5 sierpnia Centrum Kultury „ZAMEK” mieszczące się w leśnickim pałacyku po raz kolejny uraczyło nas klimatyczną imprezą – Wrocławskimi Dniami Fantastyki 2019. Pierwsza edycja WDF odbyła się w 2004 roku, tak więc tegoroczna była już piętnastą. Jak myślicie, dorównała swoim poprzedniczkom czy może je przebiła? Jeśli chcecie poznać więcej szczegółów, zapraszam do rozwinięcia.
Jest to jedna z tych imprez, w czasie których niekoniecznie musicie udawać się do punktu akredytacyjnego po wejściówki. Najpierw powinniście zastanowić się, po co przyjeżdżacie i dla jakich atrakcji, bowiem duża ich część znajduje się na terenie urokliwego kompleksu parkowo-pałacowego dostępnego dla wszystkich. Oczywiście należy pamiętać, że każdy zakupiony bilet pomoże w rozwijaniu imprezy. Wiadomo, patrzymy przez pryzmat portfela, ale czasami warto wspomóc twórców. Bilet uprawnia nas do korzystania ze wszystkich atrakcji, dzięki niemu możemy wejść do pałacu, gdzie odbywają się spotkania z gośćmi, prelekcje, wystawy. Natomiast większość warsztatów i pokazy mają miejsce na zewnątrz, w strefie dostępnej dla każdego. Tam także zlokalizowana jest scena główna. Jeśli ktoś odpowiednio wcześniej wiedział, że przyjedzie, mógł skorzystać z przedsprzedaży, w czasie której ceny były niższe o 15 zł w przypadku karnetu 3-dniowego i o 10 zł przy zakupie karnetu z noclegiem. Dodatkowo wykonano miły gest w kierunku rodzin – dzieci do 7 lat wchodziły za darmo, a te w wieku 7-12 lat, gdy przyszły z rodzicami, płaciły tylko 50 procent ceny bazowej.
Impreza rozpoczęła się już w piątek i trwała do niedzieli, część naszej Redakcji przyjechała tylko na sobotę. Zawitaliśmy na miejsce około godziny 10:00. Pogoda dopisywała, ale tylko do południa, później zrobiło się bardzo duszno. Pierwsze, co mi rzuciło się w oczy w porównaniu do lat poprzednich, to mniejsza liczba odwiedzających. Ludzi może i nie było mało, ale zdecydowanie mniej niż w zeszłym roku, a część atrakcji wyglądała jakby dopiero się rozkładała.
Przechodząc do konkretów
Na pewno jedną z głównych atrakcji są sami goście i prelekcje z nimi w roli głównej. W jednym ze spotkań wziąłem udział. Udałem się do sali głównej na godzinę 11:00, gościem był Robert Więckiewicz, aktor teatralny i filmowy. Młodsi widzowie najpewniej kojarzą go z serialu „Ślepnąc od świateł” (wyprodukowanego przez HBO Polska) czy też z roli Pana Twardowskiego z serii filmów „Legendy Polskie” Allegro, które to były głównym tematem spotkania. Jeśli znacie serię i jesteście ciekawi, co z planami wyprodukowania filmu pełnometrażowego „Twardowsky”, to pan Robert uchylił rąbka tajemnicy, oczywiście na tyle, na ile mógł. Dowiedzieliśmy się, że temat nie upadł, cały czas coś się wokół filmu dzieje i na tydzień przed WDF w ręce pana Roberta trafił najnowszy scenariusz. W filmie na pewno spotkamy wszystkich bohaterów już wyprodukowanych legend. Oczywiście, jak to powiedział aktor, od planów do realizacji bardzo długa droga, ale jeżeli wszystko pójdzie dobrze, może pod koniec przyszłego roku ekipa pojawi się na planie filmowym. Jednak to nic pewnego. Panel poprowadzono na wysokim poziomie, chociaż sprzęt czasem zawodził. Jak zauważył gość prelekcji, sali przydałby się solidny remont, a do tego potrzebni są szczodrzy sponsorzy. Panu Robertowi tak się spodobał klimat wydarzenia, że zapowiedział, iż chętnie wróci na którąś z kolejnych edycji, jeżeli zostanie zaproszony. Po prelekcji można było zdobyć autograf i zrobić sobie zdjęcie z panem Więckiewiczem. Na więcej paneli nie chodziłem, jedynie zerkałem na stan sal, a te w większości przypadków były pełne.
