Dan: Igorze... Hadesie, znaczy się. Przyznam się szczerze, że wywiad z tobą będzie dla mnie trochę dziwny szczególnie, że znamy się od mojej frazy „on ma zgrabniejsze nogi ode mnie”. Mam nadzieję, że nie odbierasz tego za obrazę i zechcesz coś o sobie opowiedzieć
Hades: Nie ma problemu, to miłe iż robię takie dobre pierwsze wrażenie szczególnie, że nie uważam żaden fragment w moim ciele za atrakcyjny. Coś o mnie... No okej, postaram się tak to ująć, by nie zanudzić.
D: Spokojnie, naprowadzę pytaniami. Nie zacznę od typowego „a skąd u ciebie pomysł na cosplay?”, a raczej od... Czym dla ciebie jest szycie i klejenie różnych rzeczy?
H: Cieszę się, że pytanie nie jest jak w większości wywiadów monotonne. Dla mnie przede wszystkim to wielki relaks! Jestem na ogół osobą przejmującą się za bardzo wieloma rzeczami, a czasem nawet nieistotnymi, dlatego jest to forma odpoczynku od wszystkiego, szczególnie od studiów i pracy. Warto też zaznaczyć, że robienie bądź szycie strojów i dodatków jest nieraz nie lada wyzwaniem, ale i spełnieniem ambicji twórczej.
D: Mówisz, ze to relaks od pracy i studiów. Czym się właściwie zajmujesz poza oddawaniem się tej dzikiej i namiętnej pasji wymagąjacej krwi, łez i potu?
H: Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Poza cosplayem spełniam swoje drugie marzenie a mianowicie chcę zdobyć bardzo dobre wykształcenie. Jestem absolwentem japonistyki w Warszawie a dodatkowo zająłem się animacją w szkole policealnej. Planuję połączyć te dwie rzeczy w przyszłości i tworzyć jakieś animacje. Bardzo lubię uczyć się języków, ale ze względu na pracę i fakt, że nie mam na nic czasu, to jest to nieco trudne. Pracuję w rodzinnej firmie i zajmuję się obsługą klienta oraz zbieraniem zamówień.
D: Widzę kontakt z człowiekiem obcy ci nie jest, to raczej pozytywna rzecz! Jak tak dalej pójdzie to może konwenty będą mogły doczekać się własnych animacji! Powiedz mi, od czego zaczynałeś swoją przygodę ze strojami? Pomińmy bale przedszkolne, wtedy każdy był Batmanem, gdy naciągnął skarpetę ojca na głowę.
H: Sam bym pewnie na to nie wpadł. Mając tak ok. 7 lat sąsiadka o 10 lat starsza pokazała mi swoje komiksy. Powiedziałem wtedy z wypiekami na twarzy, że też chciałbym tak wyglądać. Właśnie wtedy pokazała mi ona zdjęcia z Sailor Moon Day, który odbył się również w naszym mieście. Byłem oczarowany wszystkimi przebranymi osobami. Powiedziałem wtedy, że ja też się przebieram. Zabawna historia, bo brałem ścierkę z kuchni, zarzucałem na plecy, robiłem koła wokół oczu, używając kredki do oczu mamy, i biegałem od pokoju do pokoju, krzycząc: "Batman!". Chyba tak to się u mnie zaczęło. Na poważnie zająłem się tym jak skończyłem 13 lat.
D: I cóż wtedy mały Igorek zmajstrował?
H: Pierwszy strój, oczywiście stworzony z pomocą innych, to Skaza z Króla Lwa. Wtedy miałem akurat 10 czy 11 lat. A swój pierwszy jaki zrobiłem samodzielnie - koślawy ale dumny - był Sasuke Uchiha i było to w roku 2005.
D: Każdy chyba przechodził przez Naruto. Patrząc na twojego FP widzę, że nick taki mało animcowy, a jak wspomniałeś robiłeś skazę... Chodzi może o Hadesa z Herkulesa?
H: Szczerze mówiąc jak nie liczymy przedszkola, to w międzyczasie mama zrobiła mi strój Johna Smitha z Pocahontas, ale niestety z tamtych czasów nie mam żadnych zdjęć. Na swojej stronie udostępniłem właśnie postęp mojej pracy od Sasuke do aktualnej zbroi. Większość pewnie pamięta mnie z nazwy Zax Cosplay. Przylgnęła do mnie po zrobieniu Zacka Faira, który jest dla mnie jak druga skóra, ale w końcu miłość nad Hadesem wygrała. Hades wziął się z anime Saint Seiya znane u nas jako Rycerze Zodiaku. Ciekawe, że dużo osób myśli, że moja ksywa wzięła się od Hadesa z Herkulesa, a tu takie zaskoczenie, bo w końcu mało kto pamięta St. Seiya.
D: Powiedzmy sobie wprost, Rycerze Zodiaku aka St. Seya u nas przeminęło jakoś z wiatrem... czemu się absolutnie nie dziwię. Mówisz John Smith, widuję też u ciebie zdjęcia nie tylko animcowe!
