mateusz rogalski

Mateusz Rogalski

Rok urodzenia: 27.09.1984
Miasto pochodzenia: Bukówna, wieś na dolnośląskim
Rok pierwszej wydanej książki: 2021

 

 

 

Zapraszam na rozmowę z Mateuszem Rogalskim, z której dowiecie się jakie były początki Samowydawców, jak doszło do powstania cyklu „Obrońcy Ahury”, oraz jakie plany na najbliższą przyszłość ma grupa Samowydawców. Krótkiego wywiadu udzielił także syn Mateusza – Mikołaj, który jest głównym autorem książki „Zamki i Roboty”.

Wywiad

Vivianne: Cześć Mateusz. Wspaniale, że znalazłeś chwilę, aby odpowiedzieć na parę pytań. Szczerze, jest tyle kwestii, które chciałam poruszyć, że miałam ogromny problem, od czego zacząć. Ale spróbujmy może rozpocząć od przedstawienia Cię naszym czytelnikom. Jesteś podróżnikiem, historykiem, handlowcem, autorem, redaktorem oraz ojcem. Z Twojej inicjatywy powstała pierwsza w Polsce internetowa księgarnia, która oferuje dzieła wyłącznie wydane w self-publishingu. Jesteś także prezesem Polskiego Stowarzyszenia Autorów Niezależnych „Samowydawcy”. Czy coś pominęłam?

Mateusz: No tak, trochę się tego nazbierało przez ostatnie dwa lata. Dodałbym jeszcze, że jestem redaktorem naczelnym e-czasopisma „Daję Słowo”, redaktorem trzech już antologii Samowydawców i chyba mogę śmiało powiedzieć, że jednym z głównych organizatorów Festiwalu Książek w Płocku. Odbędzie się on pod honorowym patronatem Prezydenta Miasta, na które Samowydawcy wszystkich serdecznie zapraszają. I oczywiście, chyba najważniejsze, jestem autorem cyklu „Obrońcy Ahury” oraz współautorem bajki „Zamków i Robotów”. Drugim współautorem tej bajki jest mój 5-letni syn.

V: Zanim przejdziemy do tematów literackich, chciałabym zapytać o Twoje podróże. Który zakątek świata był najdalszym, jaki odwiedziłeś? Czy zderzenie z którąś z kultur sprawiło, że – mówiąc kolokwialnie – czegoś już nigdy „nie odzobaczysz”?

M: Podczas podróży po Indiach praktycznie codziennie widywałem rzeczy, których nie da się „odzobaczyć”. Jeden kraj, a tak wiele kultur. W dodatku tak różnych od naszej, europejskiej. Spędziłem tam niezapomniane 6 tygodni, podróżując pociągami, autobusami, tuktukami, słoniami, i czym się tylko dało. Gwarantuję, że w kilka przeżytych tam przygód, chociażby w mistycznym Varanasi, nigdy byś mi nie uwierzyła.

V: Jesteś autorem cyklu „Obrońcy Ahury”. Co było inspiracją do napisania powieści?

M: Świat Ahury został stworzony w Legnickim Klubie Fantastyki „Gladius” podczas kilkuset godzin przegranych na sesjach RPG. Jak mawia klasyk: „Pisałem sam, ale dyktowało wielu”.

V: Jak już wspomnieliśmy, jesteś założycielem grupy „Samowydawcy”. Powiedz, jaka jest geneza zarówno stowarzyszenia, jak i księgarni? Skąd pomysł na taką działalność?

M: To akurat bardzo często zadawane pytanie. Sklep Samowydawcy.pl powstał z potrzeby, którą ma każdy Samowydawca w tym kraju, a która spowodowana jest ograniczonym dostępem do dystrybucji i drakońskimi prowizjami u hurtowników. Natomiast stowarzyszenie to kolejny krok na drodze rozwoju społeczności samowydawczej. W ten sposób staramy się wspólnie wspierać i promować.

V: Co było najpierw: pierwszy tom „Obrońców Ahury” czy działania związane z „Samowydawcami”?

M: Najpierw napisałem „Obrońców Ahury” i to właśnie ich powstanie wymusiło założenie sklepu Samowydawcy.pl. Tak jak mówiłem wcześniej – po napisaniu i wydaniu książki każdy autor musi się zastanowić, jakimi kanałami będzie ją rozprowadzał.

V: Ilu pisarzy jest obecnie zrzeszonych pod marką „Samowydawców”? W jaki sposób autorzy – będący self-publisherami – mogą nawiązać współpracę?

