Największe wydarzenie e-Sportowe w kraju i jedno z najważniejszych na świecie. Mowa oczywiście o Intel Extreme Masters w Katowicach, który odbył się 4-6 marca w Spodku. Gigantyczna kolejka ciągnąca się kilkadziesiąt metrów oraz wszędobylskie bannery, plakaty i flagi nie mogły przejść bez echa i media krajowe spróbowały przy okazji podjąć tematykę gier komputerowych i wzbudzić zainteresowanie nimi w Polsce. Z różnym skutkiem. Dwa lata temu odwiedziłem IEM jako zwykły uczestnik bez karnetu wcześniejszego wejścia, natomiast podczas ostatniej edycji dostałem się tam jako akredytowana prasa. Różnice są kolosalne. Możecie to porównać czytając relację sprzed dwóch lat oraz tę tutaj. Zanim jednak weźmiecie się za lekturę, chcę ostrzec, że skupiam się na opisie stoisk, miejsc, ogólnych wydarzeń i ludzi, a nie na samych rozgrywkach. Tym zajmie się Astaroth w osobnym tekście.
Na miejsce dotarłem tuż przed 9:00. Przed Spodkiem przywitała mnie gigantyczna kolejka, a właściwie zbita masa ludzi. Mimo iż samo otwarcie drzwi miało odbyć się dopiero od 12:00... Nie zdziwiło mnie to, gdyż dwa lata temu byłem dużo wcześniej, a i tak ledwo wszedłem. Udałem się w lewo, wzdłuż kolejki dla ludzi z biletami wcześniejszego wstępu. Po konsultacji z ochroną, upewniłem się, że kierunek jest odpowiedni. Niestety, już na bramie powiedziano mi, że muszę obejść cały obiekt dookoła, ponieważ wejście dla mediów, VIP-ów itd. znajduje się w centrum konferencyjnym obok... Dlaczego o tym mówię? Chcę zwrócić uwagę na kompletną dezinformację sianą przez ochronę. Kolejne pytane osoby mówiły co innego bądź nie wiedziały nic. Ten sam problem pojawił się później, kiedy szukałem szatni. Pytając sześciu różnych ochroniarzy, zostałem skierowany w pięć różnych miejsc... Nie wiem, kto jest za to odpowiedzialny, ale nie ułatwiało to poruszania się po terenie wydarzenia. Kolejka na miejscu okazała się znikoma. Może 20-30 osób. Po krótkim oczekiwaniu, wszedłem do środka...
Akredytacja i zwiedzanie bez tłumu...
Profesjonalna i sprawna ekipa, obsługiwała garstkę osób. Dostałem tutaj identyfikator z grubego, wzmocnionego... kartonika? Przepraszam, nie wiem jak określić ten rodzaj materiału. Twardość porównywalna z plastikiem, ale nie aż tak giętka. Do niego dołączona była cienka i mocna smyczka, plastikowa opaska na rękę i cienki informator zawierający mapkę. Może jestem wymagający, ale po PGA, spodziewałem się czegoś więcej od wydarzenia, które jest kilkakrotnie większe. Jednak jakościowo przebili wszystko co do tej pory widziałem.
Jedyna droga prowadziła na dół. Mogłem wybrać kierunek lewy i prawy, ale nie miało to większego znaczenia. Dopiero na dole okazało się, że akredytacja jest na swego rodzaju antresoli, a pod nią, między kolumnami, umieszczone były wnęki z punktami gastronomicznymi. Jakieś zapiekanki, hot dogi i inne fast foody. Korytarz, czy też hala, były potężne. Naprzeciwko wspomnianych wnęk były drzwi, wzdłuż całej ściany, prowadzące do dużej hali wystawców. Nieco dalej, po przeciwległej stronie znajdowało się jedno z dwóch wejść do strefy dla mediów i VIP-ów. Dalej mogliśmy zejść szerokimi schodami do sporego holu z przeszklonymi drzwiami na zewnątrz. Po lewej umieszczono kolejna strefę - mYTup, gdzie mogliśmy spotkać gwiazdy małego ekranu. Na dole, naprzeciwko wejścia, było okrągłe stanowisko organizatorów, gdzie można było zaczerpnąć informacji, a zaraz obok sklepik z gadżetami Intel Extreme Masters.
Hala wystawców
Po przejściu przez jedne z wielu drzwi z głównego "korytarza", trafiliśmy do olbrzymiej i dosyć ciemnej hali. Nie dało się zobaczyć jak wielką jest, ponieważ stoiska wypełniały większość powierzchni. Było tu też dosyć ciemno. Szczególnie na słabo oświetlonych stanowiskach. Spróbuję opisać jak najwięcej ciekawostek, ale było ich tutaj tyle, że można by napisać osobny tekst o samej hali.
