Ryucon X Anniversary, czyli 10‑lecie targów kultury dalekowschodniej w Tauron Arenie w Krakowie, odbyło się w dniach 11–13 lipca 2025 r. Oficjalnie impreza ma dziś ponad 200 stoisk i określa się jako największe w Polsce targi kultury dalekowschodniej. Czy to zapowiedź zgodna z prawdą i czy czuć było pompę jubileuszowej edycji? Jak konwent został odebrany przez uczestników? Zobaczmy, co tym razem firma Ryucon Sp. z o.o. dla nas przygotowała.
Abstrakt relacji i najważniejsze punkty
Mimo deklarowanego jubileuszu nie dało się odczuć wyjątkowego charakteru wydarzenia. Zmniejszona liczba sal, skrócone godziny otwarcia i przewidywalny program nie spełniły oczekiwań wielu uczestników. Choć wydarzenie miało kilka mocnych punktów – jak sprawna organizacja, dobra oferta gastronomiczna i udane prelekcje – ogólne wrażenie to stagnacja, nie rozwój. Konwent potrzebuje nowej energii, by móc zawalczyć o pozycję lidera.
+ Sprawna akredytacja i kontrola przy wejściach,
+ Zaangażowana ochrona i miła obsługa,
+ Możliwość odbioru opasek już od rana,
+ Zwiększona liczba punktów gastronomicznych,
+ Stoisko z sushi zaskakująco wysokiej jakości,
+ Obecność chill roomu i brak natychmiastowego wypraszania po zakończeniu dnia,
+ Udane prelekcje (np. wykład prof. Dybały),
+ Prowadzący sobotniego konkursu cosplay z dużym wyczuciem sceny.
- Brak smyczy i identyfikatorów – nawet na 10-lecie,
- Słabe i nieintuicyjne oznakowanie przestrzeni,
- Prawdopodobnie niższa frekwencja i brak danych od organizatorów,
- Brak klimatu jubileuszu, uboższy i przewidywalny program,
- Skrócone godziny i ograniczona liczba sal – mniej treści i wieczornych atrakcji,
- Rozczarowująca strefa +18 z przypadkowymi stoiskami,
- Obecność dropshippingu i produktów z AliExpress,
- Puste wioski tematyczne i niewidoczne atrakcje na górze,
- Strefa mediów bez zaplecza, nadal niedopracowana.
Ludzi jakoś mniej – złudzenie czy faktyczny spadek frekwencji?
Już od kilku edycji powtarza się temat braku smyczy i identyfikatorów dla uczestników, co znaczna część z nich uznaje za zwyczajne skąpstwo lub brak dbałości o szczegóły. Wielu zwracało uwagę, że skoro ceny biletów znacząco wzrosły rok po roku (ze 139 zł do 169 zł za trzy dni), to przynajmniej podstawowe dodatki, jak smycz, powinny zostać zapewnione. Pojawiły się również głosy oburzenia na wieść, że smycz można było dokupić oddzielnie – co dla wielu stanowiło symbol niechęci organizatora do zapewnienia podstawowego komfortu. Tym bardziej że mowa o edycji jubileuszowej. Takie drobiazgi mogą wydawać się nieistotne, ale mają duże znaczenie dla ogólnego odbioru imprezy.
W tym roku dało się odczuć niższą frekwencję. Choć oficjalnych danych jeszcze nie podano, to rozmawiając z wystawcami, można było wyczuć niepokój. Wielu z nich nie osiągnęło oczekiwanych przychodów, a niektórzy mówili wprost o poważnych wątpliwościach co do opłacalności udziału. Zapytaliśmy więc organizatorów o oficjalną liczbę uczestników wydarzenia, jednak w momencie pisania i publikacji tego tekstu nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.
Problem Tauron Areny, czyli gdzie ja właściwie jestem i gdzie co się znajduje?