M: Obecnie jest ich ponad 130. Każdy, kto jest zainteresowany współpracą z nami, powinien napisać na Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Staram się możliwie szybko odpowiadać na wszelkie zapytania zarówno dotyczące samowydawców, jak i samowydania. Wiele osób wciąż się zastanawia, którą drogą pójść ze swoimi książkami, i takich pytań mam najwięcej. Z góry proszę o cierpliwość, bo otrzymuję kilkanaście maili dziennie z zapytaniami: co, gdzie i jak wydać.

V: Self-publishing kontra tradycyjne wydawnictwa. Co spowodowało, że wybrałeś tę pierwszą opcję?

M: Myślę, że dla osób takich jak ja jest to jedyna słuszna droga. Samowydanie nie jest dla każdego, to prawda. Powtórzę to po raz kolejny:

Bycie samowydawcą to naprawdę ciężki kawał chleba! Początkowo to dodatkowa praca na pełen etat, ale to najlepsza pajda, jaką w życiu jadłem.

Jeśli ktoś chce pisać książki i nie umie, nie chce bądź nie potrafi zajmować się ich sprzedażą, promocją, dystrybucją – niech idzie do wydawnictwa, tam będzie mu wygodnie. Jeśli jednak, ktoś chce żyć z pisania, nie lubi, gdy mu się mówi, co jest trendy, co należy umieścić w książce, aby ta się sprzedawała i od początku do końca chce mieć wpływ na to, jak jego książka ma wyglądać, to koniecznie musi zostać Samowydawcą. Zauważ, że coraz więcej rozpoznawalnych autorów z dorobkiem literackim odchodzi od wydawnictw i zostaje samowydawcami. Okazuje się, że w dzisiejszych czasach wydawnictwo nie jest większości autorom do szczęścia potrzebne, a zatem, po co im płacić, skoro wszystkimi tymi rzeczami można pokierować samemu?

V: Warto, a nawet należy, wspomnieć, że wspólnie z innymi Samowydawcami stworzyliście darmowy internetowy kwartalnik „Daję Słowo” oraz jego dziecięcy odpowiednik „Daję Słówko”. Opowiedz, co można przeczytać w tym czasopiśmie? Na co mogą liczyć dorośli czytelnicy, a na co dzieci i skąd można je pobrać?

M: „Daję Słowo” to e-kwartalnik, który wymyśliłem wraz z Moniką Litwinow, Izabelą Redesiuk i Anią Cichosz. Później dołączył do nas Janusz Muzyczyszyn, a obecnie także Magdalena Gumowska. Te osoby tworzą redakcję czasopisma i w pełni ponoszą odpowiedzialność za to, co się w nim znajduje. A znaleźć tam można wiele! Zarówno felietony o tematyce okołoliterackiej, recenzje książek, sprawozdania z imprez, opowiadania, a także rousty literackie. Pierwszy roust w wykonaniu Leszka Bigosa i Marcina Halskiego cieszy się niezwykłą popularnością wśród prenumeratorów. Muszę się pochwalić, że sam namówiłem Agatę Kasiak na napisanie dla nas powieści fantasy, którą teraz udostępniamy we fragmentach. To jest naprawdę prawdziwa gratka dla fantasolubów.

„Daję Słówko”, to dodatek, na którym mi osobiście zależało. Przeznaczony jest dla młodszego czytelnika. Znajdziemy w nim bajki, felietony dla przedszkolanek i nauczycielek oraz gry i zabawy.

Tworząc ten e-kwartalnik, chcieliśmy dać czytelnikowi coś, czego już od dawna nie widzieliśmy na polskim rynku wydawniczym. W zamiarze jest to czasopismo dla tych, którzy interesują się literaturą wszelaką, oraz wszystkim tym, co jest z nią powiązane. Każdy mól książkowy znajdzie tu coś, co przypadnie mu do gustu.

„Daję Słowo” wraz z dodatkiem można za darmo pobrać ze strony czasopismodajeslowo.pl.

V: Ilekroć widujemy się na różnego rodzaju imprezach, zawsze bije od Ciebie pozytywna energia. Odnoszę wrażenie, że spełniasz się w tym, co robisz i czerpiesz z tego ogromną satysfakcję. Tak jest faktycznie czy może jestem w błędzie?

