Organizowany corocznie Dzień Kultury Japońskiej w Łodzi nigdy nie był mi po drodze, gdyż z zasady na jednodniówki nie jeżdżę dalej niż 150 km od mojego miejsca zamieszkania, którym jest Kraków. Jednak na 8. Edycję Dnia Kultury Japońskiej i Festiwalu Kultur Azjatyckich zostałem zaproszony jako sędzia cosplayowy i gość, co dało idealną okazję do sprawdzenia, jak wygląda taki event w nieco odleglejszej części kraju. Dzięki temu odpowiemy sobie też na pytanie, czy warto odwiedzać łódzkie wydarzenia tego typu i co je wyróżnia (bądź nie).
Zbiorczo o atrakcjach, wystawcach i akredytacji
Nie ma sensu dzielić akredytacji na osobny akapit, szczególnie że wstęp był darmowy. Na wejściu każdy mógł wyposażyć się w zadrukowaną dwustronnie kartkę A4 z mapką i programem wydarzenia i to w zasadzie tyle. Rola dziewczyn siedzących na ławkach przy wejściu sprowadzała się głównie do informowania odwiedzających o tematyce wydarzenia. Sporo osób w ogóle nie wiedziało, co się tutaj odbywa, i przyszło z ciekawości.
Już pierwsze spojrzenie na tabelę programową dawało pogląd na sytuację. Nie brakowało atrakcji: wiele sal tematycznych, pokazów, warsztatów i prelekcji trwających cały dzień. I to nie były pierwsze lepsze atrakcje, jakich pełno na wielu większych, a nawet dwudniowych eventach. DKJ odwiedziła grupa prezentująca japoński styl walki mieczem (kataną) i sztukę strzelania z długiego łuku.Z tego, co zauważyłem, odbył się także trening wschodnich sztuk walki wręcz.
Wydarzenie odwiedzili również goście z Ośrodka Języka i Kultury Japonii. W zajmowanej przez nich sali można było nauczyć się podstaw japońskiej kaligrafii oraz zobaczyć, jak napisać swoje imię w katakanie (podstawowy japoński alfabet fonetyczny). Ponadto istniała możliwość ubrania się w kimono z pomocą osób doświadczonych. Wbrew pozorom miało olbrzymie znaczenie, gdyż nie jest łatwo w odpowiedni sposób zawiązać wszystkie sznurki i szarfy.
Jedno z kolejnych pomieszczeń przeznaczono na wolne rysowanie oraz konkurs na wymyślenie i narysowanie własnego superbohatera. Sal prelekcyjnych było aż pięć. Dwie z programem uczestników, jedna prowadzona przez wykładowców Uniwersytetu Łódzkiego, kolejna – przez grupę Inochi i ostatnia z prelekcjami dotyczącymi sztuki cosplayu. Swoją salę otrzymało także Dorigami, czyli profesjonalni składacze papieru.
Nie brakowało także konkursu cosplay, choć występów było zaledwie pięć. Jeden strój mocno wybijał się jakością i wykonaniem, ale i pozostałe nie były złe. Konkurs sponsorowała firma Włókno-Land.
Nawet dla fanów gier planszowych przygotowano niewielką salkę z kilkunastoma tytułami, a nawet turniejem z nagrodami! Niestety, nie cieszyła się ona dużym zainteresowaniem. Mogliśmy także odwiedzić konsolówkę i zagrać w starsze i nowe tytuły.
To wszystko? Nie całkiem. Na konwencie wystawiło się kilka mniejszych i większych sklepików czy twórców niezależnych. Oferowano biżuterię, gadżety związane z anime, mangą, grami, serialami i filmami, orientalne słodycze, a także inne ciekawe produkty, luźno powiązane z tematyką imprezy.
Ogólne wrażenie
Jest to kolejny event z rzędu (szósty w ciągu sześciu tygodni), który odwiedziłem, i znów mogłem zauważyć sporo ludzi nienależących do ścisłego grona zainteresowanych tematyką.Były to rodziny z dziećmi oraz dorośli, którzy lata temu interesowali się tematem i przyciągnęła ich nostalgia. Dodatkowo nie brakowało atrakcji o szerokim zakresie tematycznym. Trzeba przyznać, że z początku wyglądało to tak, jakby w szkole, w której odbywało się wydarzenie, miało się pojawić maksymalnie kilkadziesiąt osób. Zrzucam to jednak na dosyć nieprzyjazną pogodę, lokalny charakter wydarzenia oraz brak większej promocji spowodowany prawdopodobnie trwającym strajkiem nauczycieli. Niemniej wczesnym popołudniem korytarze i sale zapełniły się uczestnikami, a główna sala podczas konkursu cosplay została w większej części wypełniona. Event był całkiem sympatycznym doświadczeniem, choć przyznaję, że gdyby nie zaproszenie, nie jechałbym aż z Krakowa na kolejną edycję Dnia Kultury Japońskiej. Natomiast wszystkim pasjonatom kultury azjatyckiej w promieniu 100 km polecam odwiedzić dziewiątą edycję DKJ.