Gdy spoglądamy na mapę konwentową, możemy zauważyć, że praktycznie w każdy weekend mamy jakieś wydarzenie nawiązujące do fantastyki – imprezy poświęcone filmom, serialom, komiksom, mandze i anime, czy też takie jak LARP-y, które skierowane są do wąskiego grona odbiorców. W ostatnim czasie w Polsce pojawiły się też wydarzenia stricte dla cosplayerów i fotografów, jak chociażby FotoCon czy Pixelmania. Ich głównym celem są sesje zdjęciowe. Dwa lata temu o krok dalej poszła Shatty Cosplayz (dawniej Shitty Cosplayz), tworząc w Polsce pierwszy Bal Cosplayowy. 15 września dane mi było wybrać się do Łodzi na ten niecodzienny event. Jest to jego 3. edycja i – jak wstępnie zapowiedziała organizatorka – ostatnia.
Wielki Bal Cosplayowy odbył się w nocy z 15 na 16 września i jak sama nazwa wskazuje, był to bal. Ciężko go przyrównać do jakiejkolwiek innej imprezy o tej tematyce odbywającej się w Polsce, bo nie ma drugiej takiej. Założeniem organizatorki była przede wszystkim dobra zabawa uczestników w miłej atmosferze i otoczce „baśniowych” strojów. No bo któż choć raz nie chciał poczuć się jak król lub królowa?
Drzwi pałacyku zostały otwarte już o godzinie 14:00, dzięki czemu cosplayerzy spokojnie mogli się przygotować na godzinę „W”. Niektórzy dzięki temu mogli jeszcze przed rozpoczęciem pójść na sesje fotograficzne. Natomiast media miały czas posprawdzać ustawienia swojego sprzętu i znaleźć najdogodniejsze miejsca do uwieczniania tej niesamowitej imprezy. Jak każde wydarzenie, również to miało swój program, który w czasie jego trwanie uległ nieco zmianie.
Próba i dopinanie ostatnich guzików
O godzinie 19:00 w Sali balowej odbyło się spotkanie powitalne, które było chyba stresujące, a zarazem bardzo oczekiwane przez wszystkich. Organizatorzy przywitali uczestników lampką szampana (oczywiście tylko osoby pełnoletnie, co zweryfikowano) oraz pączkiem. Po tak miłym i ciepłym powitaniu po lekkiej zmianie kolejnym punktem programu było wręczenie każdemu, włącznie z mediami, pamiątkowego dyplomu uczestnictwa w wydarzeniu. Po wszystkich formalnościach cosplayerzy ustawiali się do próbnego wejścia na salę, a my udaliśmy się złapać tchu przed oficjalnym rozpoczęciem.
Wybiła godzina 20:00…
Pary wkroczyły dumnym krokiem na parkiet. Odtańczono pierwszy taniec i impreza zaczęła nabierać tempa. Całemu wydarzeniu towarzyszył główny punkt programu, jakim był wybór Króla i Królowej Balu, a udział w nim mogły wziąć pary, które samodzielnie wykonały swój strój. Tańce „szły” w najlepsze i nawet mnie porwano do jednego z nich, a uwierzcie mi, że moje pląsy raczej nic wspólnego z tańcem nie mają – muzyka sobie, a ja sobie. W przerwie na złapanie tchu w sali bankietowej obok można było skorzystać z bufetu dostępnego za darmo dla wszystkich. W menu znalazły się przekąski zarówno na zimno, jak i na ciepło: sałatki z kurczakiem, szaszłyki, pierożki, kanapeczki. Do tego były jeszcze przekąski w formie chipsów, paluszków, ciastek i pączków, a także zimne napoje oraz kawa i herbata. Kto zregenerował siły, wracał na parkiet. I tak do późnych godzin nocnych.
Podczas balu zapewniono atrakcje, które trochę nawiązywały do tych z oczepin weselnych. Odbyła się randka w ciemno, jedzenie jabłka na czas bez użycia rąk, konkurs z wiedzy ogólnej, w którym to „ZUS został ubezpieczycielem”. W każdej z tych konkurencji pary pretendujące do tytułu Króla i Królowej zdobywały cenne punkty. Odbyły się lekcje tańca, a także odtańczono znaną wszystkim konwentowiczom belgijkę. Każdy z tych punktów był przeplatany zwykłymi pląsami na parkiecie. Dla zmęczonych balowaniem zorganizowano w sali na parterze karaoke. W końcu grubo po godzinie 1:00 ogłoszono tegorocznych Króla i Królową Balu, a zaszczytu tego dostąpiła para cosplayerów z „Mystic Messenger” – Main Character oraz Saeyoung w kreacjach ślubnych.