H: Przyznam, że powiedzenie o mnie "True Otaku" byłoby błędem. Siedzę głównie w anime i mangach z lat '70-'90tych, dlatego jak już robię coś z anime, to naprawdę musi mi się spodobać. Nie ukrywam, że wolę produkcje koreańskie i chińskie, jeśli chodzi o mangę, ale nie miałem nigdy ochoty tworzyć tamtych strojów. Fakt faktem przerzuciłem się ostatnio mocno na kreskówki, ale nie mam sprecyzowanej kategorii, by robić stroje tylko z mang i anime. Jestem dość szalony i zmienny, dlatego nigdy wprost nie mówię jaki projekt jest następny..
D: Nie ma to jak trzymanie w niepewności fanów, któych jak widze przybywa. Bywają i tacy co cię zaczepiają na konwentach?
H: Nigdy nie myślałem o ludziach którzy polubili mój fanpage jako fani. Fani kojarzą mi się z ludźmi, którzy krzyczą, piszczą i proszą o autografy (śmiech). Myślę, że większość nie tyle jest moimi fanami, co lubią śledzić moją twórczość. Kiedyś, gdy troszkę bawiłem się w no-life Cosplayera, spędzałem każde wakacje na konwentach i wtedy ktoś zawsze zaczepił i zagadał. Teraz jak pojawiam się sporadycznie to raczej nikt mnie nie poznaje. Traktowany jestem jak typowy random w stroju i z tego się cieszę, bo nie jestem nikim wybitnym, bym zasłużył na miano rozpoznawalnego. Plus - często długo chodzę w zwykłych ubraniach, co daje dodatkowy komfort anonimowości. Po prostu cosplay ninja (śmiech).
D: Jak już stoimy na konwentach, to które z nich najczęsciej odwiedzasz? Częściej są to mangowe czy fantastyczne?
H: Przyznam się bez bicia, że nie zwracam uwagi na tematykę konwentu. Patrzę tylko czy mam fundusze i przede wszystkim czy mam blisko. Zazwyczaj są to konwenty warszawskie i wydaje mi się, że góruje tam manga.
D: Czyli jeśli już jakaś rozpiszczana fanka ma cię gdzieś dorwać to raczej w stolicy? Nie myślałeś nad Pyrkonem? To największy taki event w Polsce.
H: Tak, dokładnie tak! Chociaż zdarzyło mi się raz być napastowanym przez fankę poza konwentem, ale teraz, gdy jestem mocno anonimowym cosplayerem, tego typu zdarzenie nie będzie miało miejsca. Chciałem zawsze pojechać na coś większego. Długo myślałem nad konwentami np. w Krakowie czy Poznaniu, ale jednak jak wspomniałem nie mam za bardzo czasu. Niestety w tygodniu praca a w weekendy szkoła.
D: Och, nie gadaj, że to napastowanie ci się nie podobało! Pamiętajmy jednak: Cosplay is not consent. Zgadzasz się z tym?
H: Jestem dość cichym i skromnym osobnikiem, dlatego jak trafi się taka sytuacja to spalam rumieńca i milczę (śmiech). Ciężko mi na to konkretnie odpowiedzieć. Jeśli mówimy w formie "akceptacji" zachowań w cosplayu to bywa z tym różnie. Fani mają niestety ograniczony pogląd na to jak czuje się cosplayer i co im wolno a co nie.
D: Byłeś świadkiem takiego zachowania kiedyś?
H: Czasem zdarzało mi się obserwować, jak osobnik płci męskiej o wyglądzie przeciętnego nerda-erotomana łapie za tyłek albo pierś cosplayerkę pod pretekstem żartu. Ja sam nie doświadczyłem tak chamskiego zachowania, bo sprawiam wrażenie „bez kija nie podchodź”. Dlatego też nie miałem z tym nigdy problemu.
D: Jak uważasz co należałoby zrobić, by takie sytuacje się nie powtórzyły?
H: Wiem, że to zabrzmi źle, ale wina leży po obu stronach. Rozumiem upodobanie do pół nagich postaci, ale takim wyglądem prowokuje się właśnie takie osoby. Eksponowanie ciała nie jest niczym złym, ale gdy się ubiera taki strój, to trzeba być niestety przygotowanym na to, że możemy być napastowani. Jeśli już się ktoś decyduje na taki strój najlepiej poprosić kilku kolegów, by pilnowali przysłowiowych tyłów i w razie problemu pomóc spacyfikować natarczywego osobnika.
D: Wracając do twoich strojów... Masz jakiś swój wymarzony strój, do którego przymierzasz się od dłuższego czasu? Czy są w nim elementy, które szczególnie przychodzą ci z trudem do zrobienia?
H: Moim wymarzonym jest Hades z Saint Seiya. Zbroja od zawsze wydawała mi się megatrudna. Najbardziej trudną partią według mnie są skrzydła i ornamenty na zbroi. Kiedyś zrobiłem wykroje, ale szybko zmieniłem je na inną zbroję. Wolę poćwiczyć, zanim coś zrobię już konkretnie.
D: Jakieś ostatnie słowa dla czytelników?
H: Jest mi niezmiernie miło, że mogłem troszkę o sobie opowiedzieć i uchylić rąbka tajemnicy swojego życia i twórczości. Pragnę życzyć wszystkim cosplayerom sukcesów i pozdrawiam wszystkich czytelników.