Moją uwagę zwrócił jasno oświetlony sklep. Głównym towarem były figurki wysokiej jakości, przedstawiające postacie z gier i filmów. Była nawet jedna za 1700 zł, co pewnie nie będzie zaskoczeniem dla kolekcjonerów.
Kolejnym miejscem wartym uwagi był czarny, piętrowy autobus firmy Razer. Nie muszę chyba mówić czym się zajmują ;-). W środku, na obu piętrach, umieszczono stanowiska dla graczy - a jakżeby inaczej. Z tego co udało mi się zorientować, grano w CS:GO.
Odwiedziłem także stanowisko Blizzarda. Już dużo wcześniej obiecałem sobie tę przyjemność. I tutaj srogo się zawiodłem. Było to zdecydowanie jedno z gorzej wyposażonych stoisk. Słabo oświetlone, z prostym blatem i kanapami dla obsługi. Jedyną atrakcją była tekturowa makieta karty do Hearthstone z wyciętym miejscem na postać oraz monitorem, na którym mogliśmy wpisać swój tekst i zrobić sobie zdjęcie, zostając postacią z gry. W piątek widziałem tam też cosplayerkę, która przebrana była za elfkę (prawdopodobnie jakąś konkretną, ale nie mogłem skojarzyć którą). Co godzinę odbywał się tu quiz z nagrodami, ale to w sumie działo się na każdym innym stoisku, w różnej formie.
Niedaleko stąd rozłożył się X-Kom - sklep ze sprzętem elektronicznym. Moją uwagę zwróciła tutaj mała, okrągła scena. Przez cały czas trwania wydarzenia, odbywały się tutaj konkursy i atrakcje. Między innymi minikonkurs strojów, którego sposób prowadzenia i wybierania najlepszych, pozostawiał sporo do życzenia. Niemniej prowadzący się starał i był całkiem niezły w zabawianiu publiczności.
Pod jedną ze ścian ustawił się kontener promujący napój Sprite. Rozdawano tu też puszki z napojem (mniejsze wersje). Drugiego dnia od razu je otwierano przed przekazaniem. Widocznie zorientowali się, że ludzie biorą od razu kilka sztuk. Nie udało mi się dowiedzieć, co dokładnie działo się w środku kontenera. Jedynie usłyszałem, że trzeba było odpowiedzieć na pytania konkursowe. Kolejka skutecznie mnie zniechęciła...
Zainteresowało mnie też stanowisko z komputerami, na których można było rozegrać bitwę w Total War: Warhammer. Jako fan serii oraz systemu, nie mogłem sobie tego odpuścić. Była to jedyna gra w jaką zagrałem i już wiem, że zamierzam kupić grę... Każdemu grającemu rozdawane były darmowe kody do losowej gry z serii Total War.
Szukając odpoczynku, trafiłem do Need for Seat, które produkuje krzesła biurowe i dla graczy. Moim największym błędem było zorganizowanie potencjalnej wygody takiego fotela. Kiedy usiadłem, nie byłem w stanie podnieść się przez jakieś 30 minut, mimo że zamierzałem odpocząć jedynie kilka... Wygoda oferowana przez te siedziska jest nieporównywalna z niczym. Czułem się tak, jakby wyprodukowano je specjalnie dla mnie...
Kiedy w końcu zmusiłem się do ruchu, zauważyłem niepozorne stoisko firmy Komputronik. Drukarka 3D drukowała tutaj figurki i pistolety. Jednak tym co mnie zaciekawiło bardziej, była 50% zniżka na gry Blizzarda. 39 zł z groszami za Starcrafta II? Tyle samo za Diablo III? A ja dopiero co kupiłem swoje egzemplarze... Oczywiście drożej... Opłaca się wziąć sporo gotówki na podobne wydarzenia, bo można złapać nie lada okazję.
Zauważyłem także wydzielone barierkami i taśmami miejsce z krzesłami, sceną i ekranami. Później okazało się, że odbywały się tam rozgrywki w Rainbow Six. Nie cieszyły się jednak tak dużym zainteresowaniem jak reszta oficjalnych turniejów.
Na jednym końcu hali natknąłem się na kotarę oddzielającą część pomieszczenia. Po przejściu przez nią, okazało się, że tutaj odbywają się rozgrywki League of Legends. Dwa lata wcześniej umieszczono je w Spodku. W końcu cieszą się gigantycznym zainteresowaniem. Nie wiem, co spowodowało zepchnięcie ich na dalszy plan, ale nie zaliczyłbym tego do udanych zmian. Jak tylko zaczęły się turnieje, wszystkie miejsca były zajęte, a jeszcze cała masa ludzi chciała wejść.