Choć nie można odmówić organizatorom kilku dobrze zrealizowanych aspektów – takich jak sprawna akredytacja, zaangażowana ochrona czy umożliwienie wcześniejszego odbioru opasek – to niestety wiele innych elementów wyraźnie kulało. Dużo mówi się o coraz gorszym oznakowaniu przestrzeni, które z roku na rok staje się coraz mniej intuicyjne. Z odnalezieniem się miały trudności nawet osoby dobrze znające Tauron Arenę – brakowało widocznych i jasnych oznaczeń kierunków oraz lokalizacji konkretnych sal, choć w zeszłym roku postawione zostały drogowskazy, których teraz zabrakło. Same drzwi na klatki schodowe zostały oklejone kartkami z komunikatami, że nie należy z nich korzystać lub że prowadzą do konkretnego miejsca, jednak na samym planie budynku dostępnym na stronie takich informacji nie dało się znaleźć. Prowadziło to do bezustannych poszukiwań konkretnych klatek schodowych, spacerując wokół całej Tauron Areny. QR kody z planem piętra okazywały się więc niewystarczające, choć na pewno stanowiły krok naprzód w kwestii oznakowania terenu i możliwości zlokalizowania się na mapie.
Wehikuł czasu do poprzednich lat, duża strefa gastro i puste wioski tematyczne
Na plus można zaliczyć zwiększoną liczbę punktów gastronomicznych oraz przeniesienie ich z bocznych sal na główne korytarze – co znacząco poprawiło dostępność. Stoisko z sushi zostało szczególnie dobrze ocenione – niektórzy uznali je za lepsze niż w lokalnych restauracjach. Natomiast pojawienie się stoisk dropshippingowych i produktów z AliExpress, sprzedawanych po wielokrotnie zawyżonych cenach, spotkało się z jednoznaczną krytyką. W opinii uczestników organizatorzy powinni bardziej selekcjonować wystawców.
Układ sal pozostał praktycznie identyczny jak w latach poprzednich, co ma swoje plusy i minusy. Stali bywalcy nie mieli problemu z odnalezieniem się w przestrzeni, ale dla wielu uczestników brak jakiejkolwiek zmiany był oznaką stagnacji. Mowa tu o salach ze stałymi atrakcjami, jak UltraStar, EDW, planszówki itd. Dolne piętro sprawiało wrażenie, jakby czas się tam zatrzymał.
Wielkim rozczarowaniem dla części gości okazała się strefa +18. Choć jej obecność to krok w dobrą stronę, sposób realizacji budził wiele wątpliwości. Część stoisk zdawała się tam trafić przypadkowo – np. stoisko ze świeczkami czy innymi neutralnymi produktami. Dodatkowo oddzielenie strefy +18 od hali wystawców okazało się niefortunne – trzeba było pokonywać znaczne dystanse, mimo że dzielił je tylko jeden korytarz. W skrajnych przypadkach uczestnicy, którzy potrzebowali wyjść na świeże powietrze, napotykali trudności – nawet jeśli stan ich zdrowia tego wymagał, zatrzymywano ich przy wyjściach przeznaczonych dla VIP-ów.
Z kolei górne piętro, przeznaczone na sale panelowe i wioski tematyczne, było niemal opustoszałe. Mimo że przygotowano tam świetnie zaaranżowane wioski, to ich odbiór okazał się minimalny – najpewniej z powodu słabej promocji i braku wyraźnych informacji. Zabrakło też stref integracyjnych – miejsce do zjedzenia posiłku przy stoiskach gastronomicznych było trudno dostępne.
Warto też wspomnieć o strefie dla mediów umieszczonej w jednej z wnęk, która również stanowiła martwą przestrzeń. Brak krzeseł, poczęstunku czy prywatności i miejsca na wywiady pokazał, że organizatorzy nadal nie traktują mediów poważnie, choć od lat zapowiadają profesjonalizację tej imprezy.
Co z tym 10-leciem? Czy było je widać po atrakcjach?
Z głównych atrakcji scenicznych mieliśmy galę wrestlingową (tym razem zorganizowaną w piątek zamiast w niedzielę), koncert japońskiej artystki Nany Kitade oraz konkursy cosplay: tradycyjny, eliminacje do International Cosplay League i cosplay debiut. Ten ostatni wywołał sporo kontrowersji, ponieważ jedna z grup nie spełniała warunków regulaminowych, a mimo zgłoszenia tego faktu organizatorzy nie podjęli początkowo żadnych działań. Zmieniło się to dopiero po interwencji na większą skalę już po zakończeniu eventu. Nagroda została odebrana nieregulaminowej grupie. Pochwalono natomiast prowadzącego sobotniego pokazu, który wykazał się świetnym wyczuciem sceny i umiejętnością improwizacji – tego efektu zabrakło podczas niedzielnego konkursu mimo doświadczenia prowadzącego.
