Wydawnictwo: Waneko
Liczba tomów: 11
Cena okładkowa: 22,99 zł
Recenzja została napisana po przeczytaniu 7 tomów
Manga „Chainsaw Man” zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, a kolejne cztery tomy utwierdzają mnie w przekonaniu, że mam do czynienia z naprawdę dobrym tytułem. Tytułem, który ma jednak problem ze schematyzmem w prowadzeniu fabuły i rozwojem charakterów postaci.
Denji w krótkim czasie przeszedł drogę od żula do profesjonalnego, choć trochę rozwydrzonego zabójcy demonów, stając się jednym z najlepszych w Japonii. Tym samym zwrócił na siebie uwagę najpotężniejszego znanego demona na ziemi – demona broni palnej, zwanego też palniakiem. Skutkowało to kolejną serią pojedynków na śmierć i życie.
O ile pierwsze tomy wprowadzały bohatera w świat łowców demonów, zarysowując jego osobowość i postaci jego sojuszników (bo wrogów Denji pozbywał się na bieżąco), tak kolejne cztery tomy rozwijają istniejące już wątki, dodając przy okazji jeszcze więcej jeszcze potężniejszych sprzymierzeńców i przeciwników.
Rytm mandze nadal nadają starcia pomiędzy łowcami a demonami. Pomiędzy tymi coraz dłuższymi fragmentami czytelnik może odnaleźć trochę wytchnienia w postaci scenek z życia naszych bohaterów pełnych (czasami czarnego) humoru. Tym razem jednak większy nacisk położono na wątki uczuciowe. I mamy tu ukazane dwie rzeczy. Po pierwsze, Tatsuki Fujimoto potrafi tworzyć intymne sytuacje i umiejętnie rozgrywać problemy sercowe Denjiego, który jest już zakochany w swej przełożonej, Makimie. Po drugie, ten bardzo interesujący wątek jest tylko przerywnikiem pomiędzy kolejnymi pojedynkami i nie pomaga znaleźć odpowiedzi na pytanie, czy uczucie wobec tej coraz bardziej podejrzanej kobiety jest tylko młodzieńczym zauroczeniem, czy też czymś więcej?
W ogóle mam wrażenie, że akcja mangi rozwija się tak szybko, że po drodze uproszczeniu ulega nie tylko motywacja bohaterów, ale też obraz świata. Prowadzi to do sytuacji, w której początkujący łowca demonów zostaje wyznaczony jako ten, który pokona najpotężniejszego istniejącego demona, a samo nagłośnienie faktu jego istnienia powoduje, że wszyscy poza Japonią chcą ni stąd, ni zowąd jego śmierci. Taki obrót spraw rodzi u mnie pewne wątpliwości odnośnie do tego, jak bardzo autor przemyślał przedstawione wypadki, a w jakim stopniu idzie „na żywioł”.
W przypadku postaci zaobserwowałem dwie tendencje. Po pierwsze, mamy tu istny wysyp zarówno nowych łowców demonów, jak i samych stworów z piekła rodem. Po drugie, widzimy stagnację w rozwoju już istniejących bohaterów. Dobrym przykładem drugiej tendencji jest Power, która została sprowadzona do roli komediowego przerywnika. Stała się narzędziem – podobnie jak wielu innych wprowadzonych magusów i demonów – do likwidowania słabszych przeciwników. Adwersarze Denjiego są dla nich zbyt silni. Tym niemniej są to często, przynajmniej na pierwszy rzut oka, całkiem interesujące postacie. Mnie z nowych członków 4. Specjalnego Oddziału Demonobójczego najbardziej zainteresował anielski demon. Anielska natura każe mu pomagać ludziom, a demoniczna zabijać. Czasami ten konflikt prowadzi do ciekawych dylematów moralnych.
Grafika to nadal najmocniejsza strona mangi i powód, dla którego warto po nią sięgnąć. Starcia są bardzo czytelnie rozrysowane i kipiące akcją, a projekty demonów cieszą oko mnogością detali. Widać je tym lepiej, że komiks wydawany jest w powiększonym formacie. Co ciekawe, dopiero teraz zwróciłem uwagę, jak nieraz w uproszczony sposób potrafi być rysowana większość ciała Denjiego na tle skomplikowanej demonicznej maszynerii tworzącej jego głowę czy ręce.
„Chainsaw Man” to nadal bardzo wciągająca manga, która nie wychodzi jednak poza ramy gatunkowe. Skupiając się na akcji, stopniowo zmniejsza znaczenie wątków pobocznych dotyczących życia postaci i upraszcza ich motywację przy jednoczesnym wprowadzeniu wielu nowych bohaterów. Wielka szkoda, bo Tatsuki Fujimoto radzi sobie z tymi wątkami bardzo sprawnie. Choć jestem gotów polecić ten tytuł każdemu, kto nie jest przewrażliwiony na punkcie scen przemocy (bardziej intensywnych niż wcześniej), to mam wrażenie, że po prostu mogło być lepiej.