Rafał Dębski
Rok urodzenia: 1969
Miasto pochodzenia: Oleśnica
Rok pierwszej wydanej książki: 2005
Słowiańskie bestie, dawne wierzenia, nowa religia i bezwzględna polityka – to wszystko można znaleźć w finale Trylogii Piastowskiej Rafała Dębskiego. Przy okazji premiery „Miłości Bogów” rozmawiamy z autorem o historii, o dynastii Piastów i o tym, jak wiele zostało z dawnych Słowian w nas samych.
Arkady Saulski: Po ponad 10 latach otrzymamy wreszcie finał trylogii zapoczątkowanej powieścią „Kiedy Bóg Zasypia”. Historia, batalistyka, ale i horror – dlaczego akurat w taki sposób zdecydował się Pan opisać historyczne wydarzenia z czasów piastowskich? Czy historie opisane w powieściach istotnie były tak… mroczne?
Rafał Dębski: Historia tamtych czasów jest znacznie bardziej mroczna, niż to ukazują moje powieści. Okropieństwa, jakich dopuszczano się w czasie buntu po śmierci Mieszka Lamberta, są trudne do opisania, podobnie jak zbrodnie czeskich najeźdźców, a niecały wiek później – żniwo buntu palatyna Awdańca. Paradoksalnie, poczwary i upiory, które dokonują krwawego dzieła na kartach książek, łagodzą znacznie straszliwy obraz ludzkiego okrucieństwa. Naturalistyczne oddanie rzeczywistości z pewnością odrzucałoby większość czytelników.
Ale jest też inna strona tego medalu. Osobiście najchętniej opisałbym tamte czasy w powieści stricte historycznej. Problem w tym, że polską historią nikt nie był wówczas zainteresowany – zresztą do dzisiaj z tym marnie –, i jedynie Fabryka Słów chciała zaryzykować z taką materią. Automatycznie musiałem więc włożyć „Kiedy Bóg zasypia” w kanon fantastyczny. Po latach stwierdzam, że nie zaszkodziło to jednak opowieści, a może wręcz przeciwnie.
AS: Czytając Pana książki wchodzące w skład „Trylogii Piastowskiej”, można odnieść wrażenie, iż jest Pan wobec niektórych władców z tej dynastii niezwykle krytyczny. Czy ów ród był istotnie tak brutalny i bezwzględny, jak Pan to przedstawia?
RD: Zaraz krytyczny! Jeśli chodzi o Piastów, cierpię na to samo schorzenie, które dotknęło Pawła Jasienicę. A zatem uważam ich za ród srogi i okrutny. Potrafili być straszni, krwawi, wiarołomni, a przy tym niekiedy zachowywali się wręcz tchórzliwie. Ale to właśnie oni stworzyli Polskę, to ich starania zlepiły ją później w całość po prawie dwóch wiekach rozbicia dzielnicowego. Byli też szaleńczo odważni, szlachetni, skłonni do poświęceń w imię racji stanu.
I tak, jak Paweł Jasienica, kocham tych skurczybyków całym sercem!
A że o takim Krzywoustym sądzę swoje, to inna sprawa. Zasłużył – i jego akurat nie lubię, chociaż umiem bezstronnie docenić genialny cynizm niektórych jego poczynań, jak choćby zwabienia przyrodniego brata niby w pokojowych zamiarach i wydarcia mu oczu. Nie zabójstwo, bo przecież Piast nie powinien zabijać Piasta, tylko okaleczenie. A że potem tak pielęgnowano konkurenta do książęcego diademu, że zmarł? Cóż, wola Boska. Zresztą, nie tylko on miał takie sprawki na sumieniu, do podobnych podstępów nie uciekali się też jedynie nasi władcy. Jeśli się spojrzy na historię Europy, był to raczej proceder niż jakieś niechlubne wyjątki. Niemniej, właśnie Krzywoustego uważam rzeczywiście za najgorszego z Piastów – oczywiście tych sprawujących władzę nad całym krajem (bo z mojego wyklinania na takiego Konrada Mazowieckiego można by spory gmach zbudować). Ale i tak wolę tego Bolka krzywoprzysięzcę od chociażby Zygmunta Wazy i w ogóle całej szwedzkiej dynastii. Co robił, to robił, ale zawsze starał się budować i umacniać państwo. Tamci zaś wiecznie spoglądali łakomie za morze, a nie jak Krzywousty – na morze. Ten kierunek jego polityki, to znaczy dążenie do umocnienia się nad Bałtykiem, uważam za bodaj najbardziej wartościowy.
AS: W trylogii silnie obecny jest motyw dawnych, prasłowiańskich wierzeń. Chciałem zapytać o rzecz następującą – ile z tych dawnych rytuałów, zwyczajów, wierzeń przetrwało, Pana zdaniem, do współczesności? Czy istotnie odcięliśmy się od dawnych, słowiańskich korzeni? A może są one jednak obecne w naszym życiu, zwyczajach, świętach?
