Recenzje gier planszowych i karcianych
Planeta
Wydawca: Rebel
Autor: Urtis Sulinskas
Rodzaj: rodzinna, kafelkowa
Poziom skomplikowania rozgrywki: prosty
Losowość: mała
Gra składa się z:
- 4 rdzeni planet
- 50 płytek kontynentów
- 45 kart zwierząt
- 5 kart celów
- znacznika pierwszego gracza
- instrukcji
Na początku „Planeta” przykuła moją uwagę tematyką i okładką. Następnie przeczytałam jej opis i wiedziałam, że to będzie ciekawy tytuł. Celem gry jest stworzenie jak najlepszej planety zdatnej do zamieszkania przez różnego rodzaju zwierzęta. Będziemy to robić poprzez umieszczanie na niej płytek kontynentów. I tu właśnie pojawia się coś nowego – elementy są magnetyczne i dzięki temu utrzymują się na rdzeniu. Pudełko jest duże jak na zawartą w nim ilość komponentów, ale po otwarciu staje się wiadome, dlaczego tak jest. Wypraska jest idealnie dopasowana do zawartości, a najwięcej miejsca zajmują same planety. Po odłożeniu gry na półkę nic nie powinno się przemieszczać w środku.
Przygotowanie do rozgrywki jest łatwe i szybkie. Każdy gracz dostaje wspomniany rdzeń. Następnie należy utworzyć 10 zakrytych stosów po 5 płytek w każdym z nich. Kładziemy je w rzędzie, a pod nimi umieszczamy karty zwierząt według rysunku pokazanego w instrukcji. Gracze losowo otrzymują po jednej karcie celu środowiska naturalnego i nie pokazują jej pozostałym. Każda z nich daje dodatkowe punkty na koniec za spełnienie konkretnych wymagań. Są one związanie z rodzajem środowiska. Możliwych typów jest pięć: pustynie, góry, lasy, lodowce i oceany. I to już koniec przygotowania. Rozgrywka obejmuje dwie akcje: dodanie kontynentu do swojej planety oraz powstanie życia (od trzeciej rundy, gdy do gry wchodzą karty zwierząt). Bierzemy pierwszy stos płytek i rozkładamy je odkryte na środku stołu. Następnie pierwszy gracz wybiera i umieszcza jeden z dostępnych kontynentów na swoim rdzeniu. Gdy kolejni gracze zrobią to samo, z niewybranych płytek układamy jedenasty stos w rzędzie. Po zapełnieniu go pięcioma kafelkami, kolejne układamy w rzędzie jako dwunasty stos. Gdy ten również będzie pełny, kolejne elementy odkładamy już do pudełka.
Od trzeciej rundy wprowadzamy drugą akcję do naszej tury. Gdy wszyscy wybiorą i dołożą płytki do swoich planet, sprawdzamy, kto stworzył najbardziej przyjazne środowisko dla gatunków dostępnych w tym momencie gry, czyli leżących poniżej rozłożonego w tej turze stosu. Ta osoba otrzymuje daną kartę zwierzęcia, a na koniec punkty zwycięstwa za jej posiadanie. Jeśli dwóch graczy w równym stopniu spełnia wymagania gatunku, karta przechodzi do kolejnej rundy, więc będzie można o nią zawalczyć po raz kolejny. W ostatniej rundzie, w zależności od rodzaju karty, należy ją odrzucić do pudełka lub rozpatrzyć dodatkowe wymagania i przyznać zwycięzcy.
Po dwunastu rundach gra się kończy. Dokładnie tyle mamy pustych miejsc na naszym rdzeniu, więc koniec następuje po zapełnieniu planety płytkami i rozpatrzeniu wszystkich kart zwierząt. W tym momencie odkrywamy cele, które wylosowaliśmy na początku. Jeśli spełniliśmy warunki opisane na nich, otrzymujemy z tego tytułu dodatkowe punkty. Następnie przechodzimy do punktacji kart zwierząt. Za każdy gatunek zgodny z naszym celem, czyli typem środowiska, dostajemy po jednym punkcie, natomiast za pozostałe – po dwa punkty. Wygrywa osoba z największą ilością punktów.
