Recenzje książek fantastycznych
Katarzyna Wójcik- „Zanim zawieje wiatr”
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 656
Cena okładkowa: 39,90 zł
Dawno, dawno temu kłótnia dwóch braci doprowadziła do straszliwej wojny, która spopieliła ziemie wszystkich królestw. Było to jednak tak dawno, że wydarzenia te są postrzegane w Czterech Krainach tylko jako nic nieznacząca legenda, bajka, którą straszy się niegrzeczne dzieci. Opowiada ona o chciwości, potężnych wojownikach żyjących w cieniu, mrocznych bestiach i niezwykłej mocy kamieni – mitycznych Lyshanach – porozrzucanych po świecie.
Wydarzenia te tworzą tło historii, w której grupa głównych bohaterów zmuszona jest współpracować, by zdobyć jeden z magicznych kamieni. Protagonistów jest kilkoro: Yun – prosty chłopak z wioski, który chce zostać wojownikiem, chociaż dopiero co chwycił za miecz, Mina – ciekawska alchemiczka, która często pakuje się w kłopoty, oraz Garett – pewny siebie skrytobójca. W drodze do Marmirth – stolicy Trzeciej Krainy – zdobywają kompanów i wrogów, przeżywają liczne przygody, by w mieście połączyć swoje siły i ruszyć w niebezpieczną drogę po Lyshan Ziemi. Każdy z nich pragnie kamienia wyłącznie dla siebie. Tylko kwestią czasu jest zdrada. Pytanie brzmi: kto zdradzi pierwszy?
Niezwykły projekt okładki, opis fabuły i objętość powieści obiecują niezwykłą podróż. Autorka stworzyła obszerny świat, który bohaterowie przemierzają kierowani swoimi pobudkami. Mamy szansę zwiedzić różnorodne miasta i wioski oraz poznać ich mieszkańców, jak i samych protagonistów i ich reakcje na poszczególne wydarzenia. Styl Katarzyny Wójcik przypadł mi do gustu. Autorka często opowiadała nam o świecie i postaciach oraz ich odczuciach. Dzięki czemu mieliśmy okazję lepiej ich poznać. Na pochwałę zasługuje poprowadzenie narracji w taki sposób, by każdy z głównych bohaterów mógł przedstawić swój punkt widzenia, zachowana została przy tym pewna neutralność. Autorka nie faworyzuje postaci. To od nas zależy, komu będziemy kibicować w walce o Lyshan. Różnorodność protagonistów i ich towarzyszy sprawia, że każdy może znaleźć kogoś dla siebie. Katarzyna Wójcik prezentuje nam poza Yunem, Miną i Garettem wiele innych osobistości, m.in. tajemniczego wojownika, gadatliwego przestępcę, czarującego łowcę głów, dziewczynę posiadającą niezwykły dar czy też ekscentrycznego medyka. Wykorzystują oni różne metody działania i style walki, każdy z nich ma coś na sumieniu, posiada wady. Można to uznać za plus, gdyż autorka nie zapomniała o tym, by jej postaci nie były niczym Superman – niezwyciężone i nieskazitelne. Do samego końca nie jesteśmy pewni, komu bardziej należy się magiczny kamień, kto go dostanie, a kto odejdzie z niczym.
Książka ma kilka niedociągnięć. Nie przeszkadzają one w czytaniu, sprawiają jednak, że czytelnik może czuć lekki niedosyt, czasami dyskomfort. Akcja powieści często się rwie. Protagonista ma kogoś zaatakować, szykuje się do walki albo ucieka i nagle STOP! Kilka rozdziałów dalej w rozmowie albo retrospekcji bohatera zostanie nam przedstawiony opis zdarzeń. Jest to irytujące, kiedy akcja zagęszcza się, by nagle przejść do następnego rozdziału, w którym bohater trzy dni później spokojnie je śniadanie rozmyślając o tym, jak wybrnął z ciężkiej sytuacji. Takie działanie pojawiało się bardzo często. Autorka stosowała jeszcze jeden zabieg, pewien schemat: podróż, nowe miasto, pobyt w karczmie, niebezpieczeństwo, ucieczka. Na początku nie zwracałam na niego większej uwagi, pod koniec książki wprowadzał on jednak trochę monotonii. Ostatnim moim zarzutem w stronę autorki jest powolne zagęszczanie akcji. Ma to swoje plusy, ponieważ możemy poznać bohaterów. Właściwa historia zaczyna się jednak dopiero po czterystu stronach! Przez ponad pół książki nie słyszymy nic o Lyshanach. Wszystko powoli zmierza we właściwym kierunku, sieć zdarzeń coraz bardziej się ze sobą splata, dzieje się to jednak w ślimaczym tempie. Tę historię spokojnie można by było zamknąć w połowie tej objętości. Poza tym spostrzegłam kilka literówek i drobny błąd logiczny, który nie wpływał na fabułę. Parę razy napotkałam też błędy językowe i pleonazmy (pot. masło maślane).
