Imię i nazwisko: Agnieszka Muczke
Nick: Keicho
Wiek: 18
Fanpage: Keicho cosplay
Miasto: Poznań
Wywiad

Himetsu: Skąd wzięło się Twoje zamiłowanie do cosplayu?

Keicho cosplay: O zjawisku zwanym cosplay dowiedziałam się od przyjaciółki. Już wtedy osoby zajmujące się tym na co dzień budziły we mnie respekt, bo domyślałam się, ile trzeba włożyć wysiłku i energii w stworzenie takiego stroju. Ponadto niesamowite było dla mnie też to, że potrafiły pokazać się w swoich kreacjach publicznie i tym samym wyrazić siebie. Sama od zawsze byłam bardzo nieśmiałą osobą, której brakowało pewności - peszyłam się za każdym razem, gdy ktoś chociażby wywoływał moje imię. Pewnego dnia jednak obudziłam się i stwierdziłam, że tak nie może być. Chciałam się zmienić, a cosplay był wtedy dla mnie swoistego rodzaju rehabilitacją, ciągłym ćwiczeniem siebie. Nie zliczę godzin, kiedy to stałam przed lustrem i ćwiczyłam pozowanie, mimikę, uczyłam się podstaw szycia. W końcu wykorzystałam zebraną wiedzę i założyłam swój pierwszy cosplay. Idealny nie był, bo nie znałam się na makijażu, wig był nie taki, jaki być powinien, a niektórych elementów stroju w ogóle nie miałam. Mimo to bardzo dużo osób mnie rozpoznało. Ludzie podchodzili po wspólne zdjęcia - to było niesamowite doświadczenie i wtedy przełamałam swój lęk.

H: Kto Cię wtedy inspirował?

KC: Na początku obserwowałam raczej zagranicznych cosplayerów pokroju Reiki czy Tawii, jednak w pewnym momencie poznałam Lady Death Cosplay. To właśnie ona pomogła mi wkrótce stawiać kolejne kroki w naszym małym światku. Ponadto inspirowała mnie, mówiła, na co mam zwracać szczególną uwagę, radziła i pomagała w trudnych dla mnie chwilach. Była dla mnie wtedy niczym mama, która wszystko potrafi.

H: Czyli to ona pomagała Ci stawiać pierwsze kroki w cosplayu?

KC: W sumie tak, chociaż jak już mówiłam, na początku byłam sama, ale niedługo potem poznałam Lady Death Cosplay.

H: Jak długo zajmujesz się robieniem strojów?

KC: Podczas Pyrkonu 2015 pierwszy raz założyłam strój Kyoko Sakury z „Madoki”. Jak już wcześniej wspominałam, nie był on idealny, mimo to świetnie się w nim czułam. Kolejno potem cosplayowałam Hinatę z „Haikyuu”, Morgianę z „Magi”, zrobiłam nawet instant Naruko z „Naruto”, a następnie z pomocą Lady Death uszyłam kostium Fionny z „Adventure Time” i podczas trwania majówki miałam swoją pierwszą grupową sesję zdjęciową.

H: Postanowiłaś więc wzorować się na innych czy też szukasz własnych rozwiązań i pomysłów na stroje?

KC: Szczerze mówiąc, to różnie to wygląda. Zazwyczaj rozwiązuję problemy poprzez wyszukanie odpowiedzi w Internecie i to są zwykle utarte formułki i instruktaże jak coś zrobić, nieraz jednak wymyślam własne sposoby. Przykładowo, ostatni strój, jaki robiłam, to Kotori w wersji Animal Sheep. Na klatce piersiowej posiada ona dzwoneczek, który wykonałam z - uwaga - nakrętki po antyperspirancie i worbli. Jeśli chodzi o stroje - robię to, co mi się podoba, ewentualnie przygotowuję taki do występu grupowego.

H: Ile czasu poświęcasz na przygotowanie stroju?

KC: Różnie - od tygodnia do miesiąca w zależności od tego, ile mam akurat motywacji i siły na robienie czegokolwiek.

H: Co sprawia Ci największą satysfakcję, a czego nie lubisz robić przy strojach?

KC: Największą satysfakcje mam wtedy, gdy mogę się już pokazać w gotowym stroju i ktoś się ucieszy, bo być może spotkał swoją ulubioną postać. Przykładowo, na zeszłorocznej edycji Ryuconu był fan Kyoko, który miał urodziny i niesamowicie się ucieszył, gdy zaśpiewałam mu „Sto lat”. Zdecydowanie nie lubię natomiast robienia wykrojów. Do tego potrzebna jest matematyka, a szczerze mówiąc, nie jest to moja najmocniejsza strona.

H: Czy wśród wszystkich wykonanych przez siebie strojów masz jakiś jeden wyjątkowy/ulubiony?

KC: Jeśli mam być szczera, to jeszcze nie. Mam natomiast ukochaną postać, którą jest Kotori Minami. Zrobiłam już bodajże 5 albo 6 wersji jej stroju i możliwe, że szykują się kolejne, aczkolwiek na razie chcę z nią „przystopować”, aby była u mnie większa różnorodność.