Kolejne atrakcje
WDF to nie tylko panele, ale też wiele innych ciekawych atrakcji. W pałacowych piwnicach znajdowała się strefa z grami elektrycznymi, a planszówki niestety zostały przeniesione. Większa część piwnic, akurat ta, w której zawsze znajdowały się gry bez prądu, została zamknięta. Gry planszowe wyniesiono na tarasy pod namiot. Z jednej strony można uznać to za plus, bo lepsze światło i dostęp świeżego powietrza, a z drugiej strony ścisk i brak uroku. Obok planszówek znajdowała się strefa dziecięca oraz strefa drewnianych klocków, która przynosiła wiele zabawy zarówno dorosłym, jak i dzieciakom. Drewniane konstrukcje rosły w oczach i niejeden raz trzeba było zaczynać od nowa, gdy któryś z kloców przechylił szalę, powodując zawalenie się całej wieży.
Gdy obchodziło się pałac lewą stroną, można było dotrzeć do strefy gastro, dalej znajdowali się wystawcy (za pałacem). W swoim asortymencie posiadali wszystko, co na typowych konwentach można dostać, a ponadto wyroby handmade w stylu gotyckim i nawiązujące klimatem do szeroko pojętej fantastyki. Kolejnym punktem była kuźnia, gdzie uczestnicy podziwiali prace młodych kowali, a kogo było stać, mógł zamówić wyrób dla siebie. Odbyły się też warsztaty z fechtunku, strzelania z łuku i wiele innych. Miło było widzieć, jak ludzie dobrze się bawią i próbują swoich sił, nie przechodząc obojętnie obok warsztatów. Tak więc atrakcji nie brakowało.
Wiedźmińskie burgery.
Kto poczuł się zmęczony i głodny, mógł przejść do strefy gastronomicznej, aby nabrać sił i spotkać Łowców z Kaer Morhen, którzy serwowali smakowite „wiedźmińskie” hamburgery. Do tego zimne piwo z pinty bądź inny schłodzony napój niekoniecznie z procentami i mamy obiad idealny. Ponadto w Leśnicy w pobliżu pałacu znajdują się też sklepy Żabka, Aldi, Lidl i Biedronka, a także lokalne knajpki – wszystko w zasięgu ręki, więc nikt nie powinien chodzić głodny. Po najedzeniu się do syta należałoby odpocząć, a idealnym do tego miejscem był teren przed sceną główną.
Konkurs cosplay i gala wieczoru
Niestety, nie o godzinie 17:00, jak pierwotnie planowano, ale z dość sporym, około 30-minutowym opóźnieniem rozpoczął się konkurs cosplay. Zaprezentowane stroje i same występy jak zwykle były bardzo zróżnicowane. Nie da się ukryć, że niekwestionowaną zwyciężczynią została Margaret, powtarzająca swój show z Pyrkonu. Trzeba przyznać, że ma dziewczyna talent. Wyniki konkursu zostały ogłoszone podczas głównego punktu imprezy, jakim jest Gala. Jak zawsze przed jej rozpoczęciem, jak i w trakcie odbyły się występy artystyczne, m.in. Gwardii Gryfa i Darii Lasoty. O stronę wokalną zadbała Dziewanna, która popularność zyskała za sprawą singla „Pod znakiem wilka” (inspirowanego sagą o Wiedźminie), natomiast zespół Derwana uświetnił finał Gali.
Kilka słów na zakończenie
Uważam, że tegoroczna edycja była słabsza od poprzedniej. Czułem, że czegoś w niej zabrakło, może przez to, że trochę wolniej się rozkręcała, a może odrobinę przez pogodę. Jak wspominałem na wstępie, po południu panował straszny zaduch, który wpływał negatywnie na samopoczucie. Nie zmienia to jednak faktu, że obecnie Dni Fantastyki są największą tego typu imprezą we Wrocławiu i warto je odwiedzić. Wraz ze znajomymi miło spędziłem tam czas i zapewne, jeśli czas pozwoli, za rok również się pojawię.