Recenzje książek fantastycznych
Marcin Kiszela - „Ostatni prorok”
Wydawnictwo: Genius Creations
Liczba stron: 318
Cena okładkowa: 34,99 zł
Marcin Kiszela wbrew pozorom nie jest autorem nowym na polskim rynku wydawniczym. Pod tym nazwiskiem kryje się Dawid Kain, autor takich książek, jak „Fobia” czy też recenzowanych już przeze mnie „Oczu pełnych szumu”. „Ostatni prorok” to debiut twórcy pod jego własnym nazwiskiem.
Ludzie często zastanawiają się co by było, gdyby… A co, jeśli w jakiejś sytuacji postąpiliby inaczej, jeżeli opcja przez nich wybrana jest błędna i może doprowadzić do końca świata? Można nad tym tylko debatować, jednak te osoby mają jakiś wpływ na dalsze koleje losu. Gorzej się mają sprawy, gdy jesteś tylko obserwatorem. Nie istniejesz, a jednak egzystujesz. Bez wpływów, bez możliwości dotyku, podróżując tylko od wspomnień do wspomnień, nie mogąc umrzeć, ale nie mogąc również w pełni żyć.
Świat przedstawiony w powieści zmienia się z rozdziału na rozdział. Tekst podzielony jest i opisany datami, określającymi czas akcji. Czytelniczą wędrówkę rozpoczynamy w Krakowie w latach dzieciństwa Damiana (1994–1999). W kolejnych rozdziałach lokalizacja pozostaje ta sama, jednak przenosimy się w zaawansowaną, zupełnie skomputeryzowaną przyszłość – od roku 2022 i dalej.
Głównym, najważniejszym bohaterem powieści wydaje się sam narrator, o którym nie do końca wiadomo kim lub czym jest. Podczas czytania niejednokrotnie zdarzyło mi się o nim zapomnieć, gdyż tylko opowiadał o losach reszty. Istotnymi postaciami są również Damian, Ksawery i Agata. Tytułowy prorok, Damian, to chłopak z naprawdę trudną przeszłością, wpływającą na jego obecne życie. Ukończył psychologię, jednak przez narastającą depresję, psychozę oraz bezsenność sam, jak na ironię, zaczął potrzebować pomocy psychologa. Ksawery to najlepszy przyjaciel Damiana. Pracuje w firmie CyberArts, jednej z największych korporacji w branży gier i doświadczeń elektronicznych. Chłopak z dnia na dzień coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością, powoli nie odróżniając realu od przepięknej fikcji. Agata jest dziewczyną Damiana. Stara się, jak może, wyciągnąć chłopaka z depresji, robiąc z tego swoją wielką misję.
Marcin Kiszela nie oddalił się za bardzo od klimatu wcześniejszej twórczości. „Ostatni prorok” porusza ważne problemy, jak depresja, samobójstwo, przymus szybkiego dorastania czy też ucieczka przed wszystkimi problemami w świat wirtualny, skutkująca zatarciem się granicy pomiędzy rzeczywistością a fikcją. W świecie, który wydaje się nie tak odległy, gdyż w dzisiejszych czasach technologia rozwija się w zatrważającym tempie i już obecnie komputery przy niektórych pracach są w stanie zastąpić ludzkość, a sprzęt VR nie jest niczym wyjątkowym, coraz łatwiej jest zatracić granice i wpaść w uzależnienie od internetu. Z pozoru niegroźne, a jednak nas od siebie oddalające. Zaczynamy żyć życiem innych, przestajemy umieć się ze sobą porozumiewać bez możliwości skorzystania z komunikatora.
Język w „Ostatnim proroku” jest prosty, ale nie banalny. Pełen humoru, wzbogacony o ciekawe słownictwo oraz różne nawiązania do dzieł kultowych. Co jakiś czas wydarzenia pozornie przestają mieć sens, jednak gdy już rozwiązujemy zagadkę, nagle wszystko staje się nad wyraz oczywiste.
Minusami powieści jest ponownie ilości zmarnowanego papieru. Nic nie wnoszące, puste białe kartki pomiędzy niektórymi rozdziałami, które ze względów ekologicznych są zupełnym marnotrawstwem. Ponadto czasem odnosiłam wrażenie, że niektóre wydarzenia z życia bohaterów mogłyby zostać pominięte. Owszem, w części wzbogacały portret psychologiczny protagonistów, ale niekiedy były tylko zbędnym zapychaczem, który dzielił nas od rozwiązania tajemnicy.
W mojej opinii „Ostatni prorok” jest pozycją wartą przeczytania. Ciekawe, dobrze rozwinięte postacie, psychodeliczny klimat i teoretycznie niemożliwa do rozwiązania zagadka – to wszystko sprawia, że książki Marcina Kiszeli są wspaniałym doświadczeniem, którego choć raz w życiu należy spróbować.