Siódma edycja Tsuru Japan Festival odbyła się jak zawsze w Zespole Szkół Technicznych w Rybniku w dniach 23-24 listopada 2019 roku. Miałam okazję jeździć na ten konwent co roku od pierwszej edycji, więc mogę obserwować, jak zmienia się jego jakość. Czy w tym roku Tsuru zaliczyło progres?
AKREDYTACJA
Akredytacja odbywała się w trzech punktach, do których prowadziły trzy wejścia. I w każdym z tych punktów w pewnym momencie zabrakło identyfikatorów lub informatorów. Bonusowo każdemu dano na wejściu zupkę Oyakata. Dowiedziałam się o tym przypadkowo, gdy musiałam iść do innego punktu akredytacyjnego po informator. Przez częste braki część uczestników nie otrzymała kompletnego zestawu. Stanowiło to szczególne utrudnienie dla niedoświadczonych konwentowiczów, którzy nie wiedzieli, co w ogóle powinni dostać. Przynajmniej zapasy starano się na bieżąco uzupełniać.
Jeszcze przed południem w sobotę (konwent startował o godzinie dziewiątej) trzeba było stać w kolejce około godziny, jednak przy tak sporej liczbie uczestników nie powinno to być zbyt dużym zaskoczeniem.
MIEJSCE
Oprócz sleep roomów wyznaczono na korytarzach również odpowiednie strefy odpoczynku, a stoiska wystawców nie posiadały żadnych dodatkowych, niepotrzebnie utrudniających przejście elementów. Kolejnym atutem była cisza i pogaszone światła na wyższych piętrach, dzięki czemu osoby ulokowane w przejściach również mogły się przespać.
Niestety, nie obyło się bez problemów ze znalezieniem miejsca, szczególnie przez uczestników docierających na konwent w godzinach popołudniowych, jednak w porównaniu z wcześniejszymi edycjami tym razem wszystko rozważniej zaplanowano, znacznie zwiększając liczbę miejsc.
MOTYW
Tegorocznym motywem przewodnim Tsuru był Kodomo No Hi, czyli japoński Dzień Dziecka. Oprócz tematycznych grafik, które znalazły się na smyczach, identyfikatorach i w informatorach, w kilku punktach szkoły porozwieszano też charakterystyczne dla tego święta ozdoby.
Dodatkowo przez cały okres trwania imprezy można było brać udział w tematycznej grze konwentowej opierającej się na szukaniu kart i poznawaniu ich układu, za co do zdobycia były nagrody ze sklepiku konwentowego.
Nic więcej związanego z Kodomo No Hi się nie działo, przez co motyw stanowił raczej dodatek ukierunkowujący konwentową estetykę niż coś nadającego oryginalny klimat.
PROGRAM
Na wyraźnie „luźniejszą”, mniej zaludnioną przestrzeń (szczególnie w strefach wystawców) wpływ prawdopodobnie miał niezwykle bogaty w tym roku program. Atrakcje odbywały się dwadzieścia cztery godziny na dobę. Wśród tematycznych sal można wymienić NanoKarrin, Salę Koreańską oraz Ninja – Najemny Oddział Ukrytych. Organizatorzy w pozostałych salach oferowali konkursy, panele dyskusyjne oraz prelekcje na przeróżne tematy okołopopkulturowe, związane np. z anime, mangami, filmami, komiksami czy grami komputerowymi.
Duże ułatwienie stanowiła aplikacja Konwencik, na której można było jeszcze przed Tsuru obejrzeć program, przeczytać opisy atrakcji oraz pozaznaczać te, na które zamierzamy pójść, tworząc w ten sposób wygodną, spersonalizowaną agendę.
GIERKI
Duży wybór mieli zarówno fani wirtualnych, jak i „bezprądowych” gier. Ustawione obok siebie sale Konsolówka i Planszówka oferowały bogaty zestaw pozycji oraz turniejów, m.in. z „Keyforge”, „Munchkina” i „Tekkena 7”. Na tym samym piętrze znalazł się Ultrastar, VR (gdzie można było zagrać w ostatnio popularnego „Beat Sabera”) oraz sala EDW Idolki.pl z takimi grami jak „Sound Voltex”, „Pop'n Music”, „Groove Coaster”, „Taiko no Tatsujin”, „Beatmania IIDX”, „Love Live! School Idol Festival” czy „BanG Dream! Girls Band Party”. Na parterze natomiast ustawiono DDR z dostępnymi czterema matami.
SALA MAIN
W tym roku sala Main była szczególnie interesującym miejscem. Oprócz pokazu cosplay (na który niestety część widzów się nie zmieściła) odbył się w niej koncert grupy dubbingowej NanoKarrin oraz występ idolek Milky Way odwzorowujących bohaterki anime „Love Live” i „Love Live Sunshine”. Swoje show miały także wirtualne performerki – Vocaloidy zawitały na scenie (a raczej ustawionym na niej ekranie) w ramach Holo Project. Oprócz popkulturowych pokazów uczestnicy mogli podziwiać komediowy występ Kobito Rakugo, czyli japońskiego teatru jednego aktora. Mnie szczególnie do gustu przypadł jednak pokaz tradycyjnej muzyki japońskiej wykonany na shamisenie przez Masato Yokoe, który oprócz zaprezentowania starych, nowych oraz autorskich utworów, przybliżył widzom historię samego instrumentu.
W nocy natomiast zorganizowano Vixę, jednak liczba uczestników nie była zbyt porywająca. Być może powodem był bogaty program, a może specyficzny dobór muzyki – głównie klubowego techno przerywanego skrajnie innymi gatunkowo piosenkami.
GASTRO
Na konwencie można się było pożywić w kilku punktach gastronomicznych. W ofercie znalazły się smakołyki w przystępnych cenach od Hidamari Sushi oraz z obsługiwanej przez kelnerki meido kawiarenki Pochi loves maids, w której oprócz ciepłego jedzonka konwentowicze mogli otrzymać wrzątek. W tym roku ze względów bezpieczeństwa zabroniono uczestnikom używania własnych czajników, tosterów itp.
Po posiłku można było skusić się na słodką herbatkę od Bubble Tea Yoppo lub odprężyć w herbaciarni Esencja oferującej dobrej jakości liściastą herbatę oraz przeróżne desery z matchą czy fasolą anko.
WYSTAWCY
Podobnie jak w zeszłym roku wystawcy byli rozlokowani na dwóch piętrach w głównym hallu oraz bocznych korytarzach. Konwentowicze mogli uzupełnić swoje mangowe kolekcje oraz zaopatrzyć się w przeróżne gadżety, w tym m.in.: figurki, plakaty, przypinki, pluszaki, kubki, notesy, t-shirty. Ostatnio stale rosnącą popularność mają tematyczne mistery box’y sprzedawane przez coraz większą liczbę sprzedawców. Wyjątkowość paczek polega na tym, że gadżety z wybranej serii, które można w nich znaleźć, przekraczają swoją wartością cenę produktu. Nie zabrakło stoisk niezależnych artystów oferujących własne fanarty, komiksy czy biżuterię.
PODSUMOWANIE
Uważam, że tegoroczne Tsuru może zdecydowanie pochwalić się niezwykle bogatym programem oraz obszerną listą pozostałych atrakcji. Organizatorzy starali się zapewnić uczestnikom jak najwięcej miejsca. Oczywiście impreza nie była idealna czy w jakiś szczególny sposób wyróżniająca się, jednak myślę, że warto było właśnie na niej spędzić jeden z listopadowych weekendów.