Fajną rzeczą był też sportowy samochód, który okazał się być symulatorem gier wyścigowych. Poruszał się na specjalnych, hydraulicznych siłownikach.
To nie tak, że reszta miejsc tutaj była nieciekawa. Po prostu nie sposób opisać każde stoisko z osobna. Wszędzie coś się działo i wrzało jak w ulu. Konkursy, nawoływania i rzucanie gadżetami gdzie się nie odwrócić. Masa zaawansowanego technicznie sprzętu dla graczy i nie tylko. Setki stanowisk, na których można było zagrać w produkcje nowe oraz te już znane. Turnieje i luźne rozgrywki z nagrodami. Raj dla każdego fana e-sportu. To po prostu trzeba zobaczyć...
YouTuberzy
Nie jestem wielkim fanem osób znanych ze swoich filmików na znanym portalu. Nie ekscytuje mnie to specjalnie. Mam raptem kilkanaście zasubskrybowanych kanałów, z czego większość z muzyką. Poznałem tylko trzy osoby i był to człowiek od "Topowych Teorii Spiskowych", "Z dupy" oraz Izak. Może na samych zdjęciach wyłapiecie więcej. Starałem się robić zdjęcia każdemu obleganemu przez tłum człowiekowi. Do strefy prowadziły trzy wydzielone taśmami drogi, których strzegła ochrona. Lewa prowadziła do luksusowej i wyludnionej, nawet w godzinach szczytu sali, gdzie podawano przekąski i ciepłe napoje, a przy stolikach siedziała śmietanka YouTuberów. Czułem się tu mocno nieswojo. Za każdym razem jak wchodziłem, kierowało się na mnie wiele par oczu.
Środkowe przejście było wyjściem z dużej sali, do której dostać się można było "korytarzem" ostatnim, czyli tym z prawej strony. Była to spora hala wyłożona dywanem, z dzieciakami stanowisk komputerowych. Tutaj organizowano turnieje amatorskich drużyn. Nie zabawiłem tu zbyt długo z braku atrakcji.
Naprzeciwko, jeszcze przed dużymi schodami, odnalazłem kolejną salę, wyglądającą na teatralną. Schody w dół i rzędy ustawione coraz niżej, dawały dobry widok na scenę, gdzie w szklanych budkach siedzieli profesjonalni gracze Starcrafta II. Nie okazywali tutaj tylu emocji co przy innych rozgrywkach. Przynajmniej nie w momencie, kiedy ja się tam znajdowałem.
Ufo
Do Spodka prowadziły dwie drogi. Korytarzem łączącym budynek centrum kongresowego ze Spodkiem oraz wychodząc na zewnątrz przez opisane wcześniej drzwi. Korytarz był nieciekawy i prowadził po prostu do rozległych szatni, natomiast wybierając drogę na świeżym powietrzu wychodziliśmy na plac oddzielony od reszty terenu tymczasowym płotem, zakrytym plandekami. Tutaj też znajdowało się prawdziwe centrum gastronomiczne. Kilkanaście dużych samochodów, busów itp. przekształconych w budki z wszelkimi daniami "na szybko". Od klasyków jak hamburgery po słodkie "kominki".Po przejściu na wyższy poziom znanego w całym kraju budynku, trafiliśmy do długiego korytarza ciągnącego się naokoło głównej hali. Tutaj także znajdowały się stoiska z gastronomią, sprzętem elektronicznym, gadżetami i innym towarem przeznaczonym dla fanów elektronicznej rozrywki. Także tutaj głodni i spragnieni, za nieco wyższą niż normalnie kwotę, mogli pofolgować swoim potrzebom. Czas na ostatnie miejsce w naszym opisie. Główna hala Spodka. Kto kiedykolwiek był w środku, ten wie, jak duża jest oraz jak wiele miejsc siedzących zawiera. Robiło to wszystko niesamowite wrażenie. Szczególnie później, kiedy kilkanaście albo dziesiąt tysięcy ludzi zajęło swoje miejsca, by z zapartym tchem oglądać zmagania na głównej scenie. To tutaj odbywały się rozgrywki CS:GO. Emocje jakie panowały podczas meczy dokazywały. Już sam klimat pomieszczenia wywoływał dreszczyk, a kiedy z kilku tysięcy gardeł wydobywają się dopingujące hasła, albo kiedy wszyscy klaszczą i wiwatują na cześć wygranej drużyny, której kibicowali, to są te same emocje co podczas ligowych meczy piłki nożnej, choć publika jest nieco mniejsza i zawodnicy biegają tylko palcami po klawiaturze i myszką po podkładce sterujący swoimi postaciami ku chwalebnemu zwycięstwu.