M: Cieszę się niezmiernie, że to widać. Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi. Zauważ, że w przeciwieństwie do innych wystawców na targach/festiwalach/kiermaszach my – Samowydawcy, sprzedajemy swoje własne produkty. Jaramy się jak pochodnie, mogąc porozmawiać z potencjalnymi klientami o naszej twórczości. Uwielbiamy zarówno te pozytywne komentarze i reakcje na nasze książki, jak i te negatywne – o ile są kreatywne. Ja sam po targach – które niekiedy trwają cztery dni, a każdego dnia stoję na nogach po dwanaście godzin – jestem tak pozytywnie naładowany, że od razu po powrocie do domu siadam i działam. Jestem dumny i niezwykle zadowolony z faktu, że od pewnego czasu mogę nazywać siebie pisarzem, bo z tego właśnie żyję i się utrzymuję. Nie wyobrażam sobie obecnie bardziej satysfakcjonującej formy spędzenia życia.

V: Cykl „Obrońcy Ahury” został określony mianem powieści ADHD. Faktycznie można odnieść takie wrażenie przez wartką akcję z udziałem charakternych bohaterów. Cały czas coś się dzieje. Jednak opisujesz przygody w taki sposób, że pomimo tego całego zgiełku jest w tym też porządek i równowaga. Warto wspomnieć, że „Obrońcy Ahury” to cykl, którego bazą jest sesja RPG, którą rozegrałeś w Legnickim Stowarzyszeniu Fantastyki „Gladius”. Czy sesja była tak samo nabuzowana i przesiąknięta akcją, jak przygody opisane w książkach?

M: Nawet nie wiesz, jak mi miło słyszeć taką opinię, dziękuję. Ale z przykrością dla moich czytelników muszę stwierdzić, że nie. Sesja była znacznie lepsza. A to dlatego, że – jako gracz – osobiście uczestniczyłem w każdej z tych przygód. Nie tylko w wyobraźni, jak to teraz może zrobić czytelnik moich powieści. Sesje RPG to przede wszystkim emocje wynikające z relacji z innymi graczami. To dzięki nim każdy gracz może godzinami opowiadać o swoich sesyjnych przygodach, zupełnie jakby wydarzyły się one naprawdę. Z osobami, które wraz ze mną należały do drużyny „Obrońców Ahury”, po dziś dzień utrzymujemy przyjacielskie kontakty. Każdy z graczy tworzących drużynę wcielał się w rolę całym sobą. Podczas każdej sesji na te kilka, czasami kilkanaście godzin, wszyscy przenosiliśmy się do Ahury. Nigdy tego nie zapomnę.

V: Pozostańmy jeszcze przez chwilę przy wspomnianej sesji RPG. Powiedz, ile osób łącznie brało udział w rozgrywce, na jakim systemie była ona oparta i ile czasu Wam zajęła?

M: „Obrońcy Ahury” to powieść napisana na podstawie sesji RPG rozgrywanych w systemie „Krew”. Jest to autorski system, który w Legnicy jest ogrywany od ponad dwudziestu lat. Kampania „Obrońców” trwała ponad rok, przy regularnym spotykaniu się w każdy czwartek, co dzisiaj wydaje się praktycznie nie do pomyślenia. Podstawę drużyny prowadzonej przez MG Jerza, stanowili: Jola, Ewelina, Aneraz, Raven, Młody i ja. Jednak przez cały ten czas, przewinęło się kilku jak nie kilkunastu graczy, którzy dochodzili do nas na chwilę, na prośbę MG, aby odegrać jakieś znaczące postacie. Jeszcze teraz, na samo wspomnienie tamtych sesji, czuję niezdrowe podekscytowanie.

V: W ilu tomach planujesz zamknąć cykl i kiedy można się spodziewać kolejnej części?

M: „Obrońcy Ahury” od początku mieli być trylogią. Trzecią i ostatnią część planuję wydać w 2024 r. Jednak już teraz wiem, że powstanie kilka innych książek niepowiązanych z „Obrońcami”, ale rozgrywających się w tym świecie.

V: „Obrońcy Ahury” to nie wszystko. Jesteś współautorem zbioru fantastycznych opowiadań „Zamki i Roboty”. Jak do tego doszło, że napisałeś książkę wspólnie ze swoim zaledwie 6-letnim synem?

M: Pięcioletnim. Mikołaj, kiedy wymyślał te bajki, naprawdę miał pięć lat, ale wydałem je gdy miał ich już sześć. Z Mikołajem często opowiadamy sobie przed snem tzw. tematy, czyli różne ciekawe historie. Początkowo były to opowieści z mojego dzieciństwa, ale gdy te się skończyły, wymyślaliśmy coś na zmianę. I właśnie cztery z historii wymyślonych przez Mikołaja tworzą bajkę „Zamki i Roboty”. Słuchając ich, byłem pod wielkim wrażeniem wyobraźni mojego syna. Naprawdę na wiele z tych pomysłów w życiu bym sam nie wpadł.