Książka miała potencjał. Jest jednak niedopracowana. Jeżeli damy jej szansę i wykażemy odrobinę cierpliwości, możemy się przy niej dobrze bawić. Możliwe, że książka nas wciągnie. Jeżeli jednak nie jesteśmy zdeterminowani i brakuje nam chęci, rozwlekła fabuła prawdopodobnie zniechęci nas do poznawania dalszych losów bohaterów. Powieść była warta przeczytania, nie jestem jednak przekonana, czy zapamiętam ją na długo.
Wydarzenia te tworzą tło historii, w której grupa głównych bohaterów zmuszona jest współpracować, by zdobyć jeden z magicznych kamieni. Protagonistów jest kilkoro: Yun – prosty chłopak z wioski, który chce zostać wojownikiem, chociaż dopiero co chwycił za miecz, Mina – ciekawska alchemiczka, która często pakuje się w kłopoty, oraz Garett – pewny siebie skrytobójca. W drodze do Marmirth – stolicy Trzeciej Krainy – zdobywają kompanów i wrogów, przeżywają liczne przygody, by w mieście połączyć swoje siły i ruszyć w niebezpieczną drogę po Lyshan Ziemi. Każdy z nich pragnie kamienia wyłącznie dla siebie. Tylko kwestią czasu jest zdrada. Pytanie brzmi: kto zdradzi pierwszy?
Niezwykły projekt okładki, opis fabuły i objętość powieści obiecują niezwykłą podróż. Autorka stworzyła obszerny świat, który bohaterowie przemierzają kierowani swoimi pobudkami. Mamy szansę zwiedzić różnorodne miasta i wioski oraz poznać ich mieszkańców, jak i samych protagonistów i ich reakcje na poszczególne wydarzenia. Styl Katarzyny Wójcik przypadł mi do gustu. Autorka często opowiadała nam o świecie i postaciach oraz ich odczuciach. Dzięki czemu mieliśmy okazję lepiej ich poznać. Na pochwałę zasługuje poprowadzenie narracji w taki sposób, by każdy z głównych bohaterów mógł przedstawić swój punkt widzenia, zachowana została przy tym pewna neutralność. Autorka nie faworyzuje postaci. To od nas zależy, komu będziemy kibicować w walce o Lyshan. Różnorodność protagonistów i ich towarzyszy sprawia, że każdy może znaleźć kogoś dla siebie. Katarzyna Wójcik prezentuje nam poza Yunem, Miną i Garettem wiele innych osobistości, m.in. tajemniczego wojownika, gadatliwego przestępcę, czarującego łowcę głów, dziewczynę posiadającą niezwykły dar czy też ekscentrycznego medyka. Wykorzystują oni różne metody działania i style walki, każdy z nich ma coś na sumieniu, posiada wady. Można to uznać za plus, gdyż autorka nie zapomniała o tym, by jej postaci nie były niczym Superman – niezwyciężone i nieskazitelne. Do samego końca nie jesteśmy pewni, komu bardziej należy się magiczny kamień, kto go dostanie, a kto odejdzie z niczym.
Książka ma kilka niedociągnięć. Nie przeszkadzają one w czytaniu, sprawiają jednak, że czytelnik może czuć lekki niedosyt, czasami dyskomfort. Akcja powieści często się rwie. Protagonista ma kogoś zaatakować, szykuje się do walki albo ucieka i nagle STOP! Kilka rozdziałów dalej w rozmowie albo retrospekcji bohatera zostanie nam przedstawiony opis zdarzeń. Jest to irytujące, kiedy akcja zagęszcza się, by nagle przejść do następnego rozdziału, w którym bohater trzy dni później spokojnie je śniadanie rozmyślając o tym, jak wybrnął z ciężkiej sytuacji. Takie działanie pojawiało się bardzo często. Autorka stosowała jeszcze jeden zabieg, pewien schemat: podróż, nowe miasto, pobyt w karczmie, niebezpieczeństwo, ucieczka. Na początku nie zwracałam na niego większej uwagi, pod koniec książki wprowadzał on jednak trochę monotonii. Ostatnim moim zarzutem w stronę autorki jest powolne zagęszczanie akcji. Ma to swoje plusy, ponieważ możemy poznać bohaterów. Właściwa historia zaczyna się jednak dopiero po czterystu stronach! Przez ponad pół książki nie słyszymy nic o Lyshanach. Wszystko powoli zmierza we właściwym kierunku, sieć zdarzeń coraz bardziej się ze sobą splata, dzieje się to jednak w ślimaczym tempie. Tę historię spokojnie można by było zamknąć w połowie tej objętości. Poza tym spostrzegłam kilka literówek i drobny błąd logiczny, który nie wpływał na fabułę. Parę razy napotkałam też błędy językowe i pleonazmy (pot. masło maślane).
Książka miała potencjał. Jest jednak niedopracowana. Jeżeli damy jej szansę i wykażemy odrobinę cierpliwości, możemy się przy niej dobrze bawić. Możliwe, że książka nas wciągnie. Jeżeli jednak nie jesteśmy zdeterminowani i brakuje nam chęci, rozwlekła fabuła prawdopodobnie zniechęci nas do poznawania dalszych losów bohaterów. Powieść była warta przeczytania, nie jestem jednak przekonana, czy zapamiętam ją na długo.