Comic Con Warsaw
01-04.06
Mam przyjemność opisać dla Was przebieg pierwszej edycji Warsaw Comic Con. Po długich oczekiwaniach w końcu się odbył, zaszczytna data rozpoczęcia imprezy przypadła na 1. czerwca – Dzień Dziecka. Jaki wspaniały prezent! Jak duże wzbudził zainteresowanie, co się działo, jacy goście przybyli? O tym – i o wielu innych rzeczach - już za chwilę. Życzę miłej lektury i dziękuję, że jesteście z nami.
Nie była to pierwsza próba zorganizowania Comic Conu w Polsce. Podejście pierwsze miał kieliecki Comic Con Europe, przeniesiony przez organizatorów do Warszawy, jednak słuch o nim zaginął. Następnie ogłosił się „żółty” Comic-Con Polska, który miał odbyć się 10-11 czerwca. Miał, a co się z nim stało? Ciężko stwierdzić, ostatecznie został odwołany, po czym podano informację, że łączy siły z niebieskim - jednak ludzie odpowiedzialni za kanały social mediowe niebieskiego najpierw zaprzeczyli tym doniesieniom, a później... Zdementowali samo zaprzeczenie. Tak więc oficjalnie Comic Con Polska odbył się w dniach 3. i 4. czerwca podczas Warsaw Comic Conu. Znaczy to mniej więcej tyle, że Warszawski honorował bilety z obu imprez. Uczestnicy, którzy zakupili bilety na obie imprezy i zarezerwowali na nie na noclegi, mieli niemały ból głowy. Dodatkowo w Ptak Warsaw Expo, Comic Con dzielił przestrzeń z II edycją GOOD GAME oraz z EduExpo.
Od wejścia trzeba zacząć.
Impreza mieściła się w dwóch halach - D oraz C – i na terenie między nimi. Wejść na teren konwentu było sporo, każde oznaczone numerem, uczestnicy wchodzili i wychodzili, kolejki nie było. W przejściach stała ochrona, ale nie każdy zwracał uwagę na to, kto wchodzi. W kilku miejscach powierzchownie sprawdzano większe bagaże. Ja udałem się do wejścia D11, gdzie mieściła się akredytacja medialna. Dla zwykłych uczestników rozstawiono 6 budek z kasami biletowymi, przed halami. Wszystko szło bardzo sprawnie, nie było większych problemów z akredytacją. Na wejściu dostałem plastikową miękką opaskę, identyfikator oraz plan atrakcji z mapą (format A3) - zabrakło informatora. Opaski miały różne kolory, w zależności od tego, na jaki czas wchodziliśmy (jeden dzień albo wszystkie) oraz od funkcji (wystawca, uczestnik, media itd.). Organizatorzy, stawiając na reklamę i zachęcenie ludzi do odwiedzenia Expo, rozdali wiele jednodniowych wejściówek. Pierwsze można było zdobyć już na Pyrkonie, prócz tego wiele szkół warszawskich także je otrzymało, co poskutkowało tym, że w czwartek i piątek było sporo wycieczek szkolnych – w końcu a nuż komuś się spodoba i wróci w sobotę albo niedzielę z rodzicami?
Ile było komiksu w komiksie?
Jak sama nazwa wskazuje, Comic Con powinien skupiać się na komiksie. Czy tak było? Pojawiały się głosy, że więcej komiksu było na Pyrkonie, jednak to nie do końca prawda. CC odwiedziło wielu gości związanych właśnie z komiksem, jak chociażby Rafał Szłapa, Jakub „Dem” Dębski czy Katarzyna „Kiciputek” Babis. Mieli oni swoje stoiska, gdzie mogliśmy z nimi porozmawiać, wziąć autograf czy też kupić komiks ich autorstwa. Część rzeczy była rozrzucona po hali, nie wszystko było ulokowane logicznie i tematycznie, i często trzeba było się nabiegać w celu odnalezienie konkretnych stoisk. W strefie komiksu również nie zabrakło paneli dyskusyjnych i warsztatów związanych z komiksem, poprowadzonych przez gości.
