Recenzje książek fantastycznych
Ramez Naam - „Apex”
Autor: Ramez Naam
Wydawnictwo: Drageus
Liczba stron: 528
Cena okładkowa: 49,90 zł
Postęp technologiczny, jaki dokonał się w ciągu ostatniej dekady, mógłby przyprawić o zdumienie niejednego z naszych przodków. Technologie, które pokolenie lat dziewięćdziesiątych pamięta ze swojego dzieciństwa, dzisiaj już niejednokrotnie uchodzą za przestarzałe, ustępując miejsca nowym, coraz bardziej nie do pojęcia. W ostatnich latach coraz częściej przełamaniu ulega zwłaszcza tabu związane z nienaruszalnością ludzkiego ciała – popularność zyskują różnego rodzaju ruchy transhumanistyczne, nawołujące do uważania homo sapiens jako ledwie etapu przejściowego w ewolucji naszego gatunku. Upowszechniają się terminy takie jak „biohacking”, zaś dowolny posiadacz drukarki 3D może, z pomocą znalezionych w sieci schematów, samemu stworzyć cybernetyczną protezę przedramienia. Co będzie dalej? Na te pytania odpowiedzieć próbuje Ramez Naam, jeden z najbardziej prominentnych działaczy współczesnego transhumanizmu, autor wielu publikacji z tej dziedziny, a także cyklu technothrillerów science fiction, którego trzecia część jest tematem dzisiejszego tekstu. Oto „Apex”, zwieńczenie serii o Kadenie Lane.
Powieść podejmuje akcję niedługo po tym, gdzie pozostawiła ją poprzednia część cyklu, „Crux”. Kade, wynalazca Nexusa, nano-narkotyku pozwalającego ludziom na bezpośrednie przekazywanie sobie nawzajem myśli, wrażeń i emocji, jest w ciągłym ruchu od kiedy rząd Stanów Zjednoczonych uznał go za terrorystę. W chwili, w której spotykamy go znowu, wraz z grupką swoich towarzyszy – Sam, Fengiem, a także grupą implantowanych Nexusem dzieci – przebywa na pokładzie prywatnego odrzutowca Shivy Prasada. W ślad za nimi podążają ostrzeliwujące się birmańskie myśliwce, starając się nie dopuścić do tego, by Lane przekroczył granicę z Indiami, gdzie planuje szukać tymczasowego azylu... W Stanach Zjednoczonych nowo wybrany prezydent staje do walki z komórką terrorystyczną, do której powstania sam się przyczynił. W międzyczasie, w podziemiach Chińskiego Uniwersytetu Narodowego, zespół profesor Qiu Li-hua ma właśnie zdezaktywować najbardziej zaawansowany elektroniczny byt na całej planecie, sieć neuronową, w której utrwalono osobowość Su-Yong Shu. Nikt jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że pierwszy postczłowiek na planecie, oszalały od bólu i poczucia utraty, nie ma zamiaru po prostu dać się wykasować – kopia zapasowa, bezpieczna we wspomaganym Nexusem mózgu córki Shu, opuszcza teren uniwersytetu niemal w tym samym czasie, w którym profesor Li-hua wykrada jeden z trzech nośników, na których zachowano oficjalny backup...
Jak widać po tym krótkim opisie zawiązania fabuły, w „Apexie” dzieje się bardzo dużo. Podczas lektury śledzimy równolegle nawet pięć różnych wątków, przeplatających się i wzajemnie uzupełniających. Świetnie składają się one na obraz świata przyszłości, świtu ery postludzi, rozdartej konfliktami, pełnej jednostek wybitnych, zbyt ambitnych na ciasny świat, który przyszło im wspólnie zamieszkiwać. Naam prowadzi fabułę z dużym wyczuciem, które dojrzewało w nim stopniowo w ciągu całego cyklu, podobnie jak gwałtowny, lawinowy rozwój wydarzeń, pozwalający dojrzeć napięciu, osiągającemu istne apogeum w epilogu powieści. Akcja rozwija się raczej powoli, przynajmniej aż do ostatnich stu stron – mamy do czynienia z technothrillerem i chociaż dzieje się dużo, większość jego objętości to intrygi, spiskowanie i snucie zamiarów. I tu zdarzają się jednak fabularne zawirowania, przez które w czasie lektury trudno nie spaść z fotela.
Żeby jednak móc w pełni zaangażować się w fabułę i dać się porwać nurtowi wydarzeń, niezbędna jest znajomość pozostałych dwóch odsłon cyklu – choćby ze względu na bohaterów, których losy ciągną się już przez trzecią powieść. Naam nie robi niczego, aby nowym czytelnikom, którzy na część trzecią natrafili przypadkiem choć odrobinę zaprezentować protagonistów opowiadanej przez siebie historii. Tym, którzy nie czytali wcześniej „Nexusa”, a choćby nawet i „Cruxa”, żadne z wymienionych w powieści imion kompletnie nic nie powie, a bez kontekstu budowanego przez pozostałe dwie powieści świetna fabuła nie porwie ani nie będzie trzymać w napięciu, zakończenie także nie będzie miało zadowalającego efektu. Warto więc nadrobić zaległości.
„Apex” polecam tak samo, jak polecam całą trylogię „Nexusa” – to jedna z najciekawszych pozycji science fiction, jakie ukazały się w ostatnich latach, a jednocześnie jedna z nielicznych, które z taką pieczołowitością opierają się na rzeczywistych osiągnięciach nauki, jedynie ekstrapolując ich dalszy przebieg. Sam autor przyznaje, że jest bardzo mało prawdopodobnym, by w tak krótkim czasie udało nam się dotrzeć do opisanego w swojej historii stanu wiedzy technicznej, stwarzane przez tę staranność poczucie spójności jest jednak czymś mile odczuwalnym podczas lektury. Zagrożenia i szanse związane z dążeniem rodzaju ludzkiego do bycia czymś więcej niż jest zostały w „Apexie” omówione szeroko i z wielu różnych perspektyw, co sprawia, że zaprezentowana w nim wizja wydaje się tak bardzo rzeczywista. Bez dwóch zdań – bardzo mocna, warta przeczytania rzecz.