XIV edycja krakowskiego konwentu mangi i anime – Magnificon, odbyła się 27-29 maja 2016 roku. Była to również piąta odsłona wersji EXPO tego wydarzenia. Odwiedziły ją 3632 osoby, nie licząc obsługi (helperzy, organizacja itd.). Jest to jeden z najwyższych wyników jeżeli chodzi o konwenty mangowe w Polsce i najwyższy w roku 2016! Czyni to Magnificon EXPO 2016 największym konwentem mangowym roku! Czy warto było przyjechać i co oferowała grupa MiOhi? Spróbuję odpowiedzieć i opisać to, co widziałem.

Późne początki

identyfikatory konwentu Magnificon EXPOAkredytacja miała zostać otwarta o godzinie 17:00 w piątek, jednak już około 12:00 pojawili się pierwsi czekający. Wiem, ponieważ sam z braku lepszych zajęć przyjechałem o wiele wcześniej (mieszkam w Krakowie, dlatego nie był to dla mnie problem). Około 15:00 można było zaobserwować całkiem spory obóz wyłożony przed wejściem. Część grała w gry planszowe, inni w karty, jeszcze inni rozmawiali. Znaleźli się też tacy, którzy przywieźli własne krzesło, żeby w spokoju i wygodzie móc odpoczywać w cieniu. Jak zapowiedziano, tak zrobiono i o godzinie 17:00 (może troszkę po) wystartowała akredytacja. Kolejki zasadniczo były trzy. Dla ludzi z przedpłatami, kupujących na miejscu oraz trzecia – przy mniejszym wejściu – dla mediów, twórców atrakcji, gości i cosplayerów. Sam proces przebiegał dosyć sprawnie (może poza zagubioną z początku listą medialną ;-)). W pakiecie akredytacyjnym zawarto smyczkę z tekturowym, prostokątnym identyfikatorem z całkiem zgrabnymi paniami oraz informator z masą ulotek w środku, słowem wstępu, programem atrakcji, tabelą oraz reklamami.

kolejki na Magnificon

I tutaj niestety dodamy łyżkę dziegciu do beczki miodu, bo nie obyło się bez kilku mniejszych i większych wpadek. Na początek przenieśmy się do szkoły noclegowej, w której także mogliśmy się akredytować. Problem w tym, że obsługa ruszyła tam dopiero około 17:00, kiedy już powinno się otworzyć bramy. Sam widziałem jak pracownicy akredytacji zbierali się z budynku EXPO… Niestety, sam nie mogłem być w dwóch miejscach, więc w tym miejscu podam kilka informacji zasłyszanych od osób, którym powiedzmy, że mogę zaufać. Sale sypialne były przygotowywane dopiero w trakcie akredytacji. Ponadto (to już jest pewne) na szkole nie było listy twórców atrakcji, gości i mediów, więc nie można było wejść, jeżeli pełniło się jakąś funkcję. Obsługa nie pracowała tam najlepiej i kolejka przez to nie poruszała się zbyt żwawo, a była monstrualna. Zauważyłem także, że na EXPO (a także i w szkole według relacji uczestników) nie było żadnych czytników do wydrukowanych biletów, więc opcja drukowania była bez sensu. Nie stałem przy obsłudze cały czas, ale na moich oczach trzy osoby z wydrukowanym biletem były sprawdzane po nazwiskach, a na sam papier mówiono „tego nie potrzebuję”. Na szkole natomiast przepisywano numery z kodu kreskowego. Mam nadzieję, że to tylko ja miałem takiego pecha trafić właśnie na taki sposób traktowania biletów…

Jeszcze jedną ważną kwestią było okazywanie bagażu. Ochrona sprawdzała, czy nie wnosimy alkoholu lub materiałów niebezpiecznych, co było spowodowane niedawną falą alarmów bombowych po incydencie we Wrocławiu. Trochę wydłużało to proces akredytacyjny, ale było konieczne i należy pogratulować ochronie pełnego profesjonalizmu.