Obok strefy komiksowej znajdowała się Strefa Twórców, czyli miejsce, gdzie mogliśmy spotkać jednych z najwybitniejszych polskich pisarzy fantastycznych: m.in. Andrzeja Pilipiuka, Maję Lidię Kossakowską, Jarosława Grzędowicza i Magdalenę Kozak. Pełnili oni dyżury w punkcie autografowym oraz prowadzili wykłady.
Gwiazdy Hollywood w PTAK expo
Głównym punktem Comic Conu była wizyta gwiazd z Hollywood. Pierwsi z nich przyjechali już w piątek i tego samego dnia wyszli na scenę przywitać się z fanami. Atrakcje z ich udziałem były zaplanowane na sobotę i niedzielę. Można powiedzieć, że oficjalne rozpoczęcieComic Conu odbyło się dopiero na trzeci dzień trwania imprezy, w sobotę o 11:00 - a właściwie o 11:30, ponieważ nastąpiła lekka obsuwa. Przed sceną została wyznaczona i odgrodzona specjalna strefa dla osób z wejściem „gold”, co skutkowało tym, że tylko pierwsze rzędy były zajęte przez publiczność, a reszta ziała pustkami. Jednak inni uczestnicy także byli zainteresowani i tłumy zebrały się za barierkami, co wyglądało dość komicznie. Na szczęście organizatorzy szybko się zreflektowali i wpuścili wszystkich - i w tym momencie bilety „gold” straciły po części na znaczeniu. Na rozpoczęcie wyszedł Jan P. Kaczmarek, który oficjalnie otworzył imprezę. Miłym gestem ze strony organizatorów było wręczenie mu nagrody za zasługi w dziedzinie muzyki. Konferansjerzy na scenie zaczęli odliczanie i zapowiedzieli pierwszą gwiazdę, RJ Mitte z „Breaking Bad”, atmosfera gorąca, chwila napięcia, i… no tak, potrzeba jeszcze chwilki. Więc jako druga, ale jednak pierwsza wyszła Melissa Ponzio. Publiczność powitała ją brawami, konferansjer miłym słowem, gwiazda już miała usiąść na kanapie, ale nie, jeszcze nie, proszę zaczekać: „there is a flower for you”. Melissa, zaskoczona, wstała, przyjęła kwiaty i dopiero usiadła. Następny wyszedł RJ Mitte, Olga Fonda, Nadia Hilker, Hafþór Júlíus Björnsson – i, chyba najbardziej oczekiwana, a przynajmniej przeze mnie - Carice Van Houten. Praktycznie przy każdym z nich sytuacja się powtarzała. Z mojej obserwacji wyglądało to trochę nieprofesjonalnie, jak skradanie się z kwiatkami za gwiazdą - powinni to zrobić podczas gdy prowadzący witał gości, a nie w momencie gdy każdy siadał. Może to są tylko szczegóły, ale właśnie takie szczegóły psują obraz całości. Kolejnym zaskoczeniem dla wszystkich była konferencja prasowa podczas rozpoczęcia, nikt nie był gotowy i nie przygotował poważniejszych pytań. W rezultacie padły trzy, nie do końca przemyślane i zrozumiałe dla gwiazd, a sam prowadzący, ze względu na niski poziom znajomości języka angielskiego, miał problem z ich wytłumaczeniem. Należy też wspomnieć o niemiłym traktowaniu mediów siedzących pod sceną. Ochrona, prowadząc VIPów przez strefę medialną, zamiast przeprosić, szła, taranując i popychając kucających fotografów.
Co z tymi autografami?
