Recenzje gier planszowych i karcianych
Botanik
Wydawca: Rebel
Autor: Grégoire Largey, Frank Crittin, Sébastien Pauchon
Rodzaj: kafelkowa, logiczna
Poziom skomplikowania rozgrywki: Niski
Losowość: Mała
Gra składa się z:
- 67 płytek
- planszy
- mechaznacznika
- instrukcji
Skażony świat, konieczność szukania innowacyjnych metod uprawy roślin, dwa zespoły badaczy i jeden cel - zbudować najlepszą maszynę. Gracze wcielają się w liderów dwóch grup, które będą starały się sprostać temu zadaniu. Brzmi ciekawie? Owszem, ale „Botanik” to abstrakcyjna gra logiczna, która klimat widziała jedynie z bardzo dużej odległości. Na szczęście mechanika jest jej mocną stroną, a budowanie za pomocą płytek sprawia ogromną satysfakcję.
„Botanik” to dwuosobowa propozycja dla graczy lubiących szybkie rozgrywki wymagające planowania. Po otwarciu pudełka mile zaskoczył mnie stosunek zawartości do rozmiaru pudełka. Opakowanie jest idealne i ma dopasowaną wypraskę. Wizualnie komponenty mi się podobają. Grafiki przywodzą na myśl mechaniczny, tajemniczy ogród. Tego samego nie mogę powiedzieć o postaciach, których na szczęście jest tam niewiele. Jedna z nich znajduje się na okładce i niestety nie przypadła mi ona do gustu.
Instrukcja jest napisana zrozumiale i dobrze wyjaśnia ewentualne wątpliwości. Przygotowanie gry jest szybkie i proste. Rozkładamy planszę pomiędzy graczami tak, by dłuższymi bokami były zwrócone w ich stronę. W połowie długości każdy dokłada początkowy kafelek źródła, który będzie pierwszym elementem dwóch konkurujących ze sobą maszyn. W środkowym rzędzie na planszy układamy losowo pięć odkrytych płytek. Pozostałe pozostają zakryte w zasięgu ręki graczy.
Pierwszy gracz otrzymuje mechaznacznik i wykłada trzy kafelki awersem do góry. Następnie wybiera jeden z nich i kładzie na planszy. Przeciwnik wybiera spośród dwóch pozostałych, a ostatni trafia znowu do pierwszego gracza. Po wzięciu elementu musimy go położyć w centralnym lub własnym rzędzie. Jeśli chcemy go położyć po swojej stronie, kolor lub kształt na kafelku musi być zgodny z odpowiadającą mu płytką na środku planszy. Gdy kładziemy go w centralnej części, to mamy dowolność, ale jeśli w ten sposób nasz lub przeciwnika element straci łączącą go cechę, zostaje uwolniony, czyli ściągamy go z planszetki. Jeśli jest to postać, podmieniamy ją na wybraną płytkę z centralnego rzędu. W ten sposób możemy zyskać dwa fragmenty w jednym ruchu.
Teraz zaczyna się nasza własna układanka, która kojarzy mi się z „minicarcassonne”. Zaczynając od ułożonego na początku gry źródła, rozbudowujemy maszynę. Dokładane płytki muszą być zgodne przynajmniej jednym bokiem z już leżącymi, czyli rura musi być połączona z rurą i nie może się urywać. Każdy buduje dla siebie i nie można przeciwnikowi zaszkodzić, gdy już położy kafelek w swojej maszynie.
Gra kończy się, gdy skończą się zakryte płytki. Wtedy następuje podliczenie punktów. Każdy obszar połączonych ze sobą przynajmniej jednym bokiem elementów w tym samym kolorze daje nam po jednym punkcie za kafelek. Każdy kwiat na rurach, który jest połączony ze źródłem również daje nam po jednym punkcie. Ponadto płytka z roślinami lub warzywami daje nam punkty za każdy kwiatek tylko wtedy, gdy łączy się bezpośrednio z elementem tego samego koloru.
Nie spodziewałam się, że „Botanik” tak pozytywnie mnie zaskoczy. Zasady są bardzo proste, ale kombinowanie i planowanie ruchów naprzód wymagają więcej przemyślenia. W pierwszej partii skupiałam się na swojej maszynie, ale już od drugiej zaczęłam przeszkadzać przeciwnikowi. Uwalniając płytkę, którą drugi gracz może dołożyć tylko do innego koloru jest sposobem na utrudnienie mu tworzenia obszarów. Jeśli nie uda mu się połączyć odpowiednich kolorystycznie elementów w kolejnych rundach, nie zdobędzie za nie żadnych punktów. Jest tu więc trochę negatywnej interakcji w takiej dawce, jaką lubię. Możemy również podbierać kafelki, które przydałyby się przeciwnikowi, ale warto to robić tylko wtedy, gdy nam też się przydadzą lub nic innego nie możemy zrobić z dostępnymi fragmentami.
W grze występuje losowość przy wykładaniu płytek na początku nowej rundy. Dostępne są tylko trzy i może się zdarzyć, że żadna nie będzie nam potrzebna. Wtedy możemy albo przeszkadzać przeciwnikowi albo przygotować sobie pole pod przyszłe elementy, które przydałyby się w naszej maszynie. W końcu wszystkie fragmenty zostaną odkryte, więc znając ich liczbę możemy zaplanować późniejsze ruchy, o ile nie popsuje nam ich drugi gracz.
Najczęściej siadam do stołu w dwie osoby, więc tytuł dedykowany duetowi musiałam wypróbować. Jest to bardzo dobra propozycja dla miłośników szybkich partii i gier kafelkowych. Klimatu tu nie ma, ale podczas rozgrywki miałam poczucie tworzenia maszyny, chociaż ilustracje mogłyby przedstawiać cokolwiek. Po zakończonej rozgrywce występuje efekt „ja chcę jeszcze raz”, co pozwala od razu odegrać się, jeśli nasza maszyna okazała się gorsza. Chętnie będę sięgała po „Botanika” i polecam go zarówno osobom początkującym jak i zaawansowanym.