Nie ukrywam, że ze zmęczenia i braku chęci brania udziału w tańcach w pewnym momencie czekałem już tylko na główny punkt, po czym chciałem się udać w objęcia Morfeusza. Z mojej perspektywy, czyli osoby nietańczącej w tym momencie skupiłem się na socialu. Ci, którzy podobnie jak ja darowali sobie już pląsy na parkiecie, stworzyli genialny social, a niektórzy zakończyli imprezę wcześniej.
Ale, ale…
Ja tu tylko o uczestnikach, a nie powiedziałem chyba o najważniejszych osobach tego wydarzenia. Tak, o helperach, którzy ubrani byli w stroje lokajów i genialnie się spisali, zapewniając porządek, by impreza przebiegała sprawnie i bez większych zgrzytów. To oni niczym ninja towarzyszyli nam cały czas i dbali, by wszystko było na tip-top pod okiem czujnej Ewy Jarzyny, która jako organizatorka i konferansjerka zadbała o dobrą zabawę. To dzięki jej charyzmie i uporowi powstało to wydarzenie.
Co jeszcze?
Na pewno warto zwrócić uwagę na miejsce, w którym odbyła się impreza, a był to Dom Towarzystwa Kredytowego mieszczący się przy ulicy Pomorskiej 21, który zbudowano w drugiej połowie XIX wieku. Wystrój idealnie wpasowywał się w ramy Balu, tak że wielki plus dla organizacji za wybór miejsca. Dużą wpadką, przynajmniej dla mniej, był brak strefy dla palaczy. Jako osoba niepaląca jestem przewrażliwiony na punkcie smrodu dymu tytoniowego. Większość palaczy, jeśli nie wszyscy, korzystała z balkonu, a dym swobodnie wpadał do środka. Rozumiem też, że to jest Łódź i wyjście w stroju cosplayowym na ulicę w środku nocy nie jest zbyt bezpieczne, ale powinna być jakaś strefa. Z drugiej strony, czy tak ciężko jest oprzeć się fajeczce? Dobrym ruchem było natomiast zapewnienie wszystkim uczestnikom bezpiecznego przejazdu do Szkoły Podstawowej nr 36 w Łodzi, gdzie mieściły się sleeproomy – były tam prysznice, mydło i ciepła woda.
Część techniczna
Na Wielki Bal Cosplayowy mógł zgłosić się każdy, jednak aby otrzymać zaproszenie i wziąć w nim udział, należało przejść przez rygorystyczny proces rekrutacji. Proces kwalifikacji na Bal wyglądał następująco: uczestnik wysyłał swoje zgłoszenie w terminie określonym przez regulamin imprezy i zdjęcia gotowego bądź planowanego stroju, następnie opłacał połowę ceny wejściówki, czyli 35 zł. Jeżeli strój się nie dublował i spełniał kryteria kostiumu balowego, najprawdopodobniej przechodził dalej. Drugi etap kwalifikacji to po prostu weryfikacja, czy dany uczestnik wykonał już swój cosplay, aby nie doszło do sytuacji, w której osoba zgłoszona nie ukończyła stroju w terminie, co w rezultacie skutkować mogło niewpuszczeniem na imprezę, a tym samym blokowanie miejsca komuś innemu. Jeżeli się udało i cosplayer przeszedł dalej, był zobowiązany dopłacić drugą część ceny biletu.
Obwieszczenie
Ponieważ moja relacja pojawia się dwa tygodnie po wydarzeniu, w międzyczasie trochę się zmieniło i… pojawiła się data 4. edycji Balu – 14 września 2019 roku. Tym, którzy jeszcze nie byli, a chcieliby, powiem, że warto się postarać, bo liczba miejsc jest ograniczona ze względu na rozmiary sali bankietowej. To Wy, moi drodzy, tworzycie ten Bal, szyjąc swoje stroje, pracując nad ich detalami. Gdyby nie wasz poświęcony czas, tego wydarzenia by nie było. Na Bal może dostać się każdy, nie liczą się „lajki” na fanpage ani znajomości, tylko STRÓJ, który musi wpasować się w konwencję.
Kończąc, chciałem powiedzieć, że pomimo kilku niedociągnięć i małych wpadek, które nie odbiły się na całości imprezy, bawiłem się świetnie, jak chyba większość uczestników. Dziękuję Shatty Cosplayz za zaproszenie na ten niecodzienny i zjawiskowy Bal.