Ze względu na obsuwę w rozpoczęciu przesunięciu uległy wszystkie późniejsze atrakcje przewidziane z udziałem gwiazd. Niestety, osoby z wejściem medialnym nie miały wstępu do strefy autografowej, był tam również zakaz używania aparatów. Do tej strefy miały dostęp osoby z biletami „gold” oraz każdy kto zakupił kupon „na autograf gwiazdy” za 100 zł. Tam także nie obyło się bez problemów. Po wejściu do strefy, kilkakrotnie chciano mnie z niej usunąć ze względu na to, że miałem czarną opaskę i za każdym razem musiałem się tłumaczyć, pokazując kupon na swoje usprawiedliwienie. Ochrona trochę przesadzała, strefa była odgrodzona, jedno wejście, przy wejściu kontrola, w kolejce przed metalowymi bramkami kontrola,no i na końcu kolejki tuż przed samą gwiazdą, kontrola. Najśmieszniejsze jest to, że niektóre osoby zostały zawrócone właśnie przy ostatniej kontroli, bo nie miały identyfikatora, ale miały opaskę w kolorze świadczącym, że mogą tu być. Takie osoby musiały wrócić na akredytację po identyfikator i z powrotem do kolejki po autograf, ale, na szczęście dla nich, pozwolono im wrócić w miejsce, z którego ich zawrócono. Samo spotkanie z aktorami było genialne, krótka rozmowa, podpis, uścisk dłoni, a w niektórych przypadkach można było się przytulić. Atmosfera była bardzo pozytywna, niestety na jedną osobę przypadał jeden autograf, czego pilnowali menadżerowie gwiazd, kto chciał kolejny, musiał wrócić na koniec kolejki, ale niektórzy przymykali oko i podpisywali się podwójnie. Najmilej wspominam spotkanie z Olgą Fondą, która popełniła malutki błąd, zjadając literkę w imieniu, zaraz zaczęła z tego żartować i przepraszać, wysłała obsługę po jeszcze jedną kartę do podpisu, a mi pozwoliła poczekać obok na fotelu. W momencie, gdy nie udało mi się zdobyć autografów od wszystkich i nastąpiła przerwa w dyżurach, przy wyjściu ze strefy okazało się, że jeżeli wyjdę, to już nie będę mógł do niej wrócić. Nigdzie nie było napisane, że jest to kupon jednorazowego wejścia. Po dłuższej rozmowie udało mi się wynegocjować możliwość powrotu, ale była to kolejna niemiła sytuacja, szczególnie przez podejście organizatora.
Zróbmy sobie zdjęcie
Któż nie chciałby zrobić zdjęcia z ulubionym aktorem lub aktorką? Tutaj mieliśmy taką możliwość, zaraz obok autografów była strefa zdjęciowa - ale nie dla wszystkich. Zdjęcie kosztowało, jak na nasze polskie warunki dość sporo, bo 50zł za sztukę. Tutaj już wszyscy musieli płacić. Za tę cenę otrzymywało się kupon uprawniający do zrobienia jednej fotki. Zdjęcie otrzymywaliśmy w formie papierowej 9x13 (zbliżony format) i było ono od razu publikowane na facebooku, na stronie wydarzenia. Zdjęcie jedno - więc jedna próba, a jeżeli nie wyszło, zostało wzruszone, przycięto kawałek głowy, nie było powtórki. Tak mówiła część osób, które zakupiły kupon, jednak w niektórych przypadkach robiono poprawki. Większość zdjęć wyglądała w porządku, ale nie wszyscy byli zadowoleni, niektóre wyglądały kiepsko, ewidentnie fotograf się nie spisał. Na kolejnych edycjach należy brać sprawdzone osoby oraz pomyśleć nad inną formą opłat, bądź przystosowaniem tego do naszych realiów. Tutaj tylko z Gry o Tron było kilku aktorów, reszta pojedynczno, ale może kupon na zdjęcia z aktorami z danego serialu, czy coś w tym stylu.
Co jeszcze na imprezie?
Comic Con posiadał w swoim repertuarze praktycznie wszystko to, co posiada zwykły konwent.Do tego współdzielił hale z GOOD GAME oraz EduExpo, dzięki czemu na CC nie zabrakło fanów E-Sportu, a na GG fanów komiksu. Jedni i drudzy mogli zobaczyć, jak wyglądają obie imprezy. Część GG mieściła się praktycznie w całości w hali C. Mieliśmy możliwość przetestowania nowoczesnego sprzętu komputerowego, pograć w gry na VR (Virtual Reality), wziąć udział w turniejach i konkursach zorganizowanych przez wystawców powiązanych z branżą elektroniczną.