EXPO to klasa!

budynek EXPO KrakówBudynek jest dobrze znany z dwóch poprzednich Magnificonów, jednak postaram się go opisać ponownie dla osób, które nie miały jeszcze okazji go odwiedzić. Po zakredytowaniu mogliśmy ruszyć w prawo i w lewo. Nie miało to większego znaczenia, gdyż trafialiśmy do głównego, przestronnego holu, nad którym znajdowała się antresola gastronomiczna, o której później. Na dole, zaraz za akredytacją umiejscowiono kilka małych punktów z jedzeniem i piciem, natomiast po bokach dojrzeć można było kolejne. Większość stanowiła „jedzenie tematyczne”, czyli makaron z kurczakiem na modłę azjatycką, sushi, dania ryżowe czy Taiyaki, zabawne ciastka-rybki z nadzieniem. W korytarzach po obu stronach mogliśmy znaleźć bardzo profesjonalne sale prelekcyjne z klimatyzacją, regulowanym oświetleniem, rzutnikiem itd. Były tu nawet mikrofony dla prowadzących!

bubble teaOd holu można jeszcze było trafić do niemałej salki, w której znajdował się bardzo ubogi gamesroom z planszówkami, Osu!, konsolami, DDRem i całą resztą rozrywki grupowej. Niestety to już kolejny konwent MiOhi, na którym planszówek nie ma wcale bądź jest ich bardzo mało, a szkoda, bo jest to bardzo ważne miejsce, w którym można odpocząć od konwentowego zgiełku w gronie znajomych. Ciężko o spokój w takim hałasie, jaki generują choćby DDRy.

Po drugiej stronie (lewej patrząc od wejścia), oprócz sal prelekcyjnych, za załomem korytarza znajdował się także VIP room i Rock Band, który jako jedyna elektroniczna rozrywka dostał osobną salę. Stąd też można było przejść do największej hali, podzielonej na połowy przez wielką zasłonę. W pierwszej części rozlokowali się wystawcy ze swoimi mangami, gadżetami, pluszakami i poduszkami. Tutaj na uwagę zasługuje stoisko z kolorowymi alpakami, które już pierwszego dnia zostały mocno przetrzebione przez kupujących. Sam miałem ochotę jedną kupić, ale trochę zniechęciła mnie cena. Po drodze do drugiej części pomieszczenia, natknąć się można było też na walki sumo w zabawnych, wypchanych strojach oraz walki na miecze otulinowe. Zaraz obok znalazło się FotoStudio w wydzielonym boksie. Druga część nie była oświetlona ze względu na scenę, która posiadała własne, różnokolorowe lampy. To tutaj odbywały się koncerty i liczne konkursy cosplay.

sumo

Jak wspominałem na początku, była jeszcze antresola, na którą mogliśmy się dostać windą i schodami zaraz obok akredytacji. Było to po prostu uzupełnienie strefy gastro z parteru o „normalne” jedzenie, stoliki i wygodne kanapy.

Konkursy, cosplay i oblężenie sceny

scena na konwencie mangi i anime MagnificonMagnificon zaczyna przypominać wielki festiwal z całą masą arcyciekawych atrakcji. I nie mówię tu o tych prowadzonych w salach. Raczej mam na myśli ilość i jakość gości. Ale po kolei. Aż trzy koncerty znanych, zagranicznych artystów to nie przelewki. Dla przypomnienia były to występy grup/solistów: Plasticzooms, Fumika i Bridear. Największym zainteresowaniem cieszyła się Fumika, ale miała ona też najlepszy czas występu. Ponadto odbyły się aż cztery konkursy cosplay! Dwa Standard Cosplay, Cosplay Debiut oraz eliminacje do EuroCosplayu. Jak zwykle jestem obecny na tych atrakcjach, tak teraz musiałbym spędzić na mainie aż 6 godzin. Dlatego wybrałem się jedynie na wersję standardową i oczywiście eliminacje do EC i to je opiszę.