W zakresie programu również nie obyło się bez uwag. Zredukowano liczbę sal prelekcyjnych – z sześciu do czterech – a samo wydarzenie trwało krócej niż w poprzednich latach. Zabrakło części wieczornych atrakcji i atmosfery nocnej integracji. Uczestnicy podkreślali, że kończący się o 21:00 konwent nie pozwalał na pełne wykorzystanie dnia, a niektóre przestrzenie (np. Ultrastar) dopiero wtedy zaczynały żyć. Mimo wszystko wśród prelekcji znalazły się perełki – chwalono m.in. wykład profesora Pawła Dybały o „fikcyjnych holocaustach w anime”, który przyciągnął tak wielu uczestników, że część musiała siedzieć na podłodze.
Na tle poprzednich edycji obecna prezentowała się bardzo blado i zupełnie nie dało się odczuć, że to huczne urodziny. Program był uboższy, mniej intensywny, niewystarczająco zróżnicowany oraz bardziej przewidywalny. Wypada to szczególnie źle, kiedy porównamy wydarzenie do Magnificonu EXPO 2025, który odbył się zaledwie dwa miesiące wcześniej, również obchodził swój jubileusz i w cenie biletu odbywało się kilka koncertów zagranicznych artystów – nie brakowało też zagranicznych gości, dodatkowej sceny, a sam program był znacznie bogatszy. Zestawiając to ze wzrostem cen za wejściówki, można pomyśleć, że organizatorzy Ryuconu zaczęli po prostu odcinać kupony z wydarzenia, które zwyczajnie działa…
Słowo na koniec – rozczarowanie
Jubileuszowe dziesięciolecie Ryuconu miało być wielkim świętem dla fanów kultury azjatyckiej i popkultury, ale rzeczywistość okazała się dużo mniej entuzjastyczna. Choć wydarzenie odbywało się w sprawdzonej i znanej wszystkim Tauron Arenie, a jego lokalizacja oraz ogólny rozkład przestrzenny nie odbiegały znacząco od poprzednich edycji, wielu uczestników wyszło z imprezy z uczuciem niedosytu. Sam fakt jubileuszu nie został bowiem w żaden szczególny sposób wykorzystany w ramach programu atrakcji. Było tak, jakby odbył się po prostu kolejny Ryucon, tyle że z okrągłą liczbą w nazwie.
Wśród pozytywów uczestnicy wskazywali zaangażowanie ochrony, istnienie chill roomu i możliwość pozostania jeszcze chwilę po zakończeniu atrakcji, bez natychmiastowego wypraszania z terenu. Nie brakowało też życzliwości między uczestnikami – choć standardowo już przypomnijmy, że to nie organizatorzy odpowiadają za social, a przynajmniej nie na tych większych wydarzeniach.
Podsumowując, Ryucon 2025, mimo że miał być zwieńczeniem dekady istnienia wydarzenia, okazał się edycją rozczarowującą – co powtarza się w relacjach i podsumowaniach wielu uczestników. Wzrost cen biletów nie przełożył się na wzrost jakości ani liczby atrakcji. A trzeba jeszcze zaznaczyć, że godziny otwarcia w każdy dzień wydarzenia także zostały skrócone… Wielu uczestników oraz wystawców wyraziło zawód i zmęczenie formułą, która praktycznie się nie zmienia. Organizatorzy mają przed sobą sporo pracy, jeśli chcą przywrócić Ryuconowi dawny blask oraz sprawić, by kolejna dekada była czymś więcej niż tylko powtarzaniem tych samych schematów i problemów.
*Zdjęcia użyte w relacji pochodzą z poprzednich lat ze względu na odmowę przyznania akredytacji prasowych dla redakcji.