H: A jakie masz plany na najbliższe cosplaye? Możesz uchylić rąbka tajemnicy?

KC: Nie jest to żadna tajemnica. Od dłuższego czasu chodził za mną pomysł zrobienia cosplayu postaci z jakiejś gry, a że gram nałogowo w „Overwatch ”, to wspólnie ze znajomymi stwierdziliśmy, że warto spróbować, może będzie ciekawie. Wybór padł na D.Vę w wersji z eventu Chiński Nowy Rok. Planuję ją skończyć do końca tego roku. Natomiast jeśli chodzi o inne plany - jest kilka, jednakże nie są pewne.

H: Jaki był Twój największy projekt?

KC: Praktycznie każda idolka, za którą się biorę, jest dla mnie wyzwaniem, któremu chcę sprostać. Ich stroje są nieraz bardzo skomplikowane, składają się z wielu warstw materiału, mają pełno dodatków. Z drugiej strony jednak, gdy już pójdę do sklepu jednego czy drugiego, kupię koraliki, ozdóbki, kolorowe wstążki czy lamówki, czuję się jak dziecko w sklepie z cukierkami i nic już nie może mi popsuć humoru, a te duże projekty sprawiają mi dużo przyjemności.

H: Z którym cosplayem wiążesz najważniejsze wspomnienia?

KC: Gdy tak się zastanowię chwilę, to stwierdzam, że nie mogę wybrać jednego. Przykładowo, będąc stroju Hinaty z „Haikyuu!!” poznałam moją przyjaciółkę. Z Felt jestem najbardziej znana, byłam w tym stroju już na trzech konwentach i planuję być jeszcze na kilku. W kostiumie Kotori jakoś łatwiej mi się tańczy i nieraz zdarzało się, że ktoś do mnie dołączał, natomiast gdy byłam w stroju Fionny, wiele dzieci do mnie podbiegało i chciało się przytulić.

H: A co sądzisz o cosplayu w Polsce?

KC: Wbrew pozorom, cosplay w Polsce jest na całkiem wysokim poziomie i cieszy mnie, gdy nasi reprezentanci zajmują wysokie miejsca w konkursach. Z drugiej strony też podoba mi się to, że coraz więcej osób chce spróbować swoich sił w cosplayu. Oczywistą rzeczą jest, że na początku nie będzie to wychodzić dobrze, ale jak ktoś już siedzi w tym rok czy dwa, to zawsze jest poprawa i gdy przeminie gdy przeminie era naszych aktualnych reprezentantów, przyjdzie czas tych, którzy teraz dopiero zaczynają.

H: Jakie są Twoje ulubione postacie, które odtworzyłaś lub w które chciałabyś się wcielić?

KC: Od dawna marzy mi się cosplay Kagury z „Gintamy”. Jej charakter do mnie przemawia i chciałabym spróbować swoich sił, wcielając się w kogoś tak niepoważnego i zarazem tak niesamowitego. Ponadto sama jej historia, dzieciństwo... Lubię wcielać się w postaci, które mają ciekawą przeszłość, a Kagura zdecydowanie taką ma.

H: Czy widzisz się w cosplayu za 10 lat?

KC: Jasne, że tak! Cosplay pokochałam całym sercem i nie wyobrażam sobie zaprzestania szycia, klejenia, wcielania się w inne postaci, odgrywania jakiejś roli. Wiadomo - młodość kiedyś przeminie, nie przebiorę się już za dziecko czy nastolatkę, ale czy to nie będzie idealna okazja, by zrobić coś poważniejszego? Mag z „Diablo”, Elf z „World of Warcraft”, Nord ze „Skyrima”? Nie wiem jak to dokładnie będzie wyglądać za te 10 lat, ale pewne jest to, że przynajmniej na tę chwilę nie chcę z tego rezygnować.

H: Myślisz, że wtedy cosplay mógłby być źródłem dochodu?

KC: Myślę, że tak. Już teraz chcę powoli wprowadzać usługi typu rozczesywanie i stylizowanie peruk, wykonywanie dodatków do strojów, sprzedaż printów. Gdy nabiorę większej wprawy w szyciu, to również i całe stroje na zamówienie będę wykonywać. Ale to nie wszystko. Od czasu do czasu może uda mi się wygrać jakiś konkurs lub po prostu ktoś zaproponuje współpracę. Jestem otwarta na propozycje.

H: A jakie masz plany na najbliższe konwenty?

KC: Najszybciej pojawię się na Gakkonie. Wezmę cosplaye, które już mam w swojej szafie. Natomiast kolejnym konwentem będzie dopiero Animecon w Poznaniu na Halloween. Do tego czasu na pewno coś nowego się pojawi, planuję także wziąć udział w konkursie cosplay.

H: W takim razie życzę powodzenia! Mam nadzieję, że uda Ci się osiągnąć wyznaczone cele.

 

Tagged Under