Dla miłośników starego, ale wciąż żywego sprzętu komputerowego, odpowiednim miejscem były dawne gry i komputery. W tej części także nie zabrakło gości, GG odwiedzili znani Youtuberzy, jak: Forsen, Dommanu, Junajted, Mamiko czy SA Wardęga, których fani oblegali na ich stoiskach. Mieliśmy możliwość kupienia gadżetów związanych z nimi, zrobienia darmowego zdjęcia, czy po prostu przybicia piątki.
Wystawy i wioski.
Myślicie że to już wszystko? No właśnie nie. Fani Gwiezdnych Wojen nie zostali pominięci, w hali D znajdowały się dwie wystawy właśnie z ich uniwersum. Znajdowały się na nich m.in. modele statków kosmicznych, w tym „Sokoła Millenium”, a także maszyn bojowych Imperium. Do tego kostiumy i wiele więcej - było co podziwiać. Kolejną z wystaw były samochody filmowe. Kojarzycie „Powrót do przeszłości”, „Scooby Doo”, czy może „Flinstonów”? A „Transfomers”? To właśnie m.in. z tych filmów pojazdy znajdowały się na wystawie. Miło było usiąść w jednym z nich i oczywiście uwiecznić to na zdjęciu.
Prócz wystaw na CC znajdowały się wioski Postapo, stworzona przez Ziemie Jałowe oraz Fantastyki. Początkowo miały się one znajdować w hali B, ale zostały ulokowane w strefie zewnętrznej 2, między halami B i C. Ludzie z wioski PostApo zrobili w piątek przemarsz, od wejścia D11 w kierunku swojej osady, zachęcając tym samym uczestników do odwiedzenia ich lokacji. Wszystko na terenie wioski zostało przetworzone z odpadów przez twórców. Dzięki całej aranżacji naprawdę dało się wczyć w klimat.
Głód atakuje!
Część gastronomiczna mieściła się na zewnątrz między halą C i D oraz w środku hali D. Wewnątrz znajdowała się kafejka oferująca kawę, herbatę, kanapki na zimno, a także desery. Nie wiem, jak wyglądało to cenowo, ale tłumów tam nie widziałem. Większość korzystała z zewnętrznej części gastro, a było tam w czym wybierać.Food Trucków było sporo i chyba każdy znalazł coś dla siebie. Mięsożercy mieli do wyboru najrozmaitsze hamburgery, tortille, kebaby, stripsy, można było zjeść porcję pierogów. Ja za pierwszym razem skusiłem się na tortillę, na tle innych cenowo wypadła dobrze, a i była sycąca i smaczna, więc nie narzekałem. Człowiek najedzony to człowiek szczęśliwy. Na drugi dzień wraz ze znajomymi skorzystaliśmy z Food Trucka z frytkami, duża porcja belgijskich była w sam raz. Prawdziwą furorę robiły mega zapiekanki, które miały aż 60cm długości. Tak więc Food Trucki w zupełności wystarczały, cenowo też nie prezentowało się to najgorzej, jednak jeżeli ktoś lubi klasykę wśród fast foodów, to w pobliżu hal expo znajduje się Mc Donald’s. Niestety tym razem z „fast food” pozostało im samo „food” - przy takim tłumie trzeba było stać około 30 minut w kolejce do zamówienia, a potem jeszcze czekać po odbiór.
Darmowy Autobus – czyli jak dojechać z centrum.