Standard w sobotę trwał zaledwie godzinę i jego poziom był… zwykły. Były tu scenki zabawne, ciekawe, nudne i ciągnące się, niezrozumiałe i kiepskie. Stroje także wykazywały podobny rozstrzał. Zobaczycie to wszystko w naszych galeriach na fanpage. Niestety, problemy techniczne spowodowały, że tym razem nie mamy dla Was nagrań z występów, za co gorąco przepraszamy. Na uwagę zasługiwał natomiast drugi i znacznie bardziej poważany konkurs, a raczej eliminacje. I tutaj z góry powiem. Rozczarowanie na pełnej linii. Jakbym nie wiedział, że to właśnie eliminacje do EC, to powiedziałbym, ze to zwykły Standard. Scenki i stroje były najwyżej przeciętne. Był na przykład lew Aslan z „Opowieści z Narni” w rozmiarze 1:1. To mogłoby zrobić furorę, gdyby nie bardzo kiepskie wykonanie łączenia nóg z tułowiem i tego, że sam lew był zwyczajnie niezgrabny i scenka polegała na przejściu kilku kroków po scenie i ruszeniu głową. Drugim występem, który mnie zaciekawił, była scenka z Wiedźmina,
w której występująca wcieliła się w wiedźmę. Świetne zastosowanie suchego lodu, ruchy postaci, tylko że… tam nic się nie działo. Trochę przygotowywania eliksiru i później rozmowa z niewidzialnym Geraltem… To nie jest jeszcze poziom Euro.talon cosplay Dark SoulsWygrał Talon z występem z gry Dark Souls, w którym, w dosyć zabawny sposób, próbował dostać się do skrzynki. Scenka mi się podobała, wykonanie stroju już niekoniecznie. Talon specjalizuje się w zbrojach z pianki EVA. I super, ale brakuje mu jeszcze warsztatu. Zbroje są średnio wykonane, co widać z bliska i nierzadko się sypią. Malowanie też nie jest najlepsze. Przyznaję jednak, że tarcza wyglądała imponująco. Był to faktycznie najlepszy strój i występ eliminacji, ale… widziałem o wiele lepsze. Mam nadzieję, że na finały wszystko będzie dopracowane w najmniejszych detalach. Jak na przykład kartonowy i niepomalowany spód skrzynki, który raził po oczach.

To nie koniec scenicznych atrakcji. Mogliśmy jeszcze uczestniczyć w karaoke Dera, pokazie walki samurajów i występie tanecznym Tomo Nyan (kiedyś jedna z dwóch Fumi Neko), który niestety wciąż jest tak samo sztywny jak kilka lat temu.

Trochę ogólników i podsumowanie

Poziom EXPO jest widoczny już na pierwszy rzut oka. Niestety po bliższym przyjrzeniu się, Magnificon sporo traci. Na przykład prelekcje, które w większości były zwyczajnie słabe. Owszem, możemy trafić na kilka perełek, ale są to wyjątki. Większość prelegentów nie bardzo miała pojęcie, o czym mówi i robi atrakcje tylko dla „darmowej wejściówki” o byle czym. Spora ich część to odgrzewane po raz dwudziesty kotlety, które dawno już zgniły, a jeszcze kilka było takich, w których w ogóle temat był nieważny, bo przypominały raczej opowiadanie anegdotek. Niemniej jednak trzeba oddać sprawiedliwość, bo wiele sal było pełnych. Poza tym nie przeszkadzało mi właściwie nic. Nawet konkursy odbyły się o czasie i bez większych opóźnień. Była to dobra, profesjonalna impreza, w której jeszcze trochę można zmienić na lepsze, ale w zasadzie wszystko działało jak powinno. Teraz tylko czekać co MiOhi wymyśli na Magnificon XV EXPO w roku 2017.

Ocena ogólna: 8/10

Lokalizacja: 7/10

Organizacja: 7/10

Ocena uczestników:8/10