Tegoroczny Ryucon po raz pierwszy odbył się w krakowskiej Tauron Arenie, zamiast, jak dotychczas, w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 17. Wydarzenie odwiedziło aż 4291 osób, co stawia je na drugim miejscu w kategorii „Największy konwent mangowy (związany stricte z kulturą azjatycką) w Polsce”. Co jednak sprawiło, że event do tej pory uważany za solidny spotkał się z falą głośnej krytyki? Przyjrzyjmy się temu bliżej w relacji z konwentu.
Akredytacje, kolejkon i pierwsze niedociągnięcia
Pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy były kolejki – zarówno dla osób, które kupiły bilet wcześniej, jak i dla tych, którzy chcieli kupić wejściówki na miejscu. Długie stanie przed wejściem na konwentach nie jest niczym niezwykłym, w tym przypadku jednak wina zdecydowanie leżała po stronie organizatorów. Stanowiska akredytacyjne, gdzie można było zakupić bilety, były obsługiwane przez dwie osoby posiadające jeden terminal do płatności kartą. Okazało się też, że wspomniany terminal przez pierwszą godzinę nie działał. Kolejka rozładowała się dopiero późnym popołudniem, około godziny 16:00.
Pierwszy dzień konwentu dominującym nastrojem było zmęczenie w wyniku stania przez 2–3 godziny w kolejce. Przez pierwsze godziny korytarze i sale prelekcyjne ziały pustkami. Zdecydowanie nie pomagał tutaj też rozkład przestrzeni i niezbyt czytelna mapa. Chcąc posłuchać interesujących mnie prelekcji, musiałam poświęcić zdecydowanie za dużo czasu na szukanie odpowiednich sal. Większe problemy miały jednak osoby, które chciały zajrzeć do punktu opisanego w programie atrakcji jako „Sala Komiksu i Popkultury”. Zarówno na konwentowej mapie, jak i na drzwiach sali była ona podpisana jako „Komiksiarze”, przez co wiele osób nie wiedziało, że to dokładnie to samo miejsce.
Rozmieszczenie poszczególnych stref przyprawiło o ból głowy również wystawców handmade’owych, którym przypadło pierwsze piętro. Większość z nich miała stoiska na głównym korytarzu, zaraz przy wyjściu z klatki schodowej. Części twórców przypadło natomiast niechlubne miejsce w innej części piętra – aby do nich dotrzeć, należało przejść przez restaurację, a niestety zabrakło jakichkolwiek oznaczeń. Dopiero sami wystawcy zadbali o odpowiednią informację, umieszczając stosowne kartki oraz nawołując uczestników wchodzących na piętro.
To jednak nie koniec problemów. Wielu wystawców nie dostało na czas dostępu do prądu czy krzeseł, które mieli mieć zapewnione. Szczególnie ucierpiało na tym stoisko z ramenem – Tabe Aruki, które podłączone do prądu zostało z wielogodzinnym opóźnieniem.
Dokuczał też brak klimatyzacji – nawet wczesnym południem i bez słonecznej pogody na terenie konwentu było duszno i gorąco. Sytuacja poprawiła się dopiero kilka godzin później za sprawą pogorszenia pogody i włączenia klimatyzacji po interwencji organizatorów.
Atrakcje, goście i Ryucoiny
Na uczestników konwentu czekały liczne aktywności. Na różnego typu wiedzówkach i konkursach można było wygrać Ryucoiny, do wymiany w sklepiku Ryuconu. Jeden Ryucoin miał wartość jednej złotówki.
Na pierwszym piętrze dostępna była konsola Nintendo. Uczestnicy mieli też możliwość wzięcia udziału w konkursie Tetrisa albo pogrania w Super Mario Bros. Dla spragnionych muzycznych wrażeń przygotowano DDR i salę Ultra Star.
Miłośnicy tradycyjnych japońskich i chińskich gier mogli spróbować swoich sił w turniejach Go, Riichi Mahjongu, Shogi i Xiangqi – chińskiej wersji szachów.
Przygotowano również strefę Meet&Greet, na której prowadzono spotkania z gośćmi. Wśród zaproszonych znalazły się m.in. Aleksandra Herzyk – autorka komiksu „Wolność albo śmierć” i aktywistka społeczna, artystka i ilustratorka Unka Odya, malarz Roch Urbaniak i Rafał Szłapa, autor serii komiksów „Bler”.
W niedzielne południe niedaleko strefy Meet&Greet odbył się pokaz łucznictwa, który ze względu na opady deszczu został przeniesiony do środka budynku.