Już od pierwszego dnia między warszawskim centrum a Nadarzynem kursowały darmowe autobusy komunikacji miejskiej.Jest to miły gest ze strony organizatorów, bo nie słyszałem jeszcze o tym, by ktoś zapewniał uczestnikom darmowy transport w tego typu wydarzeniach. W czwartek i piątek kurs miał odbywać się co godzinę od 9:00-20:30 - ostatni z Nadarzyna do centrum. Miał, bo ze względy na zbyt duże zainteresowanie zostały uruchomione dodatkowe kursy i odbywały się one co 30 minut, a w rzeczywistości ponad godzinę. Pierwszym przystankiem w kierunku Nadarzyna było „Centrum 06”, kolejnym „Warszawa Dw. Centralny 06”, „Dw. Zachodni” no i ostatni „Ptak Warsaw Expo”. Czas podróży to około 20 minut, wszystko zależne od natężenia ruchu, ale to i tak szybciej niż standardową komunikacją, którą trzeba było jechać około 1,5 godziny, w dodatku z przesiadką. Po przyjeździe do Warszawy udałem się od razu do centrum na pierwszy przystanek i czekałem. Czekałem długo wraz z ludźmi, minęła 17:00, 17:30... Przyjechał o 18:00 i nikt nie wiedział, czy był punktualnie, czy opóźniony. Jechał 18 minut. Moje wszelkie wątpliwościzostały rozwiane dnia następnego: otóż w czwartek dwa z kursujących autobusów uległy awarii, a zainteresowanie było tak wielkie, że pozozstałe nie były w stanie przewieźć wszystkich od razu. W piątek o 11:00 już na pierwszym przystanku autobus był przepełniony, a i tak nie weszli wszyscy. Przez to kierowca jechał bezpośrednio do Nadarzyna, a kolejny zaczynał od drugiego przystanku. Dzięki temu z każdego odjeżdżał autobus, ale, niestety, był opóźniony i pomijał inne przystanki. Rozumiem irytację uczestników - wystarczyłaby mała notka informująca o sytuacji na stronie wydarzenia. W sobotę i niedziele kursy odbywały się już co 15 minut.
Na zakończenie słów kilka
Organizatorzy pierwszego w Polsce Comic Conu mają sporo do poprawienia i mam nadzieję, że szybko wyciągną wnioski, tym bardziej, że kolejny Comic Con już we wrześniu. Głównym problemem był przepływ informacji, a w wielu przypadkach jej brak. Kolejnym był nieład i czasem ciężko było odnaleźćkonkretne stoisko, nie wszystko było rozplanowane tematycznie. Również osobie prowadzącej wywiad z gwiazdami zagranicznymi przydałby się kurs angielskiego. No i warto pomyśleć o jakimś oficjalnym rozpoczęciu całej imprezy, żeby zrobić to jeszcze bardziej uroczyście. Wiadomym jest, że przy organizacji tak wielkich imprez jest większa szansa, że coś nie wypali, niż przy małych konwentach. Tutaj przeważnie jest wiele działów i każdy powinien mieć swojego koordynatora, i jeżeli coś jest nie tak, często jest to właśnie ich wina, a nie samego organizatora. Jednak nie wszystko było złe. Myślę, że koordynatorom odpowiedzialnym za organizację konkursu Cosplay należy się duże uznanie. Konkurs został przeprowadzony bardzo profesjonalnie, podejście do Cosplayerów, cała oprawa dźwiękowa, świetlna i efekty dymne. Dodatkowo konferansjerem był Jakub Ćwiek, który również nie zawiódł publiczności. W tym konkretnym przypadku inni powinni brać przykład z ekipy Comic Conu.
Zorganizowanie trzech różnych imprez w jednym czasie i miejscu - Warsaw Comic Con, GOOD GAME oraz EduExpo – było świetnym posunięciem, dzięki któremu na każdej z nich było więcej uczestników niż gdyby były oddzielnie. Najbardziej na tym skorzystało EduExpo. Szacunkowo przypuszczam, że przez cały czas trwania imprezy przewinęło się około 50 tysięcy uczestników, zważywszy na to jak wielkie były hale, a ciągle panował w nich tłok. Miło było widzieć osoby starsze na tego typu imprezie, szczególnie gdy 1. czerwca przychodziły babcie z wnuczkami. W ostatni dzień Expo została ogłoszona data dla „Central Europe Comic Con”, która przypada na 24-25 września tego roku, również w Nadarzynie. Tak więc, Organizatorzy, bierzcie się do roboty. Wiele rzeczy jest do poprawienia, ale mam nadzieję że wyciągniecie wnioski z I edycji, która wypadła w porządku - i teraz będzie coraz lepiej. Warto było przyjechać, warto będzie wrócić, to był udany weekend.