Cosplay, ale nie konkurs
Chciałbym napisać, że zachwyciła mnie mnogość i zróżnicowanie strojów. Że ilość przebranych osób zrobiła na mnie wrażenie i że nie wiedziałem, w którą stronę skierować obiektyw. Ale to by było kłamstwo. Opis ten pasuje do Intel Extreme Masters w Katowicach dwa lata temu. Trudno mi nie porównywać tych dwóch edycji i patrzeć na to świeżym okiem, ale nawet gdy próbuję, ilość cosplayu wydaje mi się śmiesznie mała. Przebranych osób trzeba było wypatrywać i szukać, a jak już się kogoś znalazło, to otoczonego przez masę fotografów, telewizji lub po prostu osób, które chciały sobie zrobić zdjęcie z postacią z ich ulubionej gry. Ewentualnie po prostu z piękną kobietą ubraną w nierzadko skąpy strój. Męskich cosplayerów prawie nie było. Oczywiście jest to moja opinia i w czystej teorii, mogłem po prostu mieć pecha i nie trafiać na przebranych. Dodam, że cały czas byłem w ruchu, przemieszczając się po całym terenie wydarzenia. Sam poziom strojów prezentował się świetnie. Ciężko mi było znaleźć coś, co nazwałbym totalnym kiczem, a wiele kreacji mnie zachwyciło. Na konkurs nie poszedłem z dwóch powodów. Informacji o nim praktycznie nie było i nawet część cosplayerów nie wiedziała, gdzie i kiedy się odbywa. Mówię tu akurat o nieoficjalnej wersji pokazu od BENQ. Oficjalny także zbojkotowałem wiedząc, że ktoś z redakcji na pewno zrobi zdjęcia, a ja sam miałem masę innej roboty. Oba konkursy wygrała Shappi.
Ludzie i hostessy
W piątek nie było źle. Dało się spokojnie chodzić między stoiskami, a na zewnątrz hali przechodziły małe grupki ludzi. Łudziłem się, że w sobotę także nie będzie większych problemów. Myliłem się... Popołudniu tłum był gigantyczny. Wiele dróg zakorkowanych, a przy konkursach z rzucaniem gadżetami lub zadaniami na scenie ilość ludzi na metr kwadratowy przypominała challenge "pobić rekord ilości ludzi w maluchu"... Na terenie Spodka było to samo. Hałas, ścisk i lekka duchota skutecznie zniechęciły mnie do zostania jeszcze na niedzielę, szczególnie że i tak musiałbym wyjechać wcześniej z powodów osobistych.
Na takiej imprezie nie mogło zabraknąć ślicznych hostess! Przecież to nieodłączny element wydarzeń związanych z grami komputerowymi. Na moje nieszczęście, odbierane były przez osoby z zupełnie innym gustem niż mój, co nie znaczy oczywiście, że panie były brzydkie! Znalazło się sporo fanów, którzy tłumnie robili sobie zdjęcia wśród pań.
Słowo na koniec
Chyba nie przepadam za tak ciasnymi wydarzeniami. W dodatku zawiódł mnie Blizzard, po którym spodziewałem się znacznie więcej. Pozytywnie natomiast pokazał się X-KOM czy choćby RTV Euro AGD. Niewiele też wyniosłem "fantów", bo jak widziałem ten żądny krwi tłum, wyrywający sobie byle pierdołę, jakby to był Jedyny Pierścień, to stwierdziłem, że nie warto. Myślałem też nad jakimś konkursem, ale większość z nich polegała na wydurnianiu się na małej scenie przed tłumem gapiów i z tej wątpliwej przyjemności też postanowiłem zrezygnować. Urzekła mnie ceremonia otwarcia, która wywoływała ciarki na karku i pozwalała poczuć "ducha e-Sportu". Też emocje towarzyszące rozgrywkom były niesamowite. Mnogość promocji na stoiskach krzyczała z każdej strony i ciężko było nie sięgnąć do portfela, żeby czegoś nie kupić. Jest to jedyny taki event w kraju i każdemu polecam wybrać się przynajmniej raz. Oceny nie wystawiam, bo byłoby to bezsensowne. Mam nadzieję, że choć trochę ostudziłem ciekawość tych, którzy nie mogli przybyć do katowickiego Spodka oraz pomogłem powspominać osobom, które na IEM dotarły.