Są również dostępne dwa warianty gry. Prostszy nie wprowadza do rozgrywki kart celu, więc skupiamy się tylko i wyłącznie na optymalnym ułożeniu płytek i zdobyciu zwierząt. Trudniejsza opcja zmienia ustawienie kart gatunków, a dodatkowo musimy część z nich położyć zakrytą. Nie mamy więc możliwości zaplanowania układu naszych kontynentów na całą rozgrywkę. Musimy dostosowywać się do odkrywanych po kolei kart.
„Planeta” wyróżnia się wśród gier, które miałam okazję do tej pory poznać, a to za sprawą trójwymiarowych komponentów. Zarówno rdzenie, jak i magnetyczne płytki są bardzo solidnie wykonane, więc nie musimy się martwić o ich trwałość. Istnieje kilka tytułów, których tematem przewodnim jest tworzenie świata, ale żaden z nich nie oddaje tak dobrze klimatu naszych działań. Dosłownie stwarzamy nową planetę, nadając jej niepowtarzalny wygląd. Jednocześnie, mimo że zasady gry są proste, musimy ruszyć głową i myśleć przestrzennie, co nie jest już takie łatwe. Każda płytka będzie stykała się z pięcioma innymi. Posiadają one inne rodzaje środowiska w różnych proporcjach, więc musimy zaplanować ich ułożenie. Zależy nam nie tylko na tym, aby budować jak najwięcej obszarów z naszego celu, ale także aby spełniać wymagania poszczególnych gatunków zwierząt. Nie zawsze chodzi o największy obszar danego typu. Czasami musi się on stykać z innym lub przeciwnie – nie sąsiadować z nim.
Gra nie tylko pozwala się dobrze bawić, ale też uczy, szczególnie jeśli gramy z młodszymigraczami. Nie mam tu na myśli tylko wspomnianego wcześniej myślenia przestrzennego i planowania, ale także wiedzę z zakresu biologii. Wymagania kart zwierząt są ściśle powiązane z ich rzeczywistym środowiskiem naturalnym. Pingwina zdobędziemy za największy lodowiec, ale tylko taki, który sąsiaduje z oceanem. Natomiast błazenek będzie nasz, jeśli mamy największy ocean, ale te ryby żyją w cieplejszym klimacie, więc nie mogą być w pobliżu lodowca. Dzieci mogą się wiele nauczyć o różnych gatunkach zwierząt w przystępny i ciekawy sposób. Autorzy sugerują wiek graczy od 8 roku życia, ale nawet młodszym dzieciom układanie płytek będzie sprawiało ogromną radość.
„Planeta” należy do kategorii gier rodzinnych, głównie z powodu prostych zasad. Nie znaczy to jednak, że zaawansowani gracze nie znajdą w niej nic dla siebie. Optymalne ułożenie płytek, które pozwoliłoby nam spełnić wylosowany cel i jednocześnie pozyskiwać nowe gatunki zwierząt nie jest łatwe. Mimo że w grze nie ma bezpośredniej negatywnej interakcji, można odczuć rywalizację o kolejne karty. I tu pojawia się mały problem. Możemy, a nawet powinniśmy kontrolować ruchy przeciwników. Jeśli planujemy zdobyć kartę za największą pustynię, musimy wiedzieć, jak duże obszary wybudowali pozostali. Instrukcja wprost mówi, że możemy przez całą rozgrywkę oglądać planety innych graczy. Jednak ciężko jest to robić, gdy część ułożonych płytek jest zasłonięta. Żeby dowiedzieć się, co jest po drugiej stronie, musimy wziąć każdą planetę do ręki i obejrzeć z bliska, a następnie zapamiętać jej ułożenie. Z jednej strony utrudnia to grę, z drugiej zmusza nas do ćwiczenia pamięci i śledzenia kolejnych dokładanych przez graczy płytek.
Uważam, że „Planeta” jest bardzo dobrą grą. Ma proste zasady, ale wymaga myślenia. Do tego posiada walory edukacyjne i przyjemną oprawę graficzną. Jest to świetna gra dla rodzin i starszych osób zaczynających swoją przygodę z planszówkami. Zaawansowani gracze także powinni się przy niej dobrze bawić. Chętnie będę sięgała po ten tytuł, ponieważ rozgrywka daje dużą satysfakcję. Nigdy nie tworzyłam nowej planety w bardziej dosłowny sposób.