RD: Oj, można się zdziwić, ile dawnych zwyczajów tkwi w naszych na wskroś chrześcijańskich obrzędach. Chociażby święcenie jajek. Jajko to przecież symbol witalności. Czy chrześcijański? Skąd – uniwersalny. A te wszystkie Matki Boskie Zielne i w ogóle nabożeństwo dla matki? Czy to chrześcijaństwo? Przecież przedstawienia Maryi z Dzieciątkiem to istny kult Izydy, a na Słowiańszczyźnie kobieta również była otaczana szczególną czcią. Takich przykładów jest wiele. Kościół chrześcijański był na tyle mądry, żeby te najbardziej zakorzenione zwyczaje i wierzenia wchłaniać, a nie zwalczać za wszelką cenę. Etnografowie potrafią godzinami opowiadać o pozostałościach pogańskich w wierzeniach chrześcijańskich.
We wszelkich kulturach, w tym słowiańskich, krzyż jest symbolem solarnym, znakiem życia i nadziei. Dzisiaj o tym zapominamy, ale przecież z jakiegoś powodu tak naturalnie przyjął się również wśród naszych przodków. A nie były to grzeczne owieczki. Prędzej grzeszne. Już za Chrobrego wybuchały bunty przeciw nowej wierze. Tyle że krwawy Bolesław miał na tyle mocy, aby je tłumić bez większego wysiłku i hałasu na cały świat. Z kolei powstanie po śmierci jego syna jest mocno przeceniane jako tak zwana „reakcja pogańska”. To był raczej bunt możnowładców, którym nie odpowiadała silna władza królewska lub książęca, ale ruchawka najwyraźniej wymknęła się spod kontroli. No i czeski Brzetysław skorzystał wtedy z okazji, żeby nam całkiem sporo urwać.
Niemniej, kulty pogańskie istniały przez długi czas po ochrzczeniu zarówno Polski, jak i Rusi. U naszych wschodnich sąsiadów można mówić o reakcji pogańskiej tlącej się grubo ponad sto lat. Historycy mówią nawet o stu osiemdziesięciu.
AS: Na koniec chciałem zapytać o „Miłość Bogów” – czego mogą się spodziewać czytelnicy po tym finale cyklu? Czy będzie to historia równie mroczna, jak pozostałe, a może na finał pozwolił sobie Pan na wpuszczenie do nich nieco światła?
RD: Ta część jest nieco inna od poprzednich. Dzieje się bowiem nie w Polsce, lecz na terenie Saksonii, w której znalazł schronienie Władysław Wygnaniec po przegranej wojnie domowej. Jest on zresztą jedną z głównych postaci dramatu. Różnica polega również na tym, że wprawdzie odwołuję się do faktów historycznych, ale tylko w reminiscencjach. Główna oś fabuły nie ma nic wspólnego z autentycznymi wydarzeniami, za to mocno wyeksponowałem tło obyczajowe – życie zarówno wysoko urodzonych, jak i chłopów, panujące między nimi stosunki, a przede wszystkim: nabierające rozpędu obyczaje rycerskie, w tym szczególnie miłość dworską.
Co nie znaczy, że nie jest krwawo, bo jest – i to chwilami nawet chyba bardziej okrutnie niż we wcześniejszych tomach.
A jeśli chodzi o nieco światła? Uchylę rąbka tajemnicy. Dominika Repeczko, moja agentka i ulubiona redaktorka, wyrzucała mi nieraz daleko posunięty szekspiryzm rozwiązań fabularnych, dotyczących przeżywalności postaci dramatu. Dlatego, aby zrobić jej przyjemność, w „Miłości bogów” zrobiłem coś w rodzaju happy endu. Jak Dominika stwierdziła, popełniłem rzeczywiście „tylko coś w tym rodzaju, ale dobre i to”.
I jeszcze jedno. Wszystkie części trylogii spina jedna postać – moja ukochana bogini Wiłła. Tutaj ponownie występuje w towarzystwie wilka, jako że uwielbiam wilki. Co nie znaczy, że czytelnicy poprzednich części nie spotkają innych starych znajomych. Aczkolwiek, podobnie jak drugi tom, również ten można przeczytać bez znajomości poprzednich historii, bo mimo pewnych nawiązań, każda opowieść stanowi kompletną, zamkniętą całość.
Wydane dotychczas pozycje (w chwili publikacji wywiadu):
Pojedyncze powieści:
- Łzy Nemesis
- Czarny Pergamin
- Przy końcu drogi
- Gwiazdozbiór kata
- Kiedy Bóg zasypia
- Wilki i Orły
- Słońce we krwi
- Zoroaster. Gwiazdy umierają w milczeniu
- Światło cieni
- Kamienne twarze, marmurowe serca
- Łuna za mgłą
- Ramię Perseusza
- Jadowity miecz
Cykl „Wilkozacy”:
- Wilcze prawo
- Krew z krwi
- Księżycowy Sztylet
Cykl „Rubieże Imperium”:
- Kraniec nadziei
- Żar tajemnicy
Cykl o komisarzu Wrońskim:
- Labirynt von Brauna
- Żelazne kamienie
- Krzyże na rozstajach
Cykl „Żelazny kruk”:
- Wyprawa
- Szalony mag
Zbiory opowiadań:
- Pasterz upiorów
- Serce teściowej
Źródło: Wikipedia