Recenzje mang
Ona i jej kot
Autor: Tsubasa Yamaguchi, Makoto Shinkai
Wydawnictwo: Waneko
Ilość tomów: 1
Cena okładkowa: 21,99 zł
Chyba każdy właściciel zwierzaka wie, jak głęboka może być więź łącząca człowieka ze zwierzęciem. Duża część osób traktuje swojego pupila niczym pełnoprawnego członka rodziny. Nic w tym dziwnego. Po ciężkim dniu spędzonym w pracy, szkole bądź na uczelni nie ma bowiem nic lepszego niż powrót do domu, w którym czeka na nas nasz ulubieniec. Nieważne, czy ma on cztery łapy, skrzydła czy płetwy, posiadanie zwierzaka jest czymś niesamowitym.
Właśnie o tym opowiada manga „Ona i jej kot”. Główna bohaterka Miyu nie radzi sobie z dorosłym życiem. Praca nie sprawia jej przyjemności, a przyjaciółki z lat młodości zakładają rodziny, podczas gdy ona nadal jest samotna. Ma wrażenie, że odpowiedzialność ją przytłacza, nie może znaleźć swojego miejsca, czuje się wyobcowana i zagubiona. Cierpi na depresję. Jej jedynym przyjacielem jest kot i tylko przed nim może się w pełni otworzyć. Kocur faktycznie jest bardzo oddany w stosunku do swojej właścicielki i kocha tak, że poza nią świata nie widzi.
Historia przedstawiona w komiksie obnaża sytuację, w której znajduje się wielu młodych ludzi. Presja wywierana przez społeczeństwo, dotycząca znalezienia dobrej pracy, założenia rodziny oraz odniesienia „sukcesu” powoduje, że żyją w ciągłym stresie, aby sprostać tym wymaganiom. Autorka mangi wskazuje, że jednym ze sposobów na poprawę jakości życia i zmniejszenie codziennego stresu może być znalezienie sobie przyjaciela w postaci zwierzaka. Taki pupil bowiem będzie kochać bezwarunkowo i nigdy nas nie opuści. Ludzie niestety z czasem się zmieniają, ponadto pochłaniają ich codzienne obowiązki, przez które się od siebie oddalają. Sensem życia może być wtedy jakieś hobby, odskocznia od szarości dnia codziennego – dlaczego by nie zwierzę?
Opowieści o kotach i ich właścicielach jest już wiele, dlatego moje wymagania związane z tą pozycją były wysokie. Myślę, że manga „Ona i jej kot” nie do końca je spełniły. Historia bohaterów jest dość oczywista. Zdaje się, że autorka chciała ukazać postać Miyu tak, aby budziła współczucie u czytelnika, jednak u mnie się to nie sprawdziło. Nie czułam żadnej sympatii do tej postaci, przez co manga wydała mi się trochę płytka. Kreska też jest raczej zwyczajna, chociaż niektóre ujęcia kociego bohatera są naprawdę urocze.
Dobrze sprawdziło się w mandze to, że cała historia przedstawiona jest z perspektywy kota. Bohaterkę widzimy oczami jej pupila. Kocur nigdy nie krytykuje jej zachowania, właściwie w ogóle nie ocenia.
Psychologiczne aspekty mangi zdecydowanie przemawiają na jej korzyść. Jednak mnie w komiksie zabrakło trochę tego kociego bohatera, bowiem cała historia skupia się prawie wyłącznie na głównej bohaterce. Myślę, że dodanie odrobiny kocich figli i swawoli sprawiłoby, że manga stałaby się przyjaźniejsza w odbiorze.