V: „Zamki i roboty” to także przepiękne, kolorowe ilustracje. Mnie momentami trudno było skupić się na treści, bo nie mogłam oderwać oczu od tych pięknych rysunków. Mieliście z Mikołajem jakiś wpływ na to, jak będą wyglądać grafiki? Czy jest to wyłącznie interpretacja ilustratorki?

M: Całkowicie zaufałem Renacie Rusinowicz, która odpowiada za wszystkie te cudowne ilustracje. Muszę przyznać, że efekt końcowy przerósł moje oczekiwania. Renata wykonała kawał fantastycznej roboty. Mogę wam jedynie zdradzić, że to nie koniec naszej współpracy i jej wkładu w „Zamki i Roboty”.

V: Z okładki dowiadujemy się, że nie jest to Wasza ostatnia wspólna książka. Czy są już jakieś plany odnośnie części drugiej?

M: Mikołaj, gdy tylko zobaczył próbny wydruk książki, od razu stwierdził, że będzie kontynuacja. Niestety będzie ona musiała poczekać do momentu, kiedy wydam ostatni tom trylogii „Obrońcy Ahury”. Chyba…

V: Mateusz, jeśli nie masz nic przeciwko, to Tobie na razie podziękuję za rozmowę i chciałabym kolejne pytania skierować do Twojego syna – Mikołaja. 

M: Pytaj.

V: Cześć Mikołaj, bardzo się cieszę, że odpowiesz na kilka pytań. Czyim pomysłem było napisanie pierwszej części zbioru bajek?
Mikołaj: Moim. To był mój pomysł. Jak wymyślaliśmy z tatą różne tematy do zasypiania, ja wymyśliłem te śmieszniejsze i tata stwierdził, że je spisze.

V: Wszystkie bajki sam wymyśliłeś? Tata je tylko spisywał czy troszeczkę podpowiadał?
Mikołaj: Trochę podpowiadał, ale tylko w letniej bajce, tej z Oszo. Resztę ja sam wymyśliłem.

V: Która bajka jest Twoja ulubioną i dlaczego właśnie ta?

Mikołaj: Zima z „Kosteczką” i jesień z „Dynią-Strazynią”. To moje ulubione superpostacie. Mają ekstremalne przygody.

V: Ile czasu zajęło Tobie i tacie napisanie pierwszej części bajek?

Mikołaj: Ja wymyśliłem wszystko szybko, „na jesień”, ale tata pisał aż do wiosny.

V: Co sądzisz o ilustracjach, które znalazły się w Waszej książce?

Mikołaj: Megafajnie zrobione. Ale mam już pomysł, jak ulepszyć tą bajkę i tata powiedział, że dzięki temu będzie jeszcze lepsza.

V: Wiadomo już, że wspólnie z tatą napiszecie drugą część bajek, możesz troszeczkę uchylić rąbka tajemnicy, jakie są Twoje pomysły na kolejne fantastyczne bajki?

Mikołaj: Właśnie myślę nad dwiema kolejnymi. Ale nie mogę jeszcze nic powiedzieć, bo nawet tata ich nie zna. Czekam, aż będzie miał czas, by pisać, i wtedy mu wszystko opowiem.

V: Mikołaj, bardzo Ci dziękuję za odpowiedzi. Mam nadzieję, że kiedyś się znowu spotkamy i że dostanę od Ciebie autograf. Życzę Tobie wszystkiego fantastycznego i czekam niecierpliwie na kolejne bajeczne opowieści.

Mateusz, Tobie także niezmiernie dziękuję za poświęcony czas i wyczerpujące odpowiedzi. Ostatnie słowa należą do Ciebie i do Mikołaja.

Mikołaj: Ja zachęcam do bajki, bo jest megasuper i każdemu się spodoba.

Mateusz: Mnie nie pozostaje nic innego, jak podziękować za wywiad i świetne pytania. Wszystkich chętnych do zapoznania się z naszą twórczością odsyłamy do sklepu Samowydawcy.pl.

Wydane dotychczas pozycje (w chwili publikacji wywiadu):

  1. Obrońcy Ahury. Pasowanie
  2. Obrońcy Ahury. Przepowiednia
  3. Zamki i Roboty

Współudział w antologiach:

  1. Własna ścieżka
  2. Ślady na śniegu
  3. Opowieści przy ognisku
Tagged Under