Pora obiadowa w (nie tylko) japońskim stylu
O odpowiednie wyżywienie uczestników zadbało Tabe Aruki, serwując japońskie przysmaki oraz przepyszny ramen. Nie mogło zabraknąć też Taiyaki House oraz Nihon Sushi. Na spragnionych czekało stoisko Bubble Tea Yoppo. Traf chciał, że w trakcie trwania konwentu, na zewnątrz stały foodtrucki, w tym Yaki Kingu, na którym można było skosztować okonomiyaki, onigiri albo kakigori – drobno kruszonego lodu polanego syropem.
Na tych, którzy nie mieli ochoty na azjatycką kuchnię, czekały foodtrucki z frytkami i innymi przekąskami. W restauracji Tauron Arena Kraków można było też kupić kanapki, zapiekanki i różne słodkości.
Co się działo na Scenie Głównej?
Konkurs cosplay z eliminacjami do International Cosplay League, chociaż stanowił sobotnią gwiazdę wieczoru, nie był jedyną atrakcją dostępną na scenie głównej. Wcześniej można było posłuchać chóru kameralnego Hibike – żeńskiego zespołu wykonującego japońskie utwory. Wykonał on m.in. „Zankoku no Teeze”, „Gurenge” znane jako opening z anime „Kimetsu no Yaiba” i popularny motyw z „Mononoke Hime”.
Po koncercie przyszedł czas na występ muzyczno-taneczny grupy Akiharu – idolek, które wcieliły się w role postaci z anime „Love Live!” i wystąpiły jako zespół Saint Snow.
Po obu występach i przerwie technicznej nadszedł czas na konkurs cosplay, który okazał się bardzo przyjemnym zaskoczeniem. Na sali było wystarczająco miejsca, żeby pomieścić wszystkich bez potrzeby ściskania się. Sam konkurs odbył się bez opóźnień i problemów technicznych. Występy oglądało się bardzo przyjemnie. Widać było zapał, z jakim wszyscy uczestnicy podeszli do konkursu.
Scena i oprawa stały na bardzo wysokim poziomie. Dzięki wielkiemu ekranowi stojącemu z tyłu, na którym były wyświetlane informacje o występach czy elementy scenek, całość nabrała profesjonalnego wydźwięku.
Największym show były jednak eliminacje do ICL. To właśnie te występy pokazały wysoki poziom polskiego cosplayu. Reprezentanci Polski w kategorii „solo” i „duet” to kolejno: Kula jako Ezio Auditore da Firenze z serii „Assassin’s Creed” oraz Bish i Talon, którzy wcielili się w Dark Brotherhood Mage’a i Daedrę z gry „Skyrim”.
Po konkursie i ogłoszeniu zwycięzców scenę przejęła Kairi in Cosplayland – osoba odpowiedzialna za musicale, które z pewnością znacie („Yuri on Ice!!”, „Shingeki no Kyojin”, „Boku no Hero Academia” oraz „Fullmetal Alchemist: Brotherhood”). Tym razem nie zapowiedziała żadnego musicalu, ale krótkometrażowy film z gry „Genshin Impact”.
Nie obyło się niestety bez niespodzianek – konkurs cosplay zakończył się prawie godzinę wcześniej, niż było to planowane. Bez zapowiedzi przyśpieszono następną atrakcję, jaką był koncert Shiroku, niemieckiej artystki scenicznej. W efekcie występ zobaczyło znacznie mniej osób, szczególnie że organizacja nie zadbała o ogłoszenie przesunięcia.
Niedzielną atrakcją wieńczącą cały konwent była gala wrestlingu. To wydarzenie, wydawać by się mogło, nieprzystające do konwentu kultury azjatyckiej, jednak federacja Kinguin PTW zdecydowanie podołała tematycznie. Pojawiły się żarty, obelgi, odzywki i zachowania nawiązujące do stereotypowych mangowców. Całe show było naprawdę udane, a publiczność mocno zaangażowana.
Kilka słów na zakończenie
Podsumowując, mimo licznych błędów i niedociągnięć, których można było uniknąć lepszą organizacją i komunikacją, Ryucon 2022 nie był konwentem nieudanym. Pojawiły się jednak problemy, na które ciężko przymknąć oko lub je zignorować. Powstrzymują mnie one przed stwierdzeniem, że impreza spod znaku smoka była na dobrym poziomie. Trzeba też brać pod uwagę to, co działo się przed samym konwentem, jak na przykład bardzo późne opublikowanie planu atrakcji czy jeszcze późniejsze poinformowanie wystawców o lokalizacji ich stoisk i warunkach, w jakich przyjdzie im pracować.
Pozostaje liczyć, że organizatorzy wyciągną wnioski i poprawią swoje błędy przy kolejnej edycji wydarzenia. To, co może usprawiedliwić nieco sytuację z kolejkami, to fakt, że konwent obsługiwało około 50 helperów, co wynikało z małej liczby zgłoszeń. Mimo wszystko bawiłam się na nim dobrze i wybiorę się na kolejną edycję z nadzieją, że